Dziecięcych (i nie tylko) mniemań ciąg dalszy. Dziś sekcja religijna.
*
Agathé doniosła w komentarzu do poprzednich mniemań, co następuje:
Doszłam do wniosku, że betlęta (Pasterze śpiewają, BETLĘTA klękają) to małe dzieci mieszkające w Betlejem.
Nacudię (Naród niewierny trwoży się, przestrasza, Nacudio nasza, Alleluja!) uznałam za utwór muzyczny, coś w rodzaju rapsodii. Wydawało mi się, że skoro Maryję można nazwać Wieżą z Kości Słoniowej, to Boga można nazwać Walczykiem, Polonezem, Rapsodią lub właśnie Nacudią. (A propos, podobno sporo ludzi śpiewa „Nasturcjo nasza”)
*
Wolf opowiadał kiedyś, że słyszał był, jak w pewnym krakowskim kościele baby śpiewały na godzinkach (w bardzo ładnej skądinąd pieśni):
Między cierniem lilija kruszy chleb smokowi
zamiast: Kruszy łeb smokowi
oraz Chlast w mordę Samsona
zamiast: Plastr miodu Samsona
*
Sam mrówkodzik żywił w dzieciństwie przekonanie, że w kolędzie Wśród nocnej ciszy jest:
Padniemy na twarz przed Tobą, wierząc, żeś jest Podosobą Chleba i Wina.
Myślał, że Podosoba to taka jakby nieco mniej ważna (niż Bóg Ojciec) osoba w trójcy, co mu pasowało do Chrystusa.
To nie „Pójdźmy wszyscy do stajenki” a ” Wśród nocnej ciszy” (Śrót w nocnej ciszy) tak gwoli ścisłości. a ja też myślałem do niedawna jeszcze że prawidłowe słowa to „wierząc żeś jest pod osobą” :-)
Fakt, to „Wśród”, poprawię zaraz. Dzięki!
Natomiast tam JEST „pod osobą” tzn. pod postacią. „Pod osłoną” wygląda mi na próbę prostowania starszej polszczyzny.
(por. http://spiewnik.katolicy.net/index.php?topic=467.0)
Ja sobie to i owo chyba do słownika pożyczę :-)
I podzielę się swoim mniemaniem religijnym dziecięcym – byłam przekonana, że te miasta, które Bóg spalił, aż się żona Lota oglądała, nazywały się Stodoła i Komora.
NAPRAWDĘ? WOW! dołączę do do doksaj B albo pomieszczę w doksaj G, bo czuję, że ludzie będą jeszcze takie podrzucać :]
O, jak byłem mały to moja babcia też mi mówiła o babach śpiewających w kościele „chlast w mordę Samsona”.
to po niej masz to, że grozisz mi przemocą fizyczną!
To ja od siebie też coś dorzucę:
rodzinna legenda głosi, ze jako całkiem małe dziecię dumnie paradowałam po korytarzu w akademiku (tam mieszkałam z rodzicami), śpiewając: „Pała na wysokości”.
Poza tym przez całe dzieciństwo byłam przekonana, że Bozia to żona Boga, która wchodzi w skład Trójcy (Bóg, Bozia i Dzieciątko Jezus – logiczne, nie?).
A dzieci chrzci się dlatego, że są niegrzeczne. To taka kara. Skąd ten wniosek? Mój młodszy starszy brat był potwornym łobuzem, nie znosiłam go. Aż pewnego dnia został ochrzczony – musieliśmy długo stać w kościele, było nudno i zimno, a on się darł wniebogłosy. Pomyślałam wtedy, że to musi strasznie boleć i później starałam się być bardzo grzeczna, żeby tylko nie zostać ochrzczoną. Nie wiedziałam, że to już się stało dawno temu.
To mój dziewiczy komentarz u Ciebie, więc witam się ładnie ze wszystkimi :)
Twoja opowieść o Bozi szczególnie mnie ucieszyła, bo jakiś rok temu znajoma bezbożna polska Francuzka (lub francuska Polka, w sumie nie wiem), lat dwadzieścia parę, spytała nas, czy Bozia to mały Bóg:D
Tam naprawę zaprawdę jest „betlęta” ? Ja zawsze myślałem, że bydlęta.
Ja za to pamiętam z dzieciństwa gdy rozmawiałem z koleżanką [była ewangeliczką], ta dziwiła się, że mamy tyle matek boskich. Bo ona ma tylko jedną, a my Matkę Boską z Guadelupy, Matkę Boską Ostrobramską, Matkę Boską Jasnogórską… Już nie mówiąc o tych wszystkich Matkach Boskich Królowych Polski, Matkach Boskich Zielnych, Siewnych, Różańcowych itp…
Oczywiście że bydlęta. Ale słowa „bydlęta” jeszcze nie znałam, usłyszałam słowo „betlęta”, którego też nie znałam, ale bez trudu je sobie wytłumaczyłam;]
„przyszli znaleźli dzieciątko w grobie” (zamiast żłobie)
– a ty wiesz ciociu co to jest czekany? – pyta mnie czteroletnia Emilka.
pomyślałam o liczbie mnogiej od czekana…
– „od patlyjalchów czekany” to znaczy, że oni czekają na Jezuska! ja to wiem, a inne dzieci nie wiedziały.
ale najpiękniejsze jest „Bóg się rodzi”:)
„I Józef Stalin, i Józef Stalin ono pielęgnuje” – śpiewała matka mojej przyjaciółki. Była dzieckiem, które wiedziało, co to Katyń, więc słowa kolędy trochę ją dziwiły.
Wygląda na to, że wkrótce powstanie trzecia część DOKSAJów, bo piszecie takie wspaniałe rzeczy, że trzeba by to wywlec na światło strony głównej bloga :]
To ja też się dorzucę. Mój kolega ze studiów jako dziecko, zawszę zastanawiał się co to za plemię „Winnisi”. „Nie mało cierpiał nie malo, żeśmy byli Winnisami”.