– Brzmi, jakbyś szukał pretekstu.
– Mam dość argumentów.
– Brzmi, jakbyś szukał pretekstu.
– Mam dość argumentów.
– Mam właśnie przeżycie mistyczne. Bób istnieje.
– Łączę się w uniesieniu. Adorowałam dziś, zanosząc przy okazji modły do siedzących po prawicy jego św. Dilla i św. Garlicka.
– Ja odrzucam bałwochwalczy kult świętych i wyznaję dogmat o Jedni. Składam mu tylko w ofierze kryształ Soli Przeczystej.
– Ty monofizyto bobologiczny!
– Nie no, Make Life Harder u Korwin-Piotrowskiej. Porównałbym to mętnie do autodyskwalifikacji dyskutanta poprzez użycie argumentu z nazizmu, ale nie chcę się sam zdyskwalifikować jak ci eksbezkompromisowi szydercy pod wpływem metacelebryckiego magla zamieniający się w pudelki.
– To miał być argument ad meritum, ale wyszło tylko ad me.
– Argumenty są dla tych, którzy nie mogą się zdecydować. A ja już się zdecydowałem.