– W wikipedii czytam, iż Herbert Zbigniew „słynął z formalnego perfekcjonizmu, czego dowodem, że każdy wiersz i każda proza poetycka ma po kilka lub kilkanaście wersji”.
– Że co? Co to za bzdurna logika?
– I jaki perfekcjonizm formalny? Treściowy, jeśli już, ale formalny?
– Co to, wdowa Herbertowa pisała…? Po pijaku…? Nogą…?!
– Polski zachłyst współczesną poezją amerykańską jest jak szał na coca-colę za Gierka.
– Ale jest różnica: coca-cola spowszedniała i stała się tym, czym jest, czyli zwykłym napojem. A polscy epigoni poetów amerykańskich wciąż czczą poetycką Hamerykę.
– No. Stawiają na barze szklankę rozgazowanej coca-coli i myślą, że to święty Graal i wszyscy się upoją.
– I to działa. Kwestia marketingu. Gdyby mieli silniejszą głowę i mniej smaku, byliby wymarzonymi twórcami reklam.
– Z tłumaczeniem piosenek jest jak z przebieraniem się za kobietę. Może to wypaść ciekawie, imponująco, wspaniale, ale zwykle i tak widać, że to kostium.
ЛЮБАША
Ах, не нынче уж я приметила,
что прошли они, красны дни мои.
И в груди болит, ноет вещее,
злое горе мне предвещаючи.
Нет, нет! не тот, не тот со мной,
не тот со мной он теперь.
Нет, нет, не тот, не тот со мной.
Да, разлюбил он меня.
БОМЕЛИЙ
Много в мире есть сокровенных тайн,
Много темных сил неразгаданных;
Но в науке ключ к этим тайнам дан.
Но ключ к ним дан, к ним дан светом знания.