Archives for posts with tag: bachor

– Znasz takie ćwiczenie na rozładowanie stresu? Trzeba zrobić zaciętą minę i z wściekłością wypowiedzieć słowo BĄBELEK. Wybuchasz śmiechem i napięcie mija.

– Znam, kiedyś działało. Ale odkąd pojawiły się madki ze swoimi bąbelkami, kontrast między wściekłym tonem a niewinnym znaczeniem słowa poszedł się grzebać.

– A ci co tak tamują przejście?

– Z dzieciami są, to jim wolno.

– Ale co oni z nim robią tyle czasu?!

– Może liczą te bachory.

– Ale oni ich mają dwoje!

– No, ale potrafią liczyć tylko do jednego. Wyróżniają dwie opcje: jezd albo ni mo.

– Pierwszy polski komputer binarny zasilany energio z kartofla.

Frazy, po których trafiano w ostatnim kwartale przez wyszukiwarki na mrówkodzika:

 

 

dupczenie aleksandra

wizyta montera film porno

rzeżączka inna nazwa

czikulinka denerwuje

ulgix na pierdy

fyflok

przesłyszenia przejęzyczenia dziwne skojarzenia

i must be cruel only to be kind tłumaczenia

oj nie powstanę bom zamurowana

w jaki sposób dzik spędza zimę

piepszenie statystek w kakalko

śmierć antona weberna

ubrudze czymś potocznie

porno puszysta sra

bachor opowiadania erotyczne

autofellatio nauka trening

cytologie opowiadania erotyczne

marnacja antonimy

sztuczne fiolki lewicowe

nie do kata on należy

Frazy, po których trafiano przez wyszukiwarki na mrówkodzika w ostatnich tygodniach (co tłustsze pogrubiam):

ruchanie to poezja

spujnik sex

szablon „prosze o smsa”

kurzak aleksandra pudelek

pornole mówione po polsku i dupczenie grubych

dziki obiły jej zderzaki

czy obiera się pistacje

telefon dialog jestem sekretarka

a nie lubisz drętwej atmosfery gabinetów masażu

mrożek zniewieściały

zapach kutaska trzynastoletniego chlopca opowiadanie erotyczne

foyer sexu

aborcja wieszak

rozdarte bachory w ryanair

tercet liter oznaczajacych gloske

– Opowiedz mi bajkę na dobranoc.

– Nie umiem opowiadać bajek.

– Oj, umiesz, umiesz. Zobacz, zacznij od „Był sobie kiedyś…”

– Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Patryk. Miał dziewięć lat. Rodzice poświęcali mu bardzo mało czasu, więc był niewychowanym bachorem. Nie lubiły go inne dzieci. To znaczy dzieci w szkole i dzieci na podwórku. Żadne dzieci go nie lubiły. A dziadkowie… Dziadkowie nie chcieli z nim zostawać. Nie lubiła go też matka innego ucznia, bo była zazdrosna o jego osiągnięcia szkolne. Wiedziała, że Patryk ma trudności z przełykaniem, i dała mu landrynka.

– I co wtedy było?

– Patryk się zakrztusił, udusił i… Wszyscy żyli długo i szczęśliwie!

%d blogerów lubi to: