– Ładny facet.
– Ale w mokasynach na nadmiernie opalonej stopie.
– Mokasyny… Co za obuwie! Zazwyczaj jeśli nie jesteś rodowitym Włochem po czterdziestce, sączącym veneziano na Trastevere, to wyglądasz w tym nieszczególnie. To znaczy on też wygląda nieszczególnie, ale przynajmniej jakby tak… Na swoim miejscu.
– Tak. Mokasyny to przeważnie taki obuw dla taniego czarusia-podrywacza znad Morza Śródziemnego. Włosy na żel, złoty łańcuszek na szyi i brak górnej lewej czwórki.