Archives for posts with tag: dzieci

– O, są nawet place zabaw dla bąbelków. Tuż pod oknami tych domków wypoczynkowych.

– Coś potwornego. Biedni rodzice nie mają się gdzie schronić przed swoimi pociechami.

– Przeciwnie! Taki plac zabaw to dla mamuś idealne rozwiązanie. Mogą puścić dzieci luzem, a same pogadać w spokoju.

– A że wszystkie mają do powiedzenia mniej więcej to samo, to kiedy jedna mówi, to druga, słuchając, też ma wrażenie, że mówi, i spływa na nią błogość. Prawie taka, jak przy kieliszku białego wina na śniadanie.

– Albo mówią wszystkie naraz, tak jak przecież najbardziej lubią, i żadna nic nie traci, bo mówią to samo, i każda jest szczęśliwa, bo może się wygadać!

– Tylko czasami zapada chwila niespodziewanego milczenia i na moment uświadamiają sobie, że wewnątrz są martwe.

– Mówią o niej, że nimfomanka.

– To pojęcie względne. Od ilu zaczyna się nimfomanka?

– Od kilku?

– W tygodniu…?

– Nie, w ciągu koncertu. Dla dzieci.

 

– Będąc rodzicem, też możesz czuć się spełniony. Dumny z tego, że wychowałeś dziecko.

– Rodzic dumny z tego, jak wychował dziecko, jest jak strażak dumny z tego, że ugasił wzniecony przez siebie pożar.

 

– Ekspertka ds. seksualności stwierdziła jakiś czas temu, że rodzice powinni prosić dziecko o zgodę, zanim zmienią mu pieluchę.

– To ja jestem gwałcicielem – zmieniam nawet w obliczu zdecydowanego protestu.

– Ja na Twoim miejscu już bym założył jakiś fundusz na przyszłą terapię PTSD u dziecka…

– Potrącę z przyszłego kieszonkowego.

– W sumie, jak się zastanowić, będziesz brać od dziecka pieniądze za to, że ty albo ktoś gmera mu wbrew jego woli… Czy to nie podpada pod stręczycielstwo?

– W końcu jestem z Pruszkowa.

 

 

– A ci co tak tamują przejście?

– Z dzieciami są, to jim wolno.

– Ale co oni z nim robią tyle czasu?!

– Może liczą te bachory.

– Ale oni ich mają dwoje!

– No, ale potrafią liczyć tylko do jednego. Wyróżniają dwie opcje: jezd albo ni mo.

– Pierwszy polski komputer binarny zasilany energio z kartofla.

– Ja tam nie lubię dzieci.

– Znam ludzi, którzy się zarzekali, że nie lubią dzieci i nie będą ich mieć, ale kiedy sami mieli, to mieli.

Syt żołędzi, dzik* wraca, las daje jeżyny,
Jesień strąca owocu różność, zaś wyżyny
Na skałach gron dojrzałość mnożą w pełnym skwarze.
Wówczas to przy twych wargach w krąg dziecięce twarze
Pieszczot proszą; dom czysty uczciwości strzeże,
Mlekiem ciężkie wymiona krów; gdzie trawy świeże,
Walcząc z sobą, rożkami bodą się koźlęta.
Przy ognisku ołtarza, w trawie leżąc w święta,
Gdy druhy wieńczą misę, Dionizosa tłocznie
Czcisz libacją lub w igrach z owczarzem nie spoczniesz,
Aż chybki oszczep w locie korę wiązów zetrze,
To znów ciało hartowne obnażysz w palestrze.

[Wergiliusz, Georgiki, II, 521-532, przeł. A. L. Czerny]

 

———————————————————–

* Oryg. „wieprz” [udoskonalenie mrówkodzika].

– Kazali mi kiedyś jechać na szkolenie do Łodzi. Ja na to, że nie pojadę na szkolenie do Łodzi, to wykluczone…

– Czemu wykluczone?

– …Potem uległem, ale i tak okazało się, że dwudniowe i trzeba z noclegiem. Więc domogłem się zakwaterowania w Piotrkowie Trybunalskim…

– Ale dlaczego?!

– Łódź? Co to za miasto! Afera za aferą, handel skórami, pavulonem, spadające balkony, dzieci w beczkach, epidemia mononukleozy, kobieta wjeżdża przez witrynę do sklepu, zabija cztery osoby samochodem, mowy nie ma, żebym się tam zatrzymywał.

– W Jolancie reżyser, widać, bardzo się przejął historią niewidomej księżniczki i zrobił przedstawienie, którego można spokojnie słuchać z zamkniętymi oczyma, bo na scenie nie dzieje się nic ciekawego, a śpiewają całkiem dobrze. Za to przy Zamku Sinobrodego przez tandetne odgłosy z głośników nie byłem chwilami pewien, czy jestem w operze, czy w teatrzyku dla dzieci.

– Tej by tu jeszcze brakowało…

– Nie wiesz, że ