– Ty, a czemu tego Bacha oznacza się skrótem BWV?
– Bo BWC nie licowałoby z powagą jego twórczości.
– Ty, a czemu tego Bacha oznacza się skrótem BWV?
– Bo BWC nie licowałoby z powagą jego twórczości.
W orkiestracji Antona Weberna:
I na klawesynie:
– Czy ty nie musisz się zbierać?
– Tak.
– Zbierasz się?
– Taak.
– Czy ty nie mówiłeś półtorej godziny termu, że musisz wychodzić?
– Taaak, muszę.
– Aha, musisz. Alle Menschen müssen sterben. Wszyscy ludzie muszą umrzeć.
– Kiedyś.
Szukałem dobrego wykonania tej fugi, dość lekkiego, by podkreślić jej nieoczywistą melancholię, i udało mi się trafić na Helmuta Walchę. Na jego wykonaniach się poniekąd wychowywałem. Ale dziś raz pierwszy poszukałem informacji o nim i dowiedziałem się, że był niewidomy od 19 roku życia w następstwie szczepionki przeciwko ospie.
W tym roku 25 sierpnia wypadł dla mnie 26-go. Poszliśmy późnym wieczorem na koncert Nelsona Freire, którego przybycie na występ niemal do ostatniej chwili nie było pewne z powodu poważnych kłopotów pianisty ze zdrowiem. Po Brahmsie, Prokofiewie i Chopinie zagrał na bis chorał z kantaty 147 w transkrypcji Myry Hess.
Wpisując „Freire bleibet” do wyszukiwarki, nie liczyłem za bardzo na to, że znajdę to wykonanie. Ale się udało.
– Guten Morgen, meine Sorgen; Guten Abend, meine Schade; Gute Nacht, Ungemach.
I, jak to w takich sytuacjach bywa, mamy dwa wykonania. Jedno za szybkie:
A drugie za wolne (od 9’00”):
– I co, jak jest?
– Czy ja wiem… W sumie nie wiem.. Wiele rzeczy jest, naraz. Czuję się… Jestem… Rany, może ja właśnie jestem szczęśliwy? Jeśli tak, to to szczęście jest trochę przereklamowane.
[Znalazłem tłumaczenie incipitu tej kantaty na piękną, bodaj XVIII-wieczną polszczyznę, ale nie udało mi się zidentyfikować tłumacza ani, co gorsza, odnaleźć reszty tłumaczenia. A znalezione przeze mnie zdanie brzmi:
Jam dość ci rad ze szczęścia swego]
Rubuk pyta z drugiego pokoju:
– A co to leci?
– Kantata Ach, lieben Christen, seid getrost*.
I, nie dosłyszawszy odpowiedzi, odkrzykuje ze zdziwieniem tłumaczenie:
– Dobry Jezu został usmażony?!
———————————————————————–
* „Ach, mili chrześcijanie, bądźcie pocieszeni”.
Kolejka do kasy w kinie. Długa, aż zakręca. Pytam:
– Za czym ta kolejka?
Nieznajoma dziewczyna odpowiada:
– Za Miłością.
– Co to leci?
– Kantata 101.
– Bach, Lohengrin, Salome, Menda w Korycie*, arie koncertowe Mozarta… Ale masz rozrzut… Jak rozrzutnik do gnoju!
——————————————
* Czyli Medea w Koryncie Johannesa Simona Mayra.
A oto rzeczona kantata:
[Polecam zwłaszcza fragment 15’51” z odjechaną modulacją. I w ogóle całą kantatę, bo mamy w niej piękną symetryczną konstrukcję z wyjątkowo dużą reprezentacją chorału:
1. chór z chorałem
2. aria
3. chorałorecytatyw
4. aria z (chorałem instrumentalnym)
5. chorałorecytatyw
6. duet (z cytatem chorałowym)
7. chorał
a szczególnie kręcące są te chorały zmiksowane z recytatywem]
– Zaśpiewałbym sobie jakąś kantatę.
– Ja też.
– Taką kantatę moglibyśmy zrobić.
– Ja bym tym chłopcem mógł być.
– A ja dyrygentem, będę cię bił.
