– A co tam ma ten zegar?
– Wskaźniki: temperatury i wilgotności.
– A tam na górze co ma? Jakiś trzeci wskaźnik?
– A wiesz, że nie wiem. Sprawdzę… Eee, to tylko napis. Esperanza.
– A co tam ma ten zegar?
– Wskaźniki: temperatury i wilgotności.
– A tam na górze co ma? Jakiś trzeci wskaźnik?
– A wiesz, że nie wiem. Sprawdzę… Eee, to tylko napis. Esperanza.
– Tym, co odróżnia idealistę od realisty, jest tryb warunkowy.
– Czyli idealista wypowiada się w warunkowym, a realista w oznajmującym?
– Nie. Odwrotnie.
– Jakaś laska pokazała mi serduszko. A ja nie mogłem sobie przypomnieć gestu posyłania całusa. Pamiętałem tylko, jak się pokazuje fucka i zakrywa usta.
– W końcu wydał książkę, więc jest poetą.
– Relacja między napisaniem czegoś a byciem poetą jest taka jak między zdjęciem koszulki a byciem kulturystą…
– Widzę, że dbasz o linię.
– Ta. Linię życia.
– Na zewnątrz pada czy płakałaś?
– Chciał pan zapłacić?
– Nie, chciałem zapłakać.
– Gotówką?
– Kartą. I to kredytową.
Wesoły Krakowski Prostak, Silny Kosmaty Byczek Piotruś Kowalski, Kocha Picz. Śmiały Padalec, Jak Then Koleś Gada, Chytry Oszust. Zaganiacz – Cudny Kolos! Grzeszny Sen Panów, Wieczny Postrach Bab.
Rucha Szparko Już Piąty Długi Dzionek, Asz Biedna, Luźna Cipa Gwizda, Wielki Cyc Klaska, Stuk, Puk, Dziurka Ciurka. Kudłata Wara Trzaska, Kuciapa Klekota, Pryska Gęsty Śluz. Żar Bucha, Zad Lata, Żywy Ogień, Sromek Pali! Oto Świetny Kochanek, Oto Jurny Buhaj!
Teraz Wspaniała Rozkosz, Ale Potem Hańba, Troska, Żal: Fiutek Nader Swędzioł, Zielona Ropa Ciekała Cały Wieczór, Cewka Ślotała. Ojczenasz, Święty Jacenty, Ora Pronobis! Choroba, Zaraza, Atak Parchem! Potrzebny Światły Doktor. Konieczny Dobry Lek: Piguła Albo Plaster. Uważna Opieka, Morze Szpital.
Oto Nauka: Taki Miły Początek, Marny Jednak Koniec.
– Teraz, kiedy widzę śmierć nut, wiem, że nie ma granicy rozkładu. Pozostaną po nas w czarnej ziemi rozrzucone bobki. Akcenty nad przeżarciem i grochem. Z kapustą.
– No dalej, pytaj, rób ten test.
– Ale to nie jest test.
– A będzie nagroda?
– Yyy…
– To nie zdam! Bez sensu.
– Będąc rodzicem, też możesz czuć się spełniony. Dumny z tego, że wychowałeś dziecko.
– Rodzic dumny z tego, jak wychował dziecko, jest jak strażak dumny z tego, że ugasił wzniecony przez siebie pożar.
– A ty czemu nie klaszczesz?
– Ja już nie muszę. Już się popłakałem.
– W krainie ślepych jednooki jest królem.
– A w krainie nagich ubrany jest ciachem?
– Ale o co chodziło?
– O to, o co poszło.
– Powiedział kiedyś: „Zaczyna zaczynać się przedwiośnie”.
– Tegoroczne już daje. A dokładniej bierze.
– Im dalej w las, tym więcej drzew…
– W tym wypadku raczej: im dalej wlazł, tym więcej grzech.
– Wybacz, byłem myślami gdzie indziej.
– A gdzie?
– W czarnej dupie.
– To nawet miło?
– Było.
– Masz ochotę na rybkę?
– Po co?
– No, przy piciu zakãsza się śledzia.
– To na początku. A potem inna rybkę. Złotą.
– Czemu złotą?
– To na pamięć.
– Wyrywać mleczaki, znaczy się: lecieć na gimnazjalistów
– A mleczaki szybko się psują, jak wiadomo.
– Nooo… Im więcej słodyczy, tym głębsza próchnica!