– O, Marta znowu hałasuje na górze.
– Jaka Marta?
– Duch Marty.
– Duch? Hm… My też przedwczoraj słyszeliśmy jakieś hałasy. Baliśmy się pójść i sprawdzić. Stwierdziliśmy, że jak to jakiś zbrodzień, to zjemy kolację do końca, a potem wyjdziemy na spacer, żeby miał spokojnie czas się ewakuować.
– Mówię wam, to duch Marty.
– No dobrze, ale dlaczego akurat Marty?
– Bo jak wołam „Marta, uspokój się!”, to się uspokaja.