– Brak ci dobrej woli.
– Skądże! Jestem wręcz ambasadorem dobrej woli LGBT!
– Czego?
– L G B T.
– Ty to chyba LT…
– Brak ci dobrej woli.
– Skądże! Jestem wręcz ambasadorem dobrej woli LGBT!
– Czego?
– L G B T.
– Ty to chyba LT…
To prawdziwa antropologia poranka. Tak to się wszystko zaczyna. Z dokładnym rozpisaniem na kiedyś i dziś. Czas przeszły był jak betonowe koryto, którym płynęło się sprawnie w nowy dzień. Był jak ekscytujące oczekiwanie na nowe, nieznane, lecz z pewnością udane. Czas teraźniejszy: rano wszystkie myśli są czarne. Porozłażone w różne strony, nie do okiełznania. Zegar swoje, my swoje. Powtarzalność czynności sprawia, że jeszcze bardziej nie panujemy nad rytuałem mycia zębów czy smarowania kanapki masłem.
[Sylwia Chutnik, felieton w „Polityce” (2869), do przeczytania tutaj]