[rzeczony chłopiec, którym miałbym być, pojawia się przy 15’55”]
Rozmawiamy o preludium chorałowym z Orgel-Büchlein (BWV 644), opartym na kantacie BWV 26: Ach wie flüchtig, ach wie nichtig.
– Rozumiesz tytuł?
– Nie bardzo.
– Nichtig pochodzi od nicht, czyli znaczy: „żaden, nędzny”, a flüchtig chyba od Fluch – „przekleństwo, klątwa”.
– Kojarzę! „Verfluchte Juden”!
————————————————————–
Notabene: myliłem się. Flüchtig pochodzi od Flucht – „ucieczka”, czyli znaczy „uciekający, przelotny”. Chodzi, oczywiście, o marność życia, te sprawy. A preludium można, warto posłuchać, trwa niecałą minutę, a tworzy idealnie zamkniętą całość.
Rozpoczął „Partitą e-moll” BMV 830. Toccatę grał w sposób nieznośnie afektowany, udziwniając ją tam, gdzie potrzebna jest tylko prostota i umiar. Dziwaczny manieryzm mógł podnieść ciśnienie, na szczęście potem była już tylko nuda i pustka. Nawet wieńczący całość fantastyczny Gigue zabrzmiał bezbarwnie. Podobnie jak „Koncert włoski” BMV 971. Bach i Chopin na jednym recitalu? – momentami może się okazać, że pianiści wymagają od siebie i słuchaczy zbyt wiele…
[Marta Nadzieja, w dwutygodniku.com]
*
Zdaję sobie w sposób dotkliwy sprawę z tego, że pisząc te słowa jako japonista mogę brzmieć nieszczerze i stronniczo. Japonistyka pozostaje w człowieku jak harcerstwo: japonistą jest się do końca życia i nie sposób tego zmienić.
[Arkadiusz Jabłoński, japonista, tutaj]
*
Jestem twoim zboczonym wujkiem i chcę ci pokazać swojego ptaka.
[dziesięciolatek do 15-letniej siostry w filmie Piękność w opałach, reż. Jan Hřebejk]
*
Chopin mówił, że najważniejsza jest prostota i naturalność. On to miał. A u innych tej naturalności zabrakło. Były za to udziwnienia, a niekiedy brak wiedzy muzycznej. Nuty mniej ważne były eksponowane, a najważniejsze lekceważone – tłumaczyła Kozubek. – Mam nadzieję, że będą nowe pokolenia pianistów, którzy zadbają o oczyszczenie Chopina – dodała.
[źródło]
*
[Quentin Crisp] w tym okresie znany był z paradowania wieczorami po ulicach w swoich wyzywających ubiorach, często podrywając młodych amerykańskich żołnierzy. Było to początkiem jego zachwytu amerykańskim stylem życia.
[wikipedia]
*
Nie tylko znam założenia; znam szczEgóły tych projektów.
[z akcentem na trzecią od końca, Andrzej Seremet]
Du sollt glauben und nicht wanken,
Daß ein’ Speise sei den Kranken,
Den’n ihr Herz’ von Sünden schwer
Und für Angst ist betrübet sehr.
Wybrane frazy wyszukiwarek (niemodyfikowane), po jakich trafiano na mrówkodzika w ostanich kilku tygodniach w postaci niby-hajków.
*
skinhead фото
rozwiane niczym
wesołe kopytko
duży wróbel
*
galeria szeptów
rigorosum
męska masturbacja
potrety grupowe
*
członek męski
srom niewieści
łysa mysz
dzik pyk
*
obrazki smutne
anakolut cegieł
hendiadys w wierszu
tryb bezwarunkowy
*
wychuchol
fetysz
czyn lubieżny
pasja janowa
Sprawdzałem w słowniku niemiecko-polskim online, czy słowo Genuß jest rodzaju męskiego czy nijakiego. Słownik nie poinformował mnie wprawdzie o rodzaju tego słowa, za to podał ładną wiązankę jego definicji:
Genuß – zażycie, spożycie; uciecha, przyjemność, rozkosz; korzystanie
————————————————
UZUPEŁNIENIE: Z innego słownika dowiedziałem się, że po niemiecku „zażycie, spożycie; uciecha, przyjemność, rozkosz; korzystanie„ jest rodzaju męskiego. Hehe.