[Agathé doniosła i pozwoliła mi pomieścić.]
Dostałam dziś w nocy sms-a, którego przeczytałam – jak zwykle przez (pół)sen – jednym okiem. Sms brzmiał:
Czy wiedziałaś o istnieniu Mątek Pustynnych, żyjących w odosobnieniu medytująco-kątem plujących, wymieniających się tchem?
Zrobiłam wielkie oczy (a właściwie wielkie oko, oczywiście sokole) i pomyślałam, że chodzi o jakieś pustynne stworzenia, gryzonio-gado-owady, żyjące w bezruchu w piaszczystych norkach, od czasu do czasu spotykające się i chuchające na siebie (tchnienie) lub plujące lepkim jadem na przechodzące obok potencjalne ofiary. Bardzo mi się spodobało, że autorka wiadomości napisała o tych stworzonkach „medytujące”. Uznałam, że tak sobie żartobliwie zinterpretowała ich bezruch.
*
Kiedy ponownie przeczytałam sms-a, tym razem obojgiem oczu, przekonałam się, że brzmi on następująco:
Czy wiedziałaś o istnieniu Matek Pustyni? Żyjących w odosobnieniu medytująco-kontem plujących? Wymienia się je jednym tchem po Ojcach Pustyni, jakby równie zasłużone były… Niesłychane.
A to jeszcze nie koniec – już wiedziałam, że chodzi o Matki Pustyni, ale nadal myślałam, że są one medytująco-kątem plujące. I że autorka wiadomości napisała „kontem”, bo lubi bawić się głoskami. I sądziłam, że pisząc o spluwaniu kątem chciała wyrazić niechęć do Matek. Że niby to jakieś stare wiedźmy-eremitki, które tylko medytują i od czasu do czasu złośliwie sobie spluną. Kątem.
I one tak te mątki w odosobnieniu i tylko tak tym jednym tchem się wymieniają.. wzruszyłem się :(
[…] do opowieści o mątkach pustynnych zamieszczonej na blogu Mrówkodzika: Share this:TwitterFacebookDodaj do ulubionych:LubięBądź pierwszą osobą, która doda ten do […]
Niepokoję się, że pokazując, jak wyglądają mątki, popsuję nastrój tego wpisu. No ale trudno http://cieslakovitz.wordpress.com/2012/02/06/hodowla-matkow-pustynnych/
jestem poruszony! kątem! :]
Mrówkądziku mątkujący wpadnij kątem do nas w sobotę ;-)
W sobotę nie mogę, gdyż albowiem – o czym zaświadczą kol. Jesień Fetyszysty i tow. Cieslakovitz – mamy sabat-synod-sobór, zaplanowany z dwutygodniowym wyprzedzeniem… Może w piątek?
Poza tym skoro już wypowiada się tutaj fizjolog zwierząt (lub: zwierzęcy fizjolog), to radzi byśmy usłyszeli coś więcej o tych zajmujących mątkach pustynnych.
Czy do plucia używają jakiegoś specjalnego gruczołu?
No i jak uboga dieta wpływa na ich mózgowie?
Nie wiem, co na to PB, ale jako domorosła hodowczyni mątek (mątków?) pustynnych mogę powiedzieć, że pod wpływem intensywnego dokarmiania moje mątki przestały przewracać oczami, a ich dotychczas mętne spojrzenie sprawia wrażenie trochę inteligentnego. Ale może to tylko pozory.
to wszystko to jedno wielki semątyczne nadużycie. oraz, oczywiście, niewyobrażalny skandal.
@Vrublini: wiem, wiem, wszystko rozumiem. ty też byś tak chciał, oddechem w odosobnieniu kątem pluć.
@ Mithnae: oddechem w odosobnieniu kątem to ja teraz pluję. Ja bym chciał tak nie samemu.
ad mithnae & vrublini: to może poplujecie na siebie nawzajem? moglibyście też np. kątem razem pomieszkiwać gdzieś…
Jakoś mnie to nie podnieca i nie kreci. Ale może właśnie tak ma być.
A co do kątów to wolę mieć własny niż pomieszkiwać kątem u kogoś, choć kto wie, może będę musiał :(
A to wszystko zależy czy Matki Kątem Plujące mają solidną barierę chroniącą ich trzewia od środowiska. Bo jeśli tak to nawet pustynnymi będąc mogą rodzaj gutacji wykazywać. Wtedy narządem Tömösváry’ego wyczuwając wilgoć poranną (jak to na pustyni bywa) i ropaliami światło poranne percepując, slinią się biedulce od czasu do czasu nawet strzyknć sliną potrafią, odpowiednią równowagę osmotyczną ustroju utrzymując. Tak bym interpretował fizjologiczne podstawy plucia Matek Pustynnych.
o w dupę! i rest my case :]]
aż gutacji dostałem z podniecenia!
A czym Mrówkodzik gutuje? Kątem plując? Nie śmiem nawet się domyślać? :-)
narządem swoim! :p
poza tym kto mówi, że mrówkodziki wypluwają… ;p