– Ja w ogóle nie przepadam za Weihnachtsoratorium.
– Ja lubię pierwszą kantatę, no, wiesz, Ich heisse frolocket.
– Ja w ogóle nie przepadam za Weihnachtsoratorium.
– Ja lubię pierwszą kantatę, no, wiesz, Ich heisse frolocket.
– Moją koleżankę z klasy przyłapano kiedyś na paleniu marihuany. Policja przyszła też do niej do internatu, a tam masa tego rośnie i się suszy. Gliniarze pytają: „A co to ma być?”, a ona na to „Chodzę na kurs ikebany!”…
Po tychfrazach trafiano w ostatnim miesiącu przez wyszukiwarki na mrówkodzika:
kamyczek, zacznie sie głód
mięsień okrężny ust penisa
demokles kamienie
zwierko-wiercioch
gdy śni się kuchnia węglowa
oczko neologizm
murarz cwaniak
potocznie niezorientowana osoba
komunikacyjne zerwanie wianka
sex fejzbuk znajomosc
filmy erot.geje krasnale.
barbara wysocka w ciąży
jak sie dupcza zwierzeta
[zob. też w kanał przed snem (I) oraz w kanał przed snem (II)]
– O jakich robakach była mowa?
– No właśnie nie wiem. Jakichś glebowych czerwiach toczących gnijące ciało? No ale to nie są robaki.
– Jak to?
– W sensie biologicznym to są larwy owadów, a owady to nie robaki.
– No to co to są robaki? Na przykład… Ślimak?
– Skoro ośmiornica to, sensu latiore, gad morski, to czemu nie.
– No to ja już nie wiem. Skoro ślimak to nie robak, to może… płaz?
– Zgadzam się, ślimak jest rozpłazczony, bardziej niż jakaś żaba, a traszka to już w ogóle.
– No, żaba to ma przynajmniej nogi. A on?
– On co ma?
– A on nie. On się tak płazi, a nie łazi. Płazińcem jest.
– O Jezu, znowu. Co ci filologowie mają w sobie, że romaniści są bardziej włoscy niż Francuzi, italianiści – niż Włosi, angliści – niż królowa brytyjska i tak dalej… Ja nie mam zupełnie takiej potrzeby. Nie okopuję się, nie moszczę się w obcej tożsamości, w każdym razie nie bardziej niż we własnej, czyli wcale albo prawie. Nie jestem przecież Francuzem, Hiszpanem ani Anglikiem… A Polakiem? Robocza hipoteza jest taka, że nikim. Może nie brzmi to dumnie, za to jaka ulga móc czasem to powiedzieć!
– A to jest fajna książka do czytania?
– Czy ja wiem… Chyba tłumaczenie tej książki było przyjemniejsze, niżby było samo jej czytanie. To jak z Schubertem, którego zwykle przyjemniej się gra, niż słucha, bo jak się gra, to trudniej jest usnąć.
– …Zresztą podobnie Eliade w Indiach…
– To on też pojechał heilować do Indii?!
– W brązowej koszuli.
– W brunatnym sari!
– Co to znaczy Trudeliese?
– Sprawdzam. Trude to skrót od Gertrude, a to znaczy z germańskiego „ger” – włócznia, „thruth” – siła. Silna włócznia.
– A Liese?
– Patrzę. To jest skrócona forma Elżbiety. To pewnie z hebrajskiego. „El” to zwykle bóg… Tak. Elżbieta to „Bóg jest doskonały” albo „Bóg jest mą przysięgą”.
– Czyli w sumie „Siła mojej włóczni to boża doskonałość” albo „boża przysięga”.
– Świetne imię dla dziewczynki! „Siła Mojej Włóczni To Boża Doskonałość”, brzmi super.
– A zdrobnienie by było… Ostka!
Widziana z tej perspektywy płeć kulturowa jest nie tyle tożsamością, co pozycją kastową. Każdy, kto przychodzi na świat jako mężczyzna, zachowuje męski przywilej społeczny; nawet jeśli zdecyduje się żyć jako kobieta – i zajmować analogicznie podległą pozycję – to sam fakt, że może dokonać wyboru sprawia, że nigdy nie będzie w stanie zrozumieć, co naprawdę oznacza bycie kobietą.
[Michelle Goldberg, źródło]
*
Mam problem z hipokryzją.
[Katarzyna Tubylewicz, źródło]
*
Dobrze, że mamy do czynienia z agresywną i wywołującą odruchy wymiotne homoseksualną propagandą. Im szybciej wejdzie, tym szybciej wyjdzie. I o to chodzi.
[Wanda Grudzień, źródło]
*
Mały penis to duży problem – pozbądź się go!
[reklama, źródło]
*
Bohaterką jest kobieta (Jennifer Morrison) z mroczną przeszłością, która zostaje przyciągnięta do małego miasteczka w Maine, gdzie magia i tajemnice baśni są prawdziwe. Pojawiają się między innymi królewna Śnieżka/siostra Mary Margaret, która jest piękną kobietą z ciemnymi włosami i bladą skórą. Zła królowa (Lana Parrila) rzuciła na nią urok, z którego wydostał ją Książę z bajki.
[anonimowa recenzja, źródło]
*
Bernhard jest zarezerwowany dla teatru, ale gdy idzie o muzykalność języka, może być inaczej, muzykalność i rytm Bernharda, mówię to ja, przez tę muzykalność i rytm od dłuższego czasu myślę o ruchu, który, można powiedzieć, podąża za muzykalnością języka, ruch, o którym myślę, wyraża mój stosunek do Bernharda, albo zupełnie inaczej, mówię ja, mój stosunek do Bernharda nie jest aż tak jednoznaczny…
[Paweł Sakowicz, źródło]
*
To solo dzieje się 24 klatki na sekundę/ jak w prawdziwym filmie/ to solo pojawia sie w rozdziałach/ to solo jest dramatyczne, ale wizualnie atrakcyjne/ to solo stoi, siedzi, leży z buzią szeroko otwartą/ to solo odnosi się do wielu nazwisk/ mulvey, akerman, de lauretis, butler, tyler, silverman, kuhn, deleuze, fraser, doane, jelinek, kwiatkowska, karina, godard, vitti, antonioni, bardot, shermann, chytilova, illouz, halberstam, jones, pollock, german, moreau, radkie- wicz, creed, potter, modleski, herden, fassbinder choć wcale nie sprawia im to przyjemności/ to solo wytwarza kategorię prawdy, w którą głęboko wierzy/ to solo dotyka życia i śmierci/ to solo nigdy nie słyszało o agacie siniarskiej/ to solo jest w pełni świadome, że to, co tu produkuje to emocjonalny kapitalizm/ to solo wolałoby, żeby jean luc godard był kobietą/ to solo jest tylko zaangażowane w intrygi miłosne/ to solo cierpi w imię wszystkich heteroseksualnych kobiet/ to solo jest potencjalną ofiarą i ma z tego powodu wzmożone poczucie winy/ to solo cię kocha i oczekuje od ciebie, że będziesz prawdziwym mężczyzną/ to solo będzie stać w jednym kadrze przez długi czas/ to solo chce być wzięte w każdej pozycji/ to solo czeka/ to solo mówi przepraszam
[Agata Siniarska, źródło]
I drugie:
Einsam steh’ ich, verlassen,
Kann meine Qual nicht fassen,
Und eine Hoffnung nur
Lächelt dem Troubadour –
Winkt ihm der Liebe Lust
An treuen Liebchens Brust.
Schlägt mir dein Herz entgegen,
Schützt mich des Himmels Segen!
Ach, und das größte Glück –
Strahlt mir aus deinem Blick!
Wonne belebet nur
Den treuen Troubadour.
– Ty, skoro ona ten tego z gołębiem, to chyba powinna była znieść jajo, nie?
– I wysiadywać w stajence!
– Czy my wiemy, jak muzyka średniowieczna naprawdę brzmiała?
– Tak na pewno to nie wiemy.
– Docent Leszczyńska wie.
– Nie wie.
– Może i nie wie, ale uczy.
– Uczy nas nie wiedzieć.
– Książki otwierające oczy są ważne i potrzebne. Ale skąd potem wziąć książkę, która pozwoli mi te oczy zamknąć?
– To jest brzydko zrobione, będziesz musiał to popoprawiać.
– Spoko, ważne, żeby coś było. Żeby rzeźbić, trzeba mieć…
– Gówno.
– Chciałem powiedzieć „bryłę marmuru” albo „blok drewna”, ale…
– No, to będzie gówno. Postaram się, żeby było nie za rzadkie, żeby się dało rzeźbić.
– Ona cierpiała na gigancicę języka.
– Naprawdę jest coś takiego?
– Niestety tak. I to śmiertelne.
– Coś podobnego. Ciekawe, czy istnieje gigancica penisa.
– Nie wiem… Myślisz, że byłaby śmiertelna?
– Możliwe. Zwłaszcza dla drugiej strony.
– Czy naprawdę dorosły człowiek nie jest w stanie mówić, pisać o małym dziecku bez zdrobniusiania?
– Ciekawe, czy dziecko poza główką, rączkami i serduszkiem ma także nóżki, nereczki, wątróbkę i płucka.
– Jak apetycznie! A do tego móżdżek prosto od rodzicków.