Jestem na egzaminie. Mam do streszczenia niezbyt długi tekst. Napisałem już dość sporo, kiedy przechodząca wykładowczyni nadzorująca egzamin uczula, że streszczenie musi mieć dokładnie jedną czwartą długości tekstu wyjściowego. Zaczynam więc liczyć słowa, ale okazuje się, że zamiast nadruku są tylko wypukłości na grubym białym papierze, przypominające alfabet Braille’a, ale złożone nie z kropek, ale pionowych kresek. Wtedy uświadamiam sobie, że koptyjskiego uczyłem się już strasznie dawno temu i nic nie rozumiem z tekstu, który streściłem, ponieważ nie umiem go przeczytać nawet w podstawowym zakresie. Ale i tak zostaję. Piszę dalej.