– Czy Mozart napisał jakieś trio?
– Chyba nie. Pewnie nie było go na lekcji, gdzie omawiano liczby nieparzyste.
– Ale kwintet napisał.
– Bo myślał, że to kwartet, ale źle policzył.
– A taki Schubert to był prymusem – do nonetu zrobił! Musiał nie opuścić żadnej lekcji.
– Możliwe. Przeważnie bywa równie interesujący co kujon, który ma sto procent obecności i tyle polotu co wypchany myszołów w pracowni biologicznej.
– Wiesz co, okazuje się, że Mozart jednak napisał tria, i to z dziesięć.
– Pewnie przez sen.
– Jedno nawet w tonacji mollowej, ale nieukończone.
– Nie zniósł tak długiego kontaktu z tonacją niedurową. Pewnie dlatego pisanie rekwiem go zabiło.