Wdowa Clicquot, która odziedziczyła po mężu jedną z najlepiej prosperujących winnic w Szampanii, zapytana niegdyś, kiedy najchętniej pija szampana, odrzekła coś w stylu:
Piję go rano, w południe i wieczorami; jako apéritif, do dań głównych i do deserów; piję go w samotności i razem z przyjaciółmi; piję go na chandrę i gdy mam świetny humor. Poza tym nie pijam go prawie wcale… chyba że chce mi się pić.
Te wspaniałe bąbelki w tych pulsujących limfocytach
Przy pomocy specjalnej kamery mikroskopowej zobaczymy, jakie straszne spustoszenie w organizmie żywym wywołuje dymek z papierosa. Komentarz naukowy: profesor Elektrokapuściocha.
Nie pomoże nawet reakcja biospulpatyczna z ciałkiem Jacksona włącznie.
A oto ciałko Jacksona. Nawet pęcherzyki cytoplazmoidalne także poliptoparują.
Następuje obrzydliwy wycisk chloronitrodendoka z owłośni biopulptonu – to ostatnie stadium degrenegreflinu.
Drży ze strachu biedaczyna limfoblast doktora Poziomki. Widok z oddali. Niewinny leukomocznik poprawczaka zamienia się w zwyrodniałą formę taranu nikotynowego i wali jak szalony. No tak. Taranuje.
[transkrypcja ze słuchu dokonana przez mrówkodzika; transkryptor czeka na poprawki i sugestie, bo 1) jest przygłuchy, 2) materia jest nielekka audytywnie]
Tombeau – dosł. franc. „grób”- jest to rodzaj muzycznego trenu, lamentacji (we Włoszech zwany był właśnie lamento). Był zwyczaj, że po śmierci znanego kompozytora-wykonawcy jego koledzy muzycy pisali takie utwory dla uczczenia jego pamięci.
To tombeau podobnie jak Lamentation na śmierć Ferdynanda III (także Frobergera) kojarzą mi się z Leçons de ténèbres („lekcje ciemności” – medytacje na okres wielkanocny oparte na Lamentacjach Jeremiasza) François Couperina:
Najnowsze statystyki publikuję w formie wiersza. Do lektury tego virelai dla ubogich zapraszam szczególnie osoby pozbawione literackich oczekiwań i wrażliwe jak wykidajło w burdelu.
STATYSTYKI VI – NIE MASZ NADZIEJE
darmowy sex kobiety z kobieta z fiutem
uprawiajac seks codziennie to dogadzam jej
unieruchomione kobiety bdsm
nie masz nadzieje
myśli w stanie upojenia alkoholowego
laski z kutasami ruchają facetów
maska przeciwgazowa poppers
pedalskie obowiązki
transparenty 2011 eurosodoma
projektantka anity berg
porady, jak osłabić ściągacz w bieliźnie
nie masz nadzieje
gwalt ruchanie
dół kloaczny
belgian chocolate club
pedalskie obowiązki
piczowąsy słownik
jak się nazywa dwustronne dildo
la tour eiffel wymowa
nie masz nadzieje
nenufary cytaty z wierszy
stare lumpiary
pedalskie obowiązki
nie masz nadzieje
Jest taki piękny, choć mniej znany niż Goldbergvariationen i mniej obszerny, cykl wariacji w stylu włoskim Bacha (Aria variata alla maniera italiana, BWV 989). Ciekawie wykonuje je niejaka Zuzana Růžičková, do posłuchania tutaj. Słucha się świetnie, chociaż w 1/3 przypadków mrówk akurat czuje te wariacje inaczej, np. wariacja IV (6’22”) jest dla niego refleksyjna i wycofana, a ona gra ją pewnie i bojowo. Ale cały czas robi to ciekawie, nie nudząc.
Klawesyny bywają wyposażone w pewną modyfikację dźwięku zwaną „lutnią”. Polega ona na tym, że do strun przysuwają się tłumiki nadające instrumentowi brzmienie podobne do lutni. Mrówk to uwielbia. Można tego efektu posłuchać w wariacji V (7’37”) wspomnianego nagrania.
I dla porównania także ciekawe, choć odmienne podejście Rinalda Alessandriniego, tutaj.
Wychowawczyni w podstawówce mówiła coś o konieczności udzielenia przez nas pomocy dziewczynie z klasy, która miała dość poważne problemy. Wychowawczyni przemówiła, siląc się na oficjalny styl:
Celem pomożenia Małgosi…
a ja zrozumiałem:
Celem pomorzenia Małgosi…
Skamieniałem w szoku, póki – po dłuższej chwili – nie zrozumiałem, że chodzi o pomoc skierowaną do Małgosi, a nie o pomór dokonany na Małgosi.
Dotarłem do w sumie trzech możliwych wersji tego chorału, a mowa o Christ lag in Todesbanden:
1) chorału właściwego (którego nigdzie nie mogę znaleźć na sieci),
2) 20-minutowej kantaty na bazie całego psalmu Lutra,
Harnoncourt:
Koopman:
3) krótkiego preludium organowego o charakterze fantazji na temat motywu tego chorału
Podaje tekst trzech pierwszych versus wraz z moim tłumaczeniem jak to określam, tautosylabicznym, czyli odzwierciedlającym – z drobnymi wyjątkami – rytm oryginału, co nadaje mu miejscami chropawe brzmienie po polsku:
Mrównik nazywa się po grecko-łacińsku Orycteropus afer, co można przetłumaczyć jako Grzebonóg afrykański. Łatwo jednak skojarzyć przymiotnik afer z rzeczownikiem aper – dzik. Używa się też nazwy prosię ziemne (kalka z niderlandzkiego aardvark, por. ang. earth pork), co wzmacnia skojarzenie z dzikiem, czyli knurkiem leśnym.
Mierzy ponad dwa metry, co teoretycznie mogłoby budzić szacunek, ale po odjęciu ogona nie jest już takie imponujące.
Mózg mrówników ma niewielkie rozmiary, półkule są słabo pofałdowane. Mrówniki mają węch lepiej rozwinięty niż jakikolwiek inny ssak.
Język mrównik ma długi o skórze stwardniałej, co czyni go poniekąd odpornym na ukąszenia owadów.
Mrównik prowadzi nocny tryb życia. Dzień spędza w wykopanych przez siebie jamach (kilku). Z nory wyłania się późnym popołudniem lub tuż po zachodzie słońca i wędruje nawet całkiem daleko od domu, huśtając długim nosem na boki, aby wyczuć pożywienie.
Jego tryb życia jest również samotniczy, więc jest mu raczej smutno, choć nie powie, żeby się nie przyzwyczaił. Trochę.
W niewoli dożywa 24 lat.
Może spać na plecach, na boku, żerować lub stać wypchany w muzeum.
Rozmawiam z jakimś znajomym na żywo, twarzą w twarz, okiem w oko. Porusza nieco, ale tylko troszkę, poważniejszy temat, na co rozmówca z niewzruszoną miną stwierdza:
Wczesne popołudnie, niedziela, ciepło i pogodnie. Do tramwaju wsiada jeszcze po prawej stronie Wisły na oko dwudziestokilkuletni chłopak o wyglądzie rastafariańskim i zaczyna dziwnym głosem krzyczeć, raczej wesoło, choć za głośno:
– Pilnujmy ludzi, którzy są przepełnieni sobą! Hap! Hap! Hap! Hap!
Pederasta bierny powinien być obserwowany 10 do 15 minut w pozycji na kolanach, z piersiami na poduszce, z nogami rozsuniętymi tak, żeby się kolana i pięty nie dotykały. Oznaki pederastyi biernéj są następujące:
lejkowate wgłębienie kiszki odchodowéj;
zrównanie promienistych fałd skóry;
odór z kiszki odchodowéj;
wprowadzenie palca w kiszkę odchodową nie powoduje kurczenia się ściągacza sphinctera. Ściągacz nie chwyta palca wskazującego;
Najważniejszą oznaką pederastyi biernéj jest osłabienie ściągacza, wskutek czego występuje mimowolne wydzielanie gazów i walanie bielizny.
[źródło: „Gazeta Sądowa Warszawska” z 1889 r., cyt. za fejsbukową stroną Milosc nie wyklucza]
Trzy wybrane fajne hasła ze transparentów i koszulek uczestników parady równości:
Homophobia is so gay
Jestem pedałem i mam pedalskie obowiązki *
Będę nosił damskie torebki **
i jedno piękne interpunkcyjnie ze strony przeciwnej:
Każdy polak kulturalny, dba o przyrost naturalny ***
——————————————————–
* Ten napis ma głębszy sens – chodzi bowiem o to, że w projekcie Ustawy o związkach partnerskich nie zawarto tematu obowiązków. Wynika z tego, że partnerzy w związku partnerskim w rozumieniu projektowanej ustawy nie mieliby wobec siebie żadnych obowiązków, a więc: obowiązku wierności, wzajemnej pomocy, wspólnego pożycia.
*** Nie pamiętam, co to był za poeta francuski, ale sądzę, że jakiś symbolista, który napisał w którymś wierszu „Vous, êtes…” tzn. oddzielił podmiot zaimkowy od orzeczenia (które na dodatek po francusku łączą się fonetycznie) czyli celowo popełnił błąd interpunkcyjny wagi najcięższej i to się jakimś echem odbiło szerokim i przełomowe było. Szukałem po słowach kluczowych, jakie zdołałem wymyślić, ale niestety nie doszedłem do tego, co to za poeta. Tak czy owak, widać NOP-owcy, MW i ONR-owcy są pionierami futurystycznej interpunkcji.