Archives for the month of: Czerwiec, 2018

– Wieje jakiś dziwny wiatr, zobaczymy, co przyniesie.

– Dziwny wiatr, hm, postuluję zatem rychłe spotkanie w celu rozwinięcia tej meteorologicznej przenośni!

– Tyle że ja sam jeszcze nie wiem, czy to ożywcza bryza, czy trujący samum albo malaryczne sirocco…

– Ale przecież nie musisz tego wiedzieć, ja z tobą z największą przyjemnością podywaguję na temat tego monsunu.

– No, monsun, tak, to nieźle pasuje!

– Monsuny są trudne, oj tak.

– Zwłaszcza w nieprzystosowanej do nich aktualnie strefie klimatycznej.

– Zdecydowanie, to nie ułatwi.

– No właśnie. Dlatego z jednej strony chciałbym tyle powiedzieć, a z drugiej strony sam do końca nie wiem, co miałbym powiedzieć. Nic tylko zostać artystą współczesnym!

 

 

– Ojezzzu, ależ z tej Kożuchowskiej jest drewno aktorskie.

– Ale to nie jest Kożuchowska.

– Jak to nie? A kto? Wygląda i gra jak Kożuchowska.

– To jest Mlekovita.

– Czyli?

– Foremniak.

– Aaa, racja, zapomniałem, że ich jest dwie.

– Kiedy słucham Stabat Mater Rossiniego, to myślę sobie, że gdyby napisał pasję, to Jezus płynąłby w niej na Golgotę gondolą, a opłakujące go kobiety tańczyłyby wokół krzyża farandolę.

– Stabat Mater dolorosa, dla mnie pizza capricciosa!

– Nie wiem, po co ludzie w ogóle jeżdżą do Izraela. Kto normalny chce spędzać urlop w państwie policyjno-religijnym? Fajnych śniadych kolesi nie brak przecież w innych krajach.

– Wiesz, są tacy, którzy lubią, żeby zbić ich i na nich nasikać, więc czemu by nie mieli jechać dać się upokorzyć w Izraelu?

– W sumie prawda. Taki syndrom jerozolimski 2.0. Choć ja tam u jeżdżących tam ludzi dostrzegam raczej syndrom sztokholmski.

 

– Piszą, że syndrom jerozolimski dotyka rocznie około 200 osób, głównie mężczyzn w wieku 20­–30 lat. Chrześcijanie zazwyczaj uznają się za Jezusa lub Jana Chrzciciela, a Żydzi za Mojżesza, króla Dawida i tym podobnych.

– Czuję, że te liczby są mocno niedoszacowane.

– Czemu?

– A co z tymi wszystkimi gejami, którzy w kółko pielgrzymują ciągle do Ziemi Świętej?

– No, tak, ich są przecież tysiące. Tysiące napalonych pielgrzymów.

– Bo im się wydaje, że są Marią Magdaleną. I to przed nawróceniem.

 

 

– Zawsze pozostaje praca i spychanie rozterek na skraj umysłu.  

– Ta strategia potrafi się sprawdzać, czasem nawet całkiem długo. Stwarza jednak zagrożenie niespodziewanego dojścia do punktu granicznego pt.: „Pierdolnę, bo już nie wytrzymie”.

– Tak, może dojść do tak zwanego pierdolnięcia późnego (cacoëruptio tarda), ale może też wystąpić  spierdolina przetrwała (provisoria cacochronica).

– Ja doszłam do takiego stanu w sesji, że idąc za poradą Perfekcyjnej Pani Domu, próbowałam dodać olejek eteryczny do odkurzacza celem uzyskania zapachu lawendowej polany w domu. Słowem –  moja determinacja w prokrastynacji weszła na najwyższy poziom. Zdecydowanie czas skończyć studia.

 

– Hm, jakiś koleś zostawił mi znaczek, że mam fajny tyłek.

– To miło z jego strony.

– Ale ja przecież nigdzie go nie pokazuję, nawet w wersji odzianej.

– Może widział w realu? Znacie się?

– Nie. Może po prostu pomylił moją twarz z dupą.

 

– Ja nawet mam już przeczytany wasz tekst.

– Ojej! Ja sam jeszcze go nie czytałem. Jestem jak Andrzej Chyra – najpierw zrobiłem, a potem ewentualnie kiedyś dowiem się o czym.

– On już kompletnie już oszalał na stare lata. Smutne. Bo to inteligentny, utalentowany i w sumie bardzo sympatyczny człowiek.

– Nie widzę w tym śladu szaleństwa. Przeciwnie – to bardzo rozsądne podejście: najmują mnie – nic nie robię – płacą mi i mnie fetują. To ideał pragmatyki!

– Hej! I jak tam rozmowa kwalifikacyjna?

– Całkiem spoko. Może zostanę korposzczurem na kilka miesięcy. To jak wygrać z rakiem.

 

 

– Nagrodę w kategorii Najlepszy Pablopavo otrzymuje Jakub Żulczyk za autobiografię Szczepana Twardocha „Być jak Dorota Masłowska”.

– Każdy seks to gwałt na kobiecie!

– A seks mężczyzny z mężczyzną?

– A nie, to po prostu zwykła dyskryminacja kobiet.

– To może seks kobiety z kobietą?

– Też nie do końca, bo to ślepe powielanie wzorców maczystowskiej heteronormy i służba męskim fantazmatom seksualnym.

– Pozostaje masturbacja…

– Nie bardzo. Wtedy też się dyskryminuje – obie płcie naraz, poza tym jeśli jesteś biały, to dyskryminujesz całą resztę rasowo. No i używając lewej ręki, dyskryminujesz prawą i odwrotnie.

– To może używać obu jednocześnie?

– Wtedy dyskryminujesz nogi.

– Jest jeszcze zatem całkowita abstynencja seksualna.

– To rozwiązanie jedynie częściowe, bo idące po linii czystości propagowanej przez kościół katolicki, a zatem umacniające prymat ideologiczny klerykalnej samczej dominacji.

– To co nam pozostaje?

– Masturbować się umysłowo wyłącznie za pomocą Judith Butler i liczyć na to, że nas nie dopadną.

– W przygotowalniach komputerowych czasopism „kolorówek” w dziale fotoedycji wśród operatorów składających strony mianem „rozkładówki” zwykło się określać damę lub dziewczę w tzw. określonej pozie. 

– Co się onegdaj elegańciej pozą odaliski nazywało… Vel rozkładupką.

– Raczej „obaliski” (od obalonej pozy). „Rozkładupka” prześlilcznej urody. Prywatyzuję!  

– No, mój panie, za prywatny lap dance to trzeba bulić piniędze! Te Anastazje P. i ich epigonki to były pionierki prywaty. Prekursorki przedsiębiorczości! Na drodze wsiebiebiorczości.

– No, pan wi.. w białego dnia…. takich rzeczy?

– Jak to mawiają, gdzieś na Ziemi zawsze jest ciemna noc!

– Mój znajomy hrabia śp. hr. M.-Ż. (a csso… się miało znajomych arystokratów..) zwykł mawiać z lekko angielskim akcentem, którego nabył w toku emigracji: „W nocy all cats are black.. zwłaszcza tam… he he…” – i tu śmiał się cokolwiek sarkastycznie i krzywo.

– Jak krzywo to może jakaś żydowska ona była…?

– Hrabia wspominał o etniczności sprawy…

– A, jidzisz pan, jidzisz. Wyczuł pismo nosem. Pismo kwadratowe, ma się rozumieć.

– Uważam, że RODO w katolickim kraju jest nie do pomyślenia.

– A dlaczego? Niesie przecież ze sobą skromność, prywatność, chroni domowe zacisze i godność osoby ludzkiej…

– A bzdura! Promuje promiskuityzm! Teraz po randce ze szczęśliwym finałem trzeba będzie wymazać dane partnera z telefonu i zapomnieć nazwisko!

 

 

 

– Komorowski ma dziś urodziny.

– A wiesz, że obecna królowa Belgii, Matylda, to miała za matkę hrabiankę Annę z Komorowskich? Z tych Komorowskich!

– A, no to bardzo możliwe.

– Ale ty mówiłeś, że ta królowa to ponoć taka z ludu, prosta dziewczyna i w ogóle…

– No, to wszystko się zgadza.

 

– Słyszałeś, jak zrobiła ta kobieta z dzieckiem, co w ostatniej chwili biegła do wyjścia z autobusu?

– Coś jakby „Lallalalallallalalala!”…

– No właśnie. Myślałem, że ten okrzyk wyraża radość.

– Bo chyba wyraża.

– Dziwne, bo jednocześnie po arabsku „la” znaczy nie. To jest tak jakby krzyczeć „Nie, nie, nie, nie, nie, nie!”. Z radości.

– Może stąd u niektórych problem z interpretacją zgody na stosunek seksualny…

 

 

– Jeździsz na rowerze?

– Bynajmniej!

– Jak będziesz chciał się wybrać na rower, to ja chętnie.

– Bynajmniej znaczy „ani trochę nie”.

– Cwaniak. Jakbym ci się spodobał, tobyś powiedział, że „bynajmniej” znaczy „jak najbardziej”. Sprytne, zapamiętam.

 

 

– „Gdyby nie było kary, zabiłbyś?”*

– Ija!

– I ty?

– Ijał! Ijał!

– Co to, okrzyk wojenny, czy  udajesz konia albo naśladujesz karetkę?

– Nie: zabiłbym! Zabijałbym!

 

——————————–

* Hasło reklamowe II sezonu serialu Westworld.

 

Oпустела без тебя Земля
Как мне несколько часов прожить
Также падает листва в садах
И куда-тo все спешат такси
Только пусто на земле одной без тебя
А ты, ты летишь и тебе дарят звезды свою нежность

Также пусто было на Земле
И когда летал Экзьюпери
Также падала листва в садах
И придумать не могла Земля
Как прожить мне без него пока он летал
Летал и все звезды ему отдавали свою нежность

Опустела без тебя Земля
Если можешь прилетай скорей…

%d blogerów lubi to: