Przedstawienie The Tempest Purcella w Collegium Nobilium (teatr Akademii Teatralnej w Warszawie). Brak miejsc siedzących, bo wstęp wolny. Jakiś nieznajomy próbuje znaleźć sobie miejsce do wygodnego stania. Trochę po sobie depczemy, choć nie bez sympatii, na balkonie.
– To przedstawienie będzie bardzo dobre, bo czeka nas owacja na stojąco.
– Z konieczności.
– Chociaż możemy też klęknąć tu przy barierce. W świątyni sztuki.
– Możemy się też opierać.
– No właśnie: klęknąć czy się opierać?
Będzie ciąg dalszy?;>
E, chyba nie było ciągu.
Klęczenia też nie? Ueee…
Nie było zupełnie ciągu – strasznie gorąco! Zero klimatyzacji. Ciąg się zrobił dopiero po otwarciu drzwi, które zaczęły skrzypieć.
Musiałem się zadowolić jako taką puentą oraz sympatycznym basem-barytonem i atletycznym kontratenorem :] na scenie, oczywiście.
trudny wybór, zależy jaki nieznajomy ;-) ten nie na klęknąć, raczej :-D ale atrakcje wizualne, przyjemne … mmm
no nie, ten nieznajomy był sympatyczny, ale li tylko do rozmowy. pewnie heteryk, zresztą. specjalnie rzuciłem coś o urodzie wykonawców, żeby go zdetonować ;p
tak tak atletyczny kontratenor był przyczyną dysonansu poznawczego :-)
ale dysonans jakże przyjemny dla oka
witam torquata! :-)
wiesz co, miałem to samo, kontratenor nie powinien być atletyczny. tzn. w moim, hm, paradygmacie estetyczno-erotycznym. a bas nie powinien być przegięty! a trochę był, ale śpiewał fajnie. mam nadzieję go jeszcze usłyszeć (i zobaczyć) ;p
Torquato nauczył się wprowadzac tu komentarze i odtąd bedzie to czynił bez opamiętania!
co do kontratenorów, na szczęście Andrzejek Scholl nie był przyczyną żadnego dysonansu!
niech torquato czuje się zaproszony!
andrzejek był cudowny. nasz held aus juda!