– Kiedy zaczynała arię, to już nie mogłem doczekać się końca. Nie znając libretta, można by pomyśleć, że śpiewała o robieniu prania i myciu okien, tak to było poruszające.
– Jeśli to było mycie okien, to skrzypiącą myjką, a jeśli pranie, to w kiepskim proszku i rozchwierutanej pralce.
– Tak, jej głos brzmiał tak, jakby śpiewała w sąsiednim pokoju, za zamkniętymi drzwiami. Wszystkie moje koleżanki z zespołu. Wyszły po pierwszym akcie.
– <# Ups, to miało być serduszko, ale wyszło… Adekwatnie.