Wlewa mu w ucho płyn trędowaty, podstępem swą szpadę zatruwa.
[z wypracowania koleżanki, VIII klasa podstawówki, na temat Szekspira]
Śpiewała też onegdaj Juliette Noureddine, znaszli tę cyc-maszynę?
Wlewa mu w ucho płyn trędowaty, podstępem swą szpadę zatruwa.
[z wypracowania koleżanki, VIII klasa podstawówki, na temat Szekspira]
Śpiewała też onegdaj Juliette Noureddine, znaszli tę cyc-maszynę?
mrówk, ty się ciesz, że nie próbowałeś datury (no, chyba, że o czymś nie wiem;)
nie, nie próbowałem. mnie w ogóle nie ciągnie, na szczęście, do halucynogenów i psychodelików. też w sumie nie. no i bieluniem się można naprawdę konkretnie zatruć :/
na przyklad budze sie nagle w swoim pokoju i widze, ze oto stoi mi na biurku trzy pustye kubki po herbacie. mysl jest taka, ze nalezy je odniesc do zlewu, bo taki kubkowy burder jest niedozwolony.
po wykonaniu czynnosci radosnosc spelnienia psuje fakt, ze na biurku nadal stoją trzy te same puste fajansowe kubki.
następuje wyniesienie.
po wykonaniu czynnosci cala radosc spelnienia psuje fakt, ze przy powrocie na biurku stoi juz piec pustych fajansowych kubkow, przy czym w dodatku na podlodze rozsypano okolo 20 zuzytych zmywaków
podsumowujac: ‚trudne sprawy’ i ‚dlaczego ja’
ale fajans ;p