– Od cebuli to się kuli!
c-bóll
– A wyobrażasz sobie mnie z nim?
– Ciebie mogę sobie wyobrazić z kimkolwiek!
– To ma być komplement?
– Tak, bo jesteś taki… pojemny.
– A ty tam nie podsłuchuj!
– Nie podsłuchuję. Nie wolno mi podsłuchiwać. Ale wolno mi słyszeć.
– Czemu zapalasz z powrotem lampę?
– Gaszę…
– Zapalasz. Przecież przed sekundą podszedłem i zgasiłem.
– Aaa, nie widziałem.
Frazy, po których trafiano przez wyszukiwarki na mrówkodzika w ostatnich tygodniach (co tłustsze pogrubiam):
ruchanie to poezja
spujnik sex
szablon „prosze o smsa”
kurzak aleksandra pudelek
pornole mówione po polsku i dupczenie grubych
dziki obiły jej zderzaki
czy obiera się pistacje
telefon dialog jestem sekretarka
a nie lubisz drętwej atmosfery gabinetów masażu
mrożek zniewieściały
zapach kutaska trzynastoletniego chlopca opowiadanie erotyczne
foyer sexu
aborcja wieszak
rozdarte bachory w ryanair
tercet liter oznaczajacych gloske
– A, bo wy tam w korpo macie open space?
– Open space?! Raczej crowded place!
– Zapaliłabym papierosa…
– A co, rzuciłaś?
– A nie, ja nie palę.
Czytam sobie o nowych kennkartach warszawskich do zniżki uprawniających i tak mi się skojarzyło:
„Ale gdyś tu się został, to idźże zaraz do Poselstwa, albo nie idź, i tam się zamelduj, albo nie zamelduj, bo jeśli się zameldujesz lub nie zameldujesz, na znaczną przykrość możesz być narażonym, lub nie narażonym.”
– Popatrz na nią. Jak myślisz, „gdzie lubi”?
– Trzeba emerytce powiedzieć, gdzie ona powinna lubić: na widowni albo przed telewizorem.
– Ostatnie filmy Woody’ego Allena kojarzą mi się z kuchnią zastawioną buteleczkami z gałązkami rozmarynu zatopionymi w oliwie, pełną wieńców czosnku i sznurów papryczek, i słoiczków z cennymi przyprawami. Tyle że kucharz niespecjalnie sięga po wszystkie te dodatki, a produkty podstawowe ma z taniego supermarketu, więc chociaż sztafaż jest imponujący, jedzenie wychodzi mdłe.
– Ciekawe, jak by mi było w takiej sukni z odkrytymi plecami…
– Moja prababcia kazała się pochować w czerwonej sukni z odkrytymi plecami.
– No jak to! Naprawdę?!
– Tak. I do tego położyć na boku, żeby wszyscy widzieli, jak będzie stała otwarta trumna w kaplicy.
– Znajomy uczył kiedyś polskiego w belgijskiej szkole językowej. Raz na lekcji pojawiło się pojęcie skośnych oczu. Któryś uczeń pyta: „A co to takiego skośne oczy?”. Ów prowadzący zajęcia znajomy nie wiedział, jak im to wytłumaczyć, więc postanowił pokazać. Rozciągnął oczy palcami, podchodził do każdego ucznia po kolei i z akcentem stylizowanym na chiński piszczał: „Skośne oczi! Skośne oczi!”. A kiedy podszedł taki piszczący i rozciągnięty do jednej z uczennic, która okazała się faktycznie Azjatką, wskazał tylko na nią klasie i z ogromną satysfakcją podsumował: „Eh voilà!”.
– Z nami spało sześć kotów i dwa psy i czasem dopchać się do właściwego tyłka było bardzo trudno.
W oczekiwaniu na dzisiejszy koncert tłumaczonko fragmentu 2. pieśni cygańskiej Brahmsa.
Spieniony potoku Rima
Jakżeś ty zbełtany;
Na brzegu żalę się w głos
Na ciebie, najmilsze me kochanie!
Co w oryginale brzmi:
Hochgetürmte Rimaflut
Wie bist du so trüb;
Am dem Ufer klag ich
Laut nach dir, mein Lieb!
[Hugo Conrat, przeł. Krystyna Jackowska-Pociejowa]
– Can we take a pee break?
– Have you heard of omorashi?
– Is he a writer or what?
Nieznane arcydzieło Balzaka na taniej książce – 10zł
Lekcje muzyki w dzieciństwie – z kasy państwa polskiego
Tłumacz i korektorki, którzy puszczają źle przetłumaczone nazwy tonacji (typu „si bemol”) – bezcenni
– Tej by tu jeszcze brakowało…
– Nie wiesz, że ona bawi w Monte Carlo?
– Tak. Dzieci bawi. Au pair pojechała.
– Recenzowałem ostatnio australijską powieść, taką dla młodzieży żeńskiej i lubiącej nadprzyrodzone. Zlecająca mi to redaktorka przykazała, że mam się wczuć w dwudziestoletnią barmankę z Płocka.
– I jak?
– Barmance się nawet spodobało, ale bez szału.
– Ja czytam ostatnio „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.
– O, i jak ci się podoba?
– Jakoś tak dziwnie się to czyta, choć całkiem fajnie przetłumaczone niektóre fragmenty. No, ale dobrze sobie czasem przypomnieć, co oficjalnie jest wyuzdane, ha, ha.