– Parę lat temu mój menadżer zorganizował mi występ na balu charytatywnym w Polańczyku. Miałem zaśpiewać 5 piosenek i tak dalej. No i jechałem samochodem z Izabelą Trojanowską i jej menadżerem, i swoim. Dzień koncertu, ludzi na sali ze 200, byłem strasznie zdenerwowany, więc wypiłem duszkiem z pół butelki wódki, wchodzę na scenę i zaczynam śpiewać, i jakoś po 10 minutach czuję, jak mnie jebnął ten alkohol, że ledwo skończyłem. Miałem stolik VIP, Iza tam sprzedaje płyty, daje autografy itp., po wszystkim podpisuje dla mnie płytę, a ja mówię jej – jako fan przedwojennej muzyki (o czym ona raczej nie wiedziała) – a więc mówię jej: „Cieszę się, że mogłem być na pani koncercie, bo wszyscy moi ulubieni wykonawcy już nie żyją”. Takiej czerwonej jej nigdy nie widziałem.
Archives for posts with tag: autograf
– Gdzie ta rumiana muzykolożka tak szparko pobieżyła? Tak przed końcem braw… Nie wygląda na takiego, co ma wybitną kondycję.
– Też się zastanawiałem, gdzie on tak pobieży. Zawsze leci, zanim przestaną klaskać. I już wiem: ustawić się w kolejce po autograf. To jest łowczyni autografów!
– Aaa, to rozumiem, że on wybrał wykonawców klasycznych, bo do takiej Brytnej albo Madonny by się nie dopchał. Cioty to przecież po to ganiają na siłownię, żeby mieć siłę się dopchać!