– Nie mogę dociec, co pan redaktor miał na myśli. O której on to pisał?
– Czekaj… Jakoś po dziesiątej. Tak, u niego to już jest ten moment upojenia, kiedy składnia wypowiada posłuszeństwo.
– Nie mogę dociec, co pan redaktor miał na myśli. O której on to pisał?
– Czekaj… Jakoś po dziesiątej. Tak, u niego to już jest ten moment upojenia, kiedy składnia wypowiada posłuszeństwo.
Zasłyszane na paradzie (doniesione przez Tajnego D.). Jedna pani pod sześćdziesiątkę do drugiej:
– Dobrze, że ci faceci idą na paradę, przynajmniej nie siedzą w domu i nie piją.
– Dużo pije?
– Bardzo.
– To alkoholizm w stylu słowiańskim czy anglosaskim?
– A jaka jest różnica?
– Anglosaski to codziennie trochę, a słowiański – co jakiś czas dużo.
– A, to oba.
– Jak to?
– Codziennie trochę, a co jakiś czas dużo.
– Alkohol mi dobrze wchodzi. Nie mam problemu z piciem.
[…] nie sądzę jednak, żeby był alkoholikiem. Raczej z tych, co sobie łykną raz na godzinkę i gustują w białym winie.
[G. Simenon Maigret i trup w kanale]