– „Gojdź szczerze o swoim związku z Olą Ciupą”. Chyba mnie coś ominęło.
– Nie chcesz, to nie gojdź, rany boskie, co mi tu bedzies ślotała, jak ta więdłocha z ciupą!
– „Gojdź szczerze o swoim związku z Olą Ciupą”. Chyba mnie coś ominęło.
– Nie chcesz, to nie gojdź, rany boskie, co mi tu bedzies ślotała, jak ta więdłocha z ciupą!
– O, więc jesteś Kurpsiem!
– Tak… Chociaż W gwarze kurpsiowskiej słowo „Kurp” uważane jest za obraźliwe.
– No to jak na nich mówić, żeby nie urazić?
– Oni sami na siebie mówią Puscaki.
– A kobiety?
– Puscanki…
– Obłędny ten kelner. Wygląda jak blond mrówkojad. Ale niepokoi mnie to, że rzucił coś do mnie o muezzinie.
– Nie, on tylko powiedział buona sera w dialekcie neapolitańskim.
Moja ulubiona z Pieśni kurpiowskich Szymanowskiego, z którą przed laty zapoznał mnie Herr Krullick.
Polecam tekst.
Oraz w wykonaniu znakomitego skąinąd zespołu muzyki dawnej Doulce Memoire:
A chtóz tam puka, w komorze łuka?
Nasa Marysia matuli suka.
Wysła na izbę, růncki załåmała:
O moja matulu, gdzieześ się podziała.
A ty, matulu, tu tégo domu,
Pobłogosław córke, jädzie do ślubu.
Nie wstane, nie wstane, bom jest pochowana,
Na trzym zåmecki jest pozamykana.
Psirsy zåmecek – ze trzech desecek,
Drugi zåmecek – zółty psiäsecek,
Trzeci zåmecek – zielůna murawa,
O moja córusiu, jädź do ślubu sama.
Baronówna Jovanka Krajstova i ordynatowa Podtworecka rozmawiają przy kawie z Kubuniem z Krakowa. Rozważają różnice w wymowie głoski h – dźwięcznej u wielu krakowian, a bezdźwięcznej u warszawiaków. Baronówna wspomina o Nowej HHHuuu-cie.
Baronówna: Ty nie jesteś z Nowej HHHuuu-ty?
Kubunio (nie łapiąc aluzji): Nie. Ale znam stamtąd LLLuuu-dzi.