– Ja mam problem z weryzmem.
– Jaki?
– Bo, widzisz, on jest taki…
– Nieprawdziwy?
– Otóż to!
– No i w tym jest właśnie prawda.
– Jest jakiś taki karykaturalny.
– Przecież mówię.
– Ja mam problem z weryzmem.
– Jaki?
– Bo, widzisz, on jest taki…
– Nieprawdziwy?
– Otóż to!
– No i w tym jest właśnie prawda.
– Jest jakiś taki karykaturalny.
– Przecież mówię.
– Po części się wylizał.
– Z kim?
– Po czym!
– Widziałeś tych dwóch?
– No. Dziwni.
– Nie wyglądało to na randkę ani na kumpli.
– Para?
– Tak podejrzewam. Mało ze sobą rozmawiali, nie patrzyli na siebie, jakby chemii nie było. Para z dłuższym stażem.
– Moim zdaniem najlepiej w ogóle im na tę krytykę nie odpowiadać, bo wchodząc z nimi w dialog, pokażecie, że ich zdanie i metoda w ogóle się liczą.
– Dokładnie to samo dzisiaj powiedziałem.
– No właśnie. Było tak z jakimś uznanym filozofem, który wszedł w polemikę z innym młodym, Fichte nie Fichte, nie pamiętam, i w rezultacie…
– O rany, popatrz, ja cały czas stoję z otwartym rozporkiem!
– Gdybym wiedział, tobym nie pierdolił o żadnym Fichtem.
racja żywnościowa w szpitalu
tajemnicze przysłowia
seksrum lezbijki
gej obciągałem kumplowi po pijaku na basenie
sujka lubi poziomki???
porno.babuszki-staruszki.
poetycka mrowka
michalici pedały
datura czy zapach szkodzi
opowiadania piczki hrabiny
co oznacza utrum i neutrum w gramatyce
– Ja raz upiekłam bardzo nieheteronormatywną szarlotkę, kiedy pomyliłam cynamon z chili. Waliła po gębie jak zazdrosna lesba.
– Kiedyś na Pradze była jedna apteka, gdzie sprzedawał czarny pan, i tam były w asortymencie durexy XL.
– Wiesz, co mnie boli? Że w głowach się pierdoli.
– Ładnie wymyśliłeś.
– Że to niby moje?
– No.
– Orrrany. Nie masz pojęcia o rapie. Czyli jednak pasyw.
*
– Miło, że podszedłeś i się odezwałeś.
– Ja się nie odezwałem! Ja na ciebie wpadłem!
*
– Ja dopiero niedawno przyszedłem.
– Wiem, nie jestem głupią sraką.
– Coo? Niczego takiego nie twierdzę. Nie trzeba być głupią sraką, żeby nie zauważyć. Wystarczy nie widzieć, nie skojarzyć, sam tak często mam.
– Masz rację. Ale można też być głupią sraką.
*
– Nie opowiadaj mi takich rzeczy, bo mi się robi problem.
– Mi też. Ale popatrz: zakładam nogę na nogę, zakrywam ręką i jest spoko.
– Ale masz chłodne udo.
– To nie udo jest chłodne.
– Fakt, ten obiekt jest ciepły.
– Najcieplejszy z tych miejsc ogólnie dostępnych. Wyjąwszy jeszcze jedno.
– Chyba raczej włożywszy.
– Widzisz, dolega mi ostatnio intuicja. Rzuciłem sobie słowo na wiatr, a okazałem się Pytą Delficką.
– Pytą? A myślałem, że Lesbią.
– Wy się znacie?
– Kiedyś się poznaliśmy.
– Poznaliście…?
– Nie w sensie biblijnym.
– W sensie biblijnym, że święty Paweł czy Eklezjastes?
– Ezechiel, kurwa!
Znajomy uczy się do egzaminu specjalizacyjnego z chorób wewnętrznych. Wkuwa kanoniczny podręcznik Szczeklika. Pisze do mnie w wiadomości:
Teraz czytam o limfangioleiomiomatozie płucnej, można sobie połamać język na samej nazwie. Na szczęście nie muszę się uczyć leczenia tej choroby, bo nic na to nie pomaga :)
– Żet jak Żaneta. A co jeszcze jest na literkę żet?
– Nie wiem…
– Żydowski gad!
– No nie wiem. Mi by raczej na myśl przyszła… Żaba?
– Zapytana w jakiejś telewizji śniadaniowej, czy bierze udział w najnowszym projekcie Trelińskiego, odpowiedziała, że nie występuje w Madame Lescaut.
– I tak dobrze. Mogła powiedzieć, że w Madame Lescaut najbardziej chciałaby tańczyć rolę Manona.
– Czy on czasem nie ma na imię Karol?
– Tak, ma.
– Ha! Powinien się poczuć skomplementowany, gdyby wiedział, jaką ja mam pamięć do imion.
– Powinien?
– No jasne! Raz, raz!