– Ostatnio, będąc na Śląsku, zamiast „do Tychów” powiedziałem „do Tych” i od razu wiedzieli, że jestem alienem.
– A jak się mówi?
– Można i tak, i tak. Ale według lokalnego zwyczaju: „do Tychów”.
– Odwrotnie niż z Łazami. Niby teoretycznie można i „do Łazów”, i „do Łaz”, ale mieszkańcy mówią „do Łaz”.
– Ciekawe, czy za ileś lat ludzie też będą mieli takie dylematy…
– Nie. Wtedy wszyscy będą z Warszawy.