– Czemu ona śpiewa, że „to już było i nie wróci więcej”, skoro ona ciągle wraca i wraca?
– No… Przez lata. Jak bóle półpaścowe.
– Czemu ona śpiewa, że „to już było i nie wróci więcej”, skoro ona ciągle wraca i wraca?
– No… Przez lata. Jak bóle półpaścowe.
– Widziałeś sztuczne fiołki? Temat lekcji: „Jak rozpoznać złą poezję. Analiza wierszy Wojciecha Wencla oraz późna twórczość Jarosława Marka Rymkiewicza”.
– Ja proponuję taki temat: „Jak rozpoznać chałturzystę odcinającego kupony od dawnej twórczości i międlącego wciąż to samo z coraz mniejszym polotem. Omów na przykładzie «Sztucznych Fiołków»”.
– „Tak mało jeszcze znamy, a tak się bardzo chełpimy”. Co ty na to?
– Brzmi dziwnie. „Tak mało jeszcze znamy”? O co tu w ogóle chodzi?
– Właśnie. A wiesz, co jest w oryginale? „Tak niewiele dotąd wiemy, a tak wiele przypuszczamy”.
– Aha!
– Jest takie seksistowskie porównanie, że przekład jest jak kobieta – jeśli jest wierny, to nie jest piękny, a jeśli jest piękny, to nie jest wierny. To tłumaczenie robi krok naprzód w dziedzinie emancypacji – nie jest ani piękne, ani wierne.
– Jest za to głupie. Jak powiedziała Nuśka o koncercie jakiejś śpiewaczki: „Było nudno i nieczysto, ale za to brzydkim dźwiękiem”.
– I jak się udał koncert?
– Do dupy. Hélène Grimaud nabiła Brahmsowi limo. Grali, jakby nie mieli próby, nierówno, bez koncepcji brzmienia, ona nieczysto, wszystko podlane pedałem na 5 taktów, brzydkim dźwiękiem. Totalna chałtura z jej strony. Najgorsze wykonanie na żywo tego koncertu, jakie słyszałem.
– A zostałeś na drugą połowę?
– Tak, Penderecki nie jest mnie w stanie rozczarować, więc to był bezpieczny wybór. Najbardziej podobała mi się skoordynowana akcja jakiejś przytomnej młodzieży, która przed Te Deum biła brawo strojącej się orkiestrze, chcąc chyba wskazać na walory muzyki Mistrza.