I Suita francuska d-moll (BWV 812) Bacha.
W zasadzie jest dość nudna, najciekawszą częścią jest początkowe Allemande. Ładne agréments w voltach. Jest to suita dość refleksyjna, monotonna, przypomina nieco lamenty czy tombeaux Frobergera. Dobra jako tło.
Uwielbiam stamtąd allemande i sarabande, ale ja wolę to na fortepianie. Poza tym jakoś zauważyłam, że Bachowskie demolle są mi chyba najlepsze (chromatyczna fuga i fantazja d-moll, czyli coś dla mnie numer jeden).
heh, nie wiem, czy są najlepsze, czy jest ich po prostu najwięcej, bo to jedna z najpopularniejszych tonacji tamtych czasów ;]
no i jest sporo rzeczy w d-moll – wstęp pasji janowej, kilka wielkich fug organowej (z preludiami itepe). zliczyć trudno.
może być, że po prostu dużo, a dopiero teraz zaczynam to bardziej zauważać. Musze zrobić małe śledztwo w swoich zasobach nutowych.
Futurośle, Rozhulantyno! Dopiero do mnie dotarło, żeś to ty!
Miło mi cię tu gościć :]
:)! jenom Futurosioł, Rozhulantyna jest drugim bytem najzupełniej niezależnym (i zagranico)
aaa, myślałem, że to dwoista postać, jak mrówkojad i dzik, jekyll i hyde, hen dia dyoin, ex duobus unum.
czyli Rozhulantynę, co jest wyjechana, znam osobiście, a Futurosioła nie…? ;]
Futurosła też znasz osobiście – parada rok temu, zbiórka pod monopolowym przy parku. Nikczemny wzrost, z twarzy podobna zupełnie do nikogo. Już kojarzysz?;)
Mam słabą pamięć do twarzy;p
na studiach latami nie byłem w stanie zapamiętać koleżanek z grupy (kolegów było w grupie w porywach do jednego, poza mną) i łaziłem po korytarzu przed zajęciami, próbując się domyślić, która grupa jest moja (no chyba, że była akurat jakaś moja lepsza znajoma tam, to było łatwo).
że zapytam, czemu F-Osioł & R-Hulantyna nie płodzą już…?
Wydaje mi się, że dlatego, że ja zazdrościłam Rozhulantynie notek, a ona mnie i z tej zawiści się skończyło. Prawdopodobnie. Oraz minął okres dojrzewania.
A niezapamiętanie twarzy wybaczam – sama bym siebie nie zapamiętała;)
widać tak jak potomstwo osła i konia jest bezpłodne, tak futurosioł i rozhulantyna nie mogą dać początku dłuższej linii :-((
smutne, lecz prawdziwe…
na niektórych amerykańskich uczelniach ukończenie studiów określa się mianem COMMENCEMENT. dosłownie: początku! może i tak można na to spojrzeć…