Archives for the month of: Kwiecień, 2011

ordynatowa Podtworecka:

wsze białogłowy podziwiały jego mocarne namęża, poznaczone sinymi powrozami żył i wyboistymi wysoczyznami muskułów. niejedna wiele by dała, by móc mu się ponaprzykrzać.

 hrabina Roletti:

…jego namęża gwałtownie nabrzmiały i rzekł „jedziesz suko rączką”. albo jakoś tak podobnie. w każdym razie to, co rzekł sprawiło, że poczuła się przyjemnie zbrukana, czyli poczęła odczuwać coś, co w lacanowscy psychoanalitycy nazywają „juissance”.

ordynatowa Podtworecka:

tylko nielichy żwisans możebien był wytruchlić feblesy z żony fabrykanta Wanzmachera; ato k’temu nieraz rada sprowadzała sobie fabrykantowa rosłego fornala, którego szerokie plecy i przekrwione namęża wprawiały ją w stan błogiego zohydzenia, takiego jak wówczas, gdy ksiądz kanonik podczas nieszporów ją TAM koniugował. po łacinie, oczywista.

a o ktorej jest nocny, to ja wiem. niech mnie florcia nie poucza – zadeła sie burmistrzowa. – juz jesli taka wola moja, to i wolant odkryty ze stangrytem, i dylizans w czworke przezony zamowie, a chocbyc w srodku nocy! – wydusila, a oczy wychodzily jej z otoczonych waleczkami tluszczu orbit. – niech sie jeno ta swolocz, ta zydowina, ta baronessa krajstowna decyda, bo i nie do smiechu jej bedzie, jesliz za moja sprawa sedzina Gręglodzka nie zaprosi jej na raut z okazji prapremiery reprintu reedycji jej najnowszego tomiku pt. „Nabrzmiałe namęża – ja się nadwerężam”.

hrabina Roletti:

ale ona nie wie

ordynatowa Podtworecka:

podda sie mej woli, takem ja omotala moim autorytetem, darem przekonywania i frywolitkowymi ponczochami!

Pewnego razu znajomi zapukali do drzwi hrabiny Roletti.

Ta ozwała się zza drzwi głosem wielce posuniętej w latach staruszki:

– Ktoooo taaaam?

Goście podjęli grę:

– Poczta.

Roletti, nadal głosem staruszki, wysilonym niby ze strachu i złości:

– Jaki Bohdan?! Nie znam żadnego Bohdana! Proszę odejść, bo zawołam milicję!

ulotka znaleziona przez mrówk w tramwaju w przeddzień Rocznicy Kaźni Smoleńskiej:

Ja: Nie wiem, czy jest inteligentny.

Koleś I: A na ile oceniałbyś jego IQ?

Koleś II (przysłuchujący się rozmowie): O jeny, ajkju, znowu jacyś nauczyciele!

–  Cały jestem obolały. Byłem za długo na solarium. Mam wyrzuty sumienia.

– Nie masz wyrzutów sumienia, tylko boli cię dupa.

Czy mam zostać generałem i przez całe życie czekać na wojnę, której prawdopodobnie nigdy już nie będzie, czy też w miarę możliwości zostać genialnym przywódcą ludu, kiedy lud tak już dojrzał, że może zrezygnować z geniuszów? Oba pragnienia byłyby romantyzmem, a romantyzm, jak wiadomo, prowadzi do bankructwa. – Buck wychylił jeden po drugim dwa kieliszki koniaku. – Czym więc mam zostać?

„Alkoholikiem”, pomyślał Diederich.

[H. Mann, Poddany]

Mrówkodzik postanowił publikować cyklicznie najciekawsze frazy, po jakich trafiano na jego blog. Oto dzisiejsza porcja:

mrówkodzik srom

antyreligion

bij mnie kijem

bij mnie aż strace przytomnposc

Z okładki jakiegoś czasopisma poświęconego modzie (polskiego):

RETROCHIC

NEOHIPPIE

POST-INDIE

Mrówk jechał autobusem nocnym N31 z Mokotowa do Centrum. W połowie drogi kierowca zatrzymał pojazd, zostawiając włączony silnik, wyszedł i udał się do apteki. Dokonał zakupów, wrócił i – jak gdyby nigdy nic – jechał dalej.

Zagubiony w morzu słów westchnienia
w oceanie trudny sens
Chodzę ulicami niespełnienia
i wierzę, że znajdę Cię

[z tekstu piosenki Między nami nic nie było]

Jeżyk jest w kolorze beżowym, a jego miękkie igiełki szarym. Jest właścicielem czarnych oczu, brązowego noska i nieśmiałego, wyszytego czerwoną nicią uśmiechu. Ma 15 cm długości.Występuje w 2 odmianach:w pozycji leżącej na brzuchu i na grzbiecie.

Mrówkodzik: Kojarzysz Dynastię?

Czareczek: A ile ja mam lat?! Ja wtedy biegałem po podwórku i bawiłem się w Czarodziejkę z Księżyca.

Szymon z Olsztyna [gdy usłyszał jakieś radio, podczas namierzania zamierzonej stacji przez mrówk]:

– O, to może być Radio Maryja. Albo Trójka.

Ordynatowa Podtworecka: Wiesz, że jak teraz od ciebie nie wyjdę, to niechybnie zastanie nas znowu blady świt.

Hrabina Roletti: Nie tyle blady świt, ile wyjątkowo oczojebny ranek.

Ordynatowa Podtworecka: Co robiłaś u Jovanki?

Hrabina Roletti: Opróżniałam jej komórkę lokatorską.

Ordynatowa Podtworecka [o wspólnej znajomej]: I znowu popełniła błąd fallacia accidentis.

Hrabina Roletti: Tak. Ona jest cała taka fallacyjna.

Czareczek: Nie przyjadę, bo nawąchałem się.

Mrówkodzik: Ale czego? Poppersa? Koksu?!

Czareczek: Mega uległości.

Na karaoke mrówkodzik słuchał piosenki, której fragment brzmiał:

Jak pieczęć, proszę, połóż mnie,

co usłyszał jako:

Jak piecze, proszę, pomóż mnie.

Mrówk: Jak się nazywa ten hormon pobudzający laktację?

Adwenczer: Yyy, numizmatyk?

Hrabina Roletti hałasuje zamontowanym przy ekspresie kawowym spieniaczem do mleka. Dźwięk jest przeszywający, charczący, a do tego przypomina nieco kwiczenie świni.

Właśnie przybyła do mieszkania hrabiny baronówna Jovanka Krajstova, wchodząc do salonu, stwierdza leniwie:

– Co to za dźwięk? Jakieś porno leci?

%d blogerów lubi to: