– Ja to jestem za stary na takie gimnazjalne party, że wszyscy puszczają muzykę z jutjuba i po godzinie 23 już za bardzo nie ogarniają.
– Dlaczego?
– Bo za wolno się upijam.
– Ja to jestem za stary na takie gimnazjalne party, że wszyscy puszczają muzykę z jutjuba i po godzinie 23 już za bardzo nie ogarniają.
– Dlaczego?
– Bo za wolno się upijam.
– Nadchodzi jesień, więc ludzie piją na potęgę, bo boją się, że nie przeżyją zimy.
– A wiosną piją z radości, że jednak przeżyli.
– Zimą z kolei piją, żeby przeżyć.
– Co innego latem. Wtedy piją na luzie, żeby sobie pożyć.
– Wyświetlił mi się na portalu randkowym. Popatrz, w jakim wieku twierdzi, że jest.
– Chyba mu się kolejność cyferek pomyliła.
– A może to w myśl zasady, że im więcej procentów, tym mniej lat…
– Masz ochotę na rybkę?
– Po co?
– No, przy piciu zakãsza się śledzia.
– To na początku. A potem inna rybkę. Złotą.
– Czemu złotą?
– To na pamięć.
– Często tu bywasz?
– Raz w roku!
– O, zawsze w karnawał?
– Niekoniecznie, ale skoro jest karnawał, to korzystam.
– Może z karnawałem jest jak z południem albo osiemnastą? Zawsze gdzieś na świecie akurat jakiś jest.
– Nie mogę dociec, co pan redaktor miał na myśli. O której on to pisał?
– Czekaj… Jakoś po dziesiątej. Tak, u niego to już jest ten moment upojenia, kiedy składnia wypowiada posłuszeństwo.
– Myślałem, że zostanę w domu.
– To dlaczego wyszedłeś na miasto?
– Wino kazało mi tańczyć!
– Co pijesz?
– Bezalkoholowe.
– A co, pakujesz czy jesteś chory na coś?
– A to taka musi być alternatywa?
– A nie, racja, nie musi. Może być w pakiecie.
– A to co?
– Gin.
– Czemu akurat gin?
– Żeby przyszły dobre duchy.
– Od ginu? Jakie?
– No, dżiny!
– Aaa, chcesz, żeby ci poszedł dym z lampy!
– Wiesz co, spotkajmy się wreszcie, bo już tyle czasu…
– No wiem, rozumiem. Też się stęskniłem.
– Nie, nie o to chodzi. Bo jak się spotkamy i skończymy ten artykuł, to… Już się nie będę musiał z tobą więcej widzieć.
– Phi, a myślałeś, że po co ja się do ciebie w ogóle wybieram. Przecież nie po to, żeby cię podziwiać. Po prostu wiem, że masz chłodniej w mieszkaniu. Domagam się gwarancji temperatury nieprzewyższającej 23 stopni, a do tego 3 litry napojów chłodzących.
– Alkoholowych czy bezalkoholowych?
– Zależy, jak długo potrwa nasza praca. Wiesz, ja przed zachodem słońca nie piję. Chociaż, jak się mawia, zawsze gdzieś na świecie jest akurat zachód słońca.
– Można też udawać tego, no. Zapomniałem.
– No, tego, o, to, to!
– Kto pije rum?
– Co?
– Kto pije rum.
– Pirat…?
– No, właśnie, można udawać pirata!
– Wiesz, trudno mi to wyjaśnić…
– Ja nie krętek blady, ja nie wnikam.
*
– A po co ci dietetyczka?!
– Żeby widziała, skubana, ile wydaję na alkohol.
*
– No i czemuśmy wcale nie mieli nic ze sobą?
– Teraz już za późno. Teraz już cię lubię.
*
– Dzwoniła i pyta, jakie nowe plotki. A ja jej na to: „Odkąd ciebie nie ma, to żadne”.
– Czytaliście którąś z tych książek?
– Ja nie.
– Ja chyba jedną.
– Ja półtorej.
– To się nie opłaca, całe to czytanie, tak sobie ostatnio myślałam. Bo jak się chla przez całą noc, to następnego dnia widać, a jak się przez całą noc czyta, to wcale.