O come, O come, Emmanuel,
And ransom captive Israel,
That mourns in lonely exile here,
Until the Son of God appear.
Rejoice! Rejoice!
Emmanuel Shall come to thee, O Israel.
O come, O come, Emmanuel,
And ransom captive Israel,
That mourns in lonely exile here,
Until the Son of God appear.
Rejoice! Rejoice!
Emmanuel Shall come to thee, O Israel.
– Ta aria nazywa się „Du bist der Lenz”.
– Uczyłem się niemieckiego i znam pierwsze trzy słowa.
– W sensie?
– Du. Bist. Der.
Иван Сергеич, хочешь в сад пойдем.
Какой денек, так зеленью и пахнет.
Не хочешь ли теперь меня догнать? Я побегу,
Вон прямо про дорожке… Ну… Раз, Два, Три.
Ага! Ну, не догнал! А ведь совсем задохлась с непривычки.
Ах, посмотри, какой же колокольчик я сорвала лазоревый!
А правда ли, что он звенит в Ивановскую ночь?
Про эту ночь Петровна мне говорила чудеса.
Вот эта яблонька всегда в цвету…
Присесть не хочешь ли под нею?
Ох, этот сон! Ох, этот сон!…
Взгляни, вон там над головой простерлось небо, как шатер.
Как дивно бог соткал его, соткал его, что ровно бархат синий.
В краях чужих, в чужих землях такое ль небо, как у нас?
Гляди: вон там, вон там, что злат венец, есть облачко высоко.
Венцы такие ж, милый мой, на нас наденут завтра.
[…]
Приди же завтра, Ваня!
– Nam też się zdarzało przeczytać pointę z ostatniego zdania w leadzie artykułu…
– Orgazmy są super, ale seks nie może składać się z samych orgazmów, tak jak opera nie może składać się z samych arii, a aria z samych kulminacji. A tekst z samych point.
– Noo, bo wtedy zamiast „między ustami a brzegiem pucharu” robi się permanentnie umoczona morda, która już niczego nie czuje.
I drugie:
Einsam steh’ ich, verlassen,
Kann meine Qual nicht fassen,
Und eine Hoffnung nur
Lächelt dem Troubadour –
Winkt ihm der Liebe Lust
An treuen Liebchens Brust.
Schlägt mir dein Herz entgegen,
Schützt mich des Himmels Segen!
Ach, und das größte Glück –
Strahlt mir aus deinem Blick!
Wonne belebet nur
Den treuen Troubadour.
– Händel to w każdym razie znośniejsza muzyka niż Mozart.
– Ja tam lubię Mozarta.
– Dla mnie jego opery zawierają wyciąg tego, co najgorsze bywa w operach barokowych: wynudniałe do cna recytatywy secco i mechanicznie powtarzane melodyjki w ariach.
– Za to jakie melodyjki!
– Fakt, czasem ładne. Ale ile można mieć w jednej operze pogodnych arii? Mozart chyba nie rozumiał, że obiad nie może składać się z samych deserów.
– „Tu kopuluj teraz”!
– Nie zabrzmiało to zbyt romantycznie.
– Nie miałem dzisiaj romantycznego dnia.
– Ja też nie.
– Miałem za to romantyczne rano.
– To był poranny wzwód, a nie romantyczne rano.
– W dobrych cenach mają tu te wina, a to denominazione di origine controllata.
– E garantita!
– Disprezzata!
– Sola, perduta, abbandonata!
– Casta diva!
– Cara sposa!
– Co to leci?
– Kantata 101.
– Bach, Lohengrin, Salome, Menda w Korycie*, arie koncertowe Mozarta… Ale masz rozrzut… Jak rozrzutnik do gnoju!
——————————————
* Czyli Medea w Koryncie Johannesa Simona Mayra.
A oto rzeczona kantata:
[Polecam zwłaszcza fragment 15’51” z odjechaną modulacją. I w ogóle całą kantatę, bo mamy w niej piękną symetryczną konstrukcję z wyjątkowo dużą reprezentacją chorału:
1. chór z chorałem
2. aria
3. chorałorecytatyw
4. aria z (chorałem instrumentalnym)
5. chorałorecytatyw
6. duet (z cytatem chorałowym)
7. chorał
a szczególnie kręcące są te chorały zmiksowane z recytatywem]
Kolejne zestawienie fraz z wyszukiwarek, po których trafiano ostatnio na mrówkodzika. Najciekawsze podrubiam. Szczególnie cieszy częstość występowania pierwszej z przytaczanych fraz:
jak działa jamniczek
subiektywizując twoje autokratyczne stanowisko wobec poruszanych kwestii, moje osobiste ego uległo autodegradacji poprzez inkorporację
pokaż rogi wypierdalaj
kibol drech mecz odlać opowiadania
cipeczka dajana szlage
gejowska siłownia warszawa holmes place
caning kijem
wierszyki o tlumoku
nuty na flet poprzeczny aria królowej nocy
piosenki do korowodów, pląsów
ale pedziochy
grzebalec młody dzik
– Wiesz, kiedy zrozumiałem, że nic z tego nigdy nie będzie? Kiedy na dwóch kolejnych spotkaniach, w odległości pół roku, powiedział, że nie pamięta, jak mam na imię.
– Niemożliwe. Nie wierzę, żeby nie pamiętał.
– Nie wiem. To chyba możliwe, że będąc zakochanym, można zapomnieć imienia?
– Nie można. To znaczy ja to owszem, mógłbym być zakochany i zapomnieć imienia, ale nie on.
——————————————————————–
Ilustracja muzyczna w temacie imienia, coś ta Dama pikowa za mną chodzi:
– Łaaa, spać mi się chce. Jadę do domu.
– Uśnijcie, krwawe sny.
– Jak zmęczona, syta krwi pantera.
– Dzik syty żołędzi.
Kantata na śmierć królowej Polski (de nomine) Krystyny Eberhardyny, żony Augusta II.
Der Ewigkeit saphirnes Haus
Zieht, Fürstin, deine heitern Blicke
Von unsrer Niedrigkeit zurücke
Und tilgt der Erden Dreckbild aus.
Ein starker Glanz von hundert Sonnen,
Der unsern Tag zur Mitternacht
Und unsre Sonne finster macht,
Hat dein verklärtes Haupt umsponnen.
Dry those eyes which are o’erflowing,
All your storms are overblowing.
While you in this isle are biding,
You shall feast without providing,
Ev’ry dainty you can think of,
Ev’ry wine that you can drink of,
Shall be yours and want shall shun you,
Ceres’ blessing too is on you.
– Podejrzewam, że od popadnięcia w pedofilię uchroni cię twój nieznośny nawyk rozmawiania.
If Love’s a Sweet Passion, why does it torment?
If a Bitter, oh tell me whence comes my content?
Since I suffer with pleasure, why should I complain,
Or grieve at my Fate, when I know ’tis in vain?
Yet so pleasing the Pain, so soft is the Dart,
That at once it both wounds me, and tickles my Heart.
How happy the Lover,
How easy his Chain,
How pleasing his Pain!
How sweet to discover
He sighs not in vain.
For Love ev’ry Creature
Is form’d by his Nature;
No Joys are above
The Pleasures of Love.
In vain are our Graces,
In vain are your Eyes,
If Love you despise;
When Age furrows Faces,
’Tis time to be wise.
Then use the short Blessing,
That flies in Possessing:
No Joys are above
The Pleasures of Love.
Splender fra ’l cieco orror
il mio bel sol vedrò;
e nell’occaso ancor
sua luce adorerò.
Przez ciemność ślepą i straszną
zaświeci mi piękne słońce;
i jeszcze gdzieś na zachodzie
zachwyci mnie jego światło.
[libretto Matteo Noris, tł. mrówk]