Archives for the month of: Grudzień, 2010

– Myślę o tym z obawą i z nadzieją. I ze wzwodem.

A fashion is nothing but an induced epidemic.

A fool’s brain digests philosophy into folly, science into superstition, and art into pedantry. Hence University education.

Criminals do not die by the hands of the law. They die by the hands of other men.

England and America are two countries separated by a common language.

Few people think more than two or three times a year; I have made an international reputation for myself by thinking once or twice a week.

I can forgive Alfred Nobel for having invented dynamite, but only a fiend in human form could have invented the Nobel Prize.

I often quote myself. It adds spice to my conversation.

Lack of money is the root of all evil.

Martyrdom is the only way in which a man can become famous without ability.

Self-sacrifice enables us to sacrifice other people without blushing.

The fact that a believer is happier than a skeptic is no more to the point than the fact that a drunken man is happier than a sober one.

Patriotism is your conviction that this country is superior to all other countries because you were born in it.

The power of accurate observation is commonly called cynicism by those who have not got it.

When a thing is funny, search it carefully for a hidden truth.

The more things a man is ashamed of, the more respectable he is.

All great truths begin as blasphemies.

Silence is the most perfect expression of scorn.

When a stupid man is doing something he is ashamed of, he always declares that it is his duty.

A government that robs Peter to pay Paul can always depend on the support of Paul.

Beware of the man whose God is in the skies.

Democracy substitutes election by the incompetent many for appointment by the corrupt few.

He who can, does. He who cannot, teaches.

Youth, which is forgiven everything, forgives itself nothing: age, which forgives itself everything, is forgiven nothing.

Do not do unto others as you would that they should do unto you. Their tastes may not be the same.

I never resist temptation because I have found that things that are bad for me do not tempt me.

[Autorem wszystkich cytowanych maksym jest George Bernard Shaw; czcionką pogrubioną wyróżniono te, które są mrówkodzikowi szczególnie bliskie]

– Wiesz, miałem ostatnio pacjentkę heroinistkę w trzydziestym mięsiącu ciąży…

– Wiem ci ja no, z kond te gardliste boleści i na migdałkach perliste treści. Wiemże ja takoż, że nie przypadkiem te parafernalia luzemeś rozrzuciła, boś chciała mą hippokratejską zasadę przeciwdziałania łapownictwu w służbie zdrowia* pogwałcić!

—————————

* łapownictwo w służbie zdrowia –  ang. medical fisting

– Kiedy mnie pralka wysiadła i nie mogę prać. Poza tym nie mam kochanka.

– Na pranie soksów ustnie może kogoś najmij? Jakąś praczkie, co na tarze swych pooranych szkorbutem dziąseł twe brudne myśli przechechła?

 – E tam, naleję sobie jeszcze kieliszek wina i nie pójdę spać, a obudzę się już rano.

– Mam to samo. Przypadłość singlowych neofitów. Ja nie umiem kłaść się spać. Najniepotrzebniejszymi głupotami tę chwilę odwlekam. Niczym zawleczkę granatu kwiatu sekretu mojego drżącego ciała.

– Dinozaur z przeszłości. Ten od drabiny, co w niej brakuje nie szczebli, ale tej rzeczy z boku, co je do kupy trzyma. Trochę ci wtedy przysporzył troski.

 

– A ty jedziesz na święta? Do domu?

– Nie, ja jestem z domu dziecka.

– A skąd wiedziałeś, że jestem pasywny?

– No tak, jakoś cię wyczułem.

– Fajnie. – Po chwili, podając mu słodycz: – Chcesz czekoladkę?

Jesteś moim aniełem

moim dobrym duszkiem

niebiańską szarlotką

wyziewem absolutu

[Adwenczer do mrówkodzika; twierdzi, że był trzeźwy]

[Czytanki pochodzą z wiekopojmnego dzieła pt. ﻓﺎﺮﺴﯽ  (Fârsi) – Materiały do nauki języka perskiego, Wyd. UJ, Kraków 1995]

To, że ktoś na starość jest brzydki, wcale nie musi świadczyć o tym, że w młodości był ładny.

*

Każdy ma swoje preferencje co do herbaty.

ordynatowa Podtworecka: ponoć mozna przyniesc cos, do czego sie bedziemy modlic. ma jakis pomysl? dilda za pazucho niesc nie bynde, cototonie!

hrabina Roletti: ja bym chętnie przyniósł armatkę wodną. ale nie mam :D

ordynatowa Podtworecka:  zastanawiam sie, czy mam cos nieniebezpiecznego ale duzego i nieobrazliwego ale smiesznego, co moglbym ze soba zabrac. jamnik sie nie nadaje, bo sie bedzie stresowal. poszukam czegos starego i niepotrzebnego i moze ze soba zabiore.

Law did awe thee.

Lore deer door D.

Lord deed odd E.

Lore did, oh did!

ordynatowa Podtworecka:

aaaa, zobacz jaka wiadomosc wczoraj w nocy dostalem:

„wiec co lubisz? nie mam czasu czytac!”

i patrz, stracilem szanse na seks zycia z facetem moich marzen!

 

hrabina Roletti:

rotfl to jest boskie. „napisz mi co lubisz, ale nie mam czasu czytać, więc nie pisz. albo napisz. ale nie przeczytam.” schizoid jakiś, ani chybi.

 

ordynatowa Podtworecka:

albo nie. schizol. ale nie czytaj tego, albo czytaj ale nie odpisuj bo nie przeczytam odpowiedzi. albo przeczytam ale nie odpowiedz, albo odpowiedz tak, ale nie przeczytam. powiedz mi, co cie kreci, ale nie bede sluchal. albo sluchal tak, ale nie bede, ale bylem. ale nie sluchalem.

to co mowiles?

[a propo toalet na wieczorne party do elitaklubu Glam]

 

Odynatowa Podtworecka: Ja pójdę w kurzej masce. W skórce koźlęcej z pięścią gronostajową w dupie i szczurzym ogonem w nosie. Albo w uchu, zamiast tunelu. Fetysz party bez pięści to nie to samo, kochana, a co dopiero bez gospodyni (bardziej dyni niż gospo), gotowej oplotkować cię tak, że cię własny psychoterapeuta nie pozna. Co tam narkotyki, przypadkowi partnerzy, gloryholes, dogging – prawdziwą adrenalinę daje tylko poczucie, że jak bekniesz, to opowie, ze się zrzygałeś, jak pierdniesz, to opowie, ze się zesrałeś, a jak się pocałujesz z kolesiem, to dowiesz się na mieście, że oddałeś się na gang bang wycieczce niemieckich seksturystów-emerytów!

Hrabina Roletti: Właśnie. To nie to samo. Bez tej dyni. No i w centrum, gdzie jakiemuś centrum do Kiercelaka. Ale serio mam taką SM-ową maskę. Może jednak pójdę posiać zdziwione zgorszenie.

Ordynatowa Podtworecka: Załóż. Ja założę maskę przeciwgazową z soksem na końcu (który był biały bardzo dawno temu). A na dół wdzieję pieluchę, przez którę dostrzec będzie można wyrazie rysujący się wzwód. Waham się, czy nie dołożyć damskich skarpetek-kabaretek, lekko zrolowanych. To by podkreśliło znoszone shoxy.

Hrabina Roletti: Ja myślałem o lateksowych kozaczkach na dwunastocentymetrowej szpilce od Anity Berg, gustownie wpuszczonym w nie dresie kreszowym który pamięta lata osiemdziesiąte, jakimś tureckim sweterku, również z epoki i nałożonym na to skórzanym biustonoszu z miseczkami w kształcie stożków.

Ordynatowa Podtworecka: Może żelazny cyckonosz z okuciami à la Juliette Noureddine? Ja jednak wybiorę szlachetna prostotę w braku-stylu-hipsterskim stylu i ograniczę się do rurek z krokiem w kostkach, na to haleczka z szyfonowego złotogłowu tyłem na przód na lewa stronę i do góry nogami, okulary comme de garçons bez szkieł noszone na upiętym ze sprezzaturą koku-na-cebulę z autentycznie nylonowych włosów zebranych frotką (lata dziewięćdziesiąte), do tego teczka kreślarska A1, żeby było widać artystyczność, nosidełko typu nerka na karku i nonszalancko trzy numery za małe sandały rzymskie na półpłaskim. W razie deszczu zarzucę na głowę pochodzący z limitowanej serii worek na śmieci z logiem BodyShop (biodegradowalny, a wręcz nawożący ziemię po wyrzuceniu, do tego wydający z siebie dobrana przez Serge’a Lutensa won tamaryszku, paczuli, trybady rozpierzchłej i komsomołu pastewnego oraz szemrzący najnowszymi mixami Moby’ego).

hrabina Roletti: wiesz, że rośliny myślą? a przynajmniej przetwarzają i zapamiętująinformacje…

ordynatowa Podtworecka: parytet dla roslin!

hrabina Roletti: demagożka

ordynatowa Podtworecka: popraw se parytety, bo ci rowa widac!

– A te rybiki to w jakim celu żyją w ogóle?

[Jeż T. rozkminiając inwazję pojedynczego rybika* na jego łazienkę.]

———————-

* rybik cukrowy w wikipedii.

– Taka jakaś bęben mam.

[moja krewna w wieku słusznym, nie podobając się sobie w przymierzanej kreacji]

hrabina Roletti [naśladując język czytanek z lat 60-tych]:

„Nastała wriemia żatwy. Traktaristka Wiera pieresiadywałas iz
kambajna na traktor”

ordynatowa Podtworecka:

Wriemia Afanasijewna Żatwa – triatlonistka radziecka, zdobywczyni
zlotego medalu na olimpiadzie w Moskwie. Obecnie jako Wladimir
Afanasijewicz Żatwa wyklada dietetyke i suplementacje na Uniwersytecie
Lomonosowa.

ordynatowa Podtworecka: Łógch! – zawtórowała jej Oksana po prasłowiańsku, gwoli zachowania dziedzictwa przodków i dziadów, a takoż iżby być w zgodzie a konkordyi z testamentum smoleńskiem, na odpuszczenie nas i całego narodu w scarpettach puszczenie. – Nada się ażwdy na pohybel, atoli! Takać mizerota, że ani dziejba w tech klubiech, ani potańcunek. A do Smoczy Jamy nieprędkam wtepędy.

hrabina Roletti: A dyćże! – odparła Jagoda, której imię wcale nie pochodziło od krasnego, lica lecz od licznych jagód, które zwykła była za sobą zostawiać, czy to na ziemi, czy podłodze izby, zawsze gdy tylko podekscytowaną była. Co i uczyniła tém razem, ponieważ frustracya też jest formą ekscytacyi, jeno z przeciwnym znakiem. Zaliż nie?

ordynatowa Podtworecka: Zaliż, jeno zasypką talkową zasypżeż sobie te wągrza juchą nabiegłe,od których lico twe jeszcze mniej konweniuje mianu twemu – zaproponowała ze swadą, patosem i kokieteryjnym ąturażem Oksanka, coby odwrócić uwagę naburmuszonej od wykwitów na policzkach Jagodzinech od swych własnych indyspensabilnych parafernaliów, w które strojna by karesami ineksprymabilnymi feblesy swe łagodzić, gotowała się już do karczmy bieżyć, hołubce wycinać, jak również inne imponderabilia i łowickie ozdoby.

hrabina Roletti: A zalizam, jeno mię się jątrzy potem, zupełnie jak tobie Tam, odparła nadąsana Jagoda pozostawiając świeżą porcję rzeczonych na podłodze izby, a wychodząc z głośnym „iii iii iii!” na klepisko podwórza, gdzie kury dziobały nieco stęchłe już poprzednie porcje.

ordynatowa Podtworecka: Jak kto na rodzinnem łonie jątrzy niby czerw, temu się i czerwie na jagodach jątrzą! – sapnęła sykliwie Oksanka, by zyskać na czasie i udrapować nadmiar swojego wilgotnego od rzęsistych pocirań ciała przymilnie a swarliwie, jakoż to narzeczeniec Jagodziny, zaś i Oksanowemu oczku nader słodki, odwiedziny miał czynić w porze podwieczorku, czyli gdzieś między pianiem głuszca na sumę a wieczornym pohukiwaniem myśliwców, co pod lasem zwierzynę pędzili, jakoż i bimber pod domem.

 

%d blogerów lubi to: