– My… Have you seen the bartender?
– Oh yes, I have.
– I could do anything with him.
– So? Would you ask him for a drink?
– Well, I’m afraid the most I could do with him is to ask him for a drink.
– Tak się zachowują prawdziwi przyjaciele.
– Przez duże „ciele”.
– Tak, myśmy razem całe cielę w soli zjedli.
– Pogoda jest tu bardzo zmienna.
– Jak kobieta!
– Jak pogoda. Kobiety nie są zmienne, tylko głupie.
– Ile tu jest tych Café Opéra?
– Mijamy chyba siódmą.
– Wyobraźcie sobie, że się przyjaciółeczki umówiły, nie mogą się znaleźć i jedna dzwoni do drugiej. „Gdzie jesteś?… Jak to w Café Opéra, siedzę przecież w Café Opéra i czekam na ciebie!… Ja już w szóstej jestem, w każdej czekałam i piłam kir royal, ile tego było… W sumie to z kim ja rozmawiam?… O której ty w ogóle do mnie dzwonisz?!… Że która jest? Trzynasta? Ale trzynasta wczoraj czy dzisiaj?”
– Popatrz, tam leży nasza wielka rodaczka.
– Napoleon?
– Napoleonka?
– Neapolitana?
– Apollina?
– Pollena!
– Masz, dotknij mojej dłoni.
– Wysuszona.
– No, wysuszona. Ja sobie dla ciebie urabiam ręce po łokcie.
– Ooo, jestem ci po łokcie wdzięczny!
– Pisałem o tym na mrówkodziku dopiero co, zaglądasz do Internetu w pracy?
– Kochanie, ja w pracy jestem tak zapracowany, że nawet kompa nie mam czasu włączyć!
– Kurczę, ja wziąłem tylko garść tych cukierków na drogę…
– Nie martw sie, jest jeszcze czekolada, są kanapki.
– O, a gdzie są kanapki?
– W planie.
Oglądamy rzeźbę Douwermana. Maryja z dzieciątkiem. Rabbio podziwia jej opięte obfitości i mówi z satysfakcją, wskazując pogardliwie na anemiczne średniowieczne madonny obok:
– Ha, widać, że ta to urodziła to dziecko, a nie kupiła!
– Zdrowia, szczęścia, pojemności…
– Pojemności! Jak pięknie! A wieczorem dużo gości?
– Tak. A wiesz, że ten huragan, który nas wczoraj pchał i posuwał, to nazwali Juda? Na cześć Judy Tadeusza!
– Co robicie na kolację?
– Na początek gruszka z serem kozim zapiekane w cieście francuskim, a potem bakłażany z wołowiną i czymś tam.
– Cholera, on ma m n i e kochać za gotowanie, a skoro wy gotujecie lepiej ode mnie… Tak nie może być. Wobec tego jedno przesolimy, a drugie przypalimy.
– Wy tu macie pewnie specjalną wodę do podlewania kwiatów.
– Tak, wodę kwiatową.
– Och, doprawdy doskonale! Woda kwiatowa, wybornie! To rzecz praktykowana w mojej sferze!
– W jakiej sferze? Intymnej się zraszasz?
– A ty z kiedy jesteś?
– Z września.
– To wiele wyjaśnia.
– A jeszcze więcej zaciemnia. Jak dobry makijaż.
– Wyjaśnia. Wyjaśnią tą ciemność.
Trafiamy do ogrodu z roślinami leczniczymi i nie tylko. Widzę dużą kępę aksamitek; to jedne z nielicznych kwiatów, które o tej porze roku jeszcze kwitną. Rabbio zauważa moje zainteresowanie. Podchodzi i mówi:
– O, śmierdziuchy!
– Tak. Nie wiedziałem, że aksamitka się tak ładnie nazywa po francusku.
– A jak?
– Œillet d’Inde*.
– Czyli też śmierdziuch?
—————————————————
* „Indyjskie oczko”.
– Weź na przykład taką Carlę Bruni… Wyobrażasz sobie, że nasza prezydentowa śpiewa?
– Wałęsowa!
– Właśnie, Wałęsowa, skąpo ubrana, śpiewa piosenkę o miłości. I to przy ognisku.
– Chyba z opon w stoczni.
Idziemy przez duży park. Nad stawami górka, na górce ma być jakiś budynek, pewnie wieża ciśnień, w mapie nazywa się to Temple de l’Amitié. Zbliżamy się. Widzę coś, co wygląda na wejście do wilgotnego lochu.
– I to ma być ta świątynia przyjaźni? – pytam powątpiewająco.
– Nie, tamto obok – odpowiada, wskazując na żółtą budę w krzakach paręnaście metrów dalej.
– Aha, zatem ta zakratowana dziura to pewnie świątynia miłości.
– Ty, to jest laska?
– To jest facet.
– Bzdura, popatrz na tyłek, na brzuch, faceci tak nie tyją. To jest laska.
– To może jest w ciąży…?
– Okej, rozumiem, dość, to była kropka nad „i”.
– A wręcz umlaut nad „ü”.
[15:06:03] O.: poczekaj
[15:06:17] O.: może się zorientuję skąd ta woda
[15:12:10] O.: nie wiem skąd
[15:12:18] O.: teraz się nie leje
[15:12:20] O.: nie wiem
[15:12:30] O.: zmywarka już nic prawie nie myje
[15:12:36] O.: więc zmywam w zlewie
[15:12:59] O.: zmyłam godzinę temu, przychodzę a na podłodze kałuża i w szafce kałuża
[15:26:46] O.: no niestety
[15:57:08] P.: any development?
[16:07:28] O.: nie :)
[16:07:37] P.: to dobrze czy źle?
[16:07:44] O.: czytam dialektykę oświecenia
[16:07:48] P.: Don’t