– O, są nawet place zabaw dla bąbelków. Tuż pod oknami tych domków wypoczynkowych.
– Coś potwornego. Biedni rodzice nie mają się gdzie schronić przed swoimi pociechami.
– Przeciwnie! Taki plac zabaw to dla mamuś idealne rozwiązanie. Mogą puścić dzieci luzem, a same pogadać w spokoju.
– A że wszystkie mają do powiedzenia mniej więcej to samo, to kiedy jedna mówi, to druga, słuchając, też ma wrażenie, że mówi, i spływa na nią błogość. Prawie taka, jak przy kieliszku białego wina na śniadanie.
– Albo mówią wszystkie naraz, tak jak przecież najbardziej lubią, i żadna nic nie traci, bo mówią to samo, i każda jest szczęśliwa, bo może się wygadać!
– Tylko czasami zapada chwila niespodziewanego milczenia i na moment uświadamiają sobie, że wewnątrz są martwe.
Te wspaniałe bąbelki w tych pulsujących limfocytach
Przy pomocy specjalnej kamery mikroskopowej zobaczymy, jakie straszne spustoszenie w organizmie żywym wywołuje dymek z papierosa. Komentarz naukowy: profesor Elektrokapuściocha.
Nie pomoże nawet reakcja biospulpatyczna z ciałkiem Jacksona włącznie.
A oto ciałko Jacksona. Nawet pęcherzyki cytoplazmoidalne także poliptoparują.
Następuje obrzydliwy wycisk chloronitrodendoka z owłośni biopulptonu – to ostatnie stadium degrenegreflinu.
Drży ze strachu biedaczyna limfoblast doktora Poziomki. Widok z oddali. Niewinny leukomocznik poprawczaka zamienia się w zwyrodniałą formę taranu nikotynowego i wali jak szalony. No tak. Taranuje.
[transkrypcja ze słuchu dokonana przez mrówkodzika; transkryptor czeka na poprawki i sugestie, bo 1) jest przygłuchy, 2) materia jest nielekka audytywnie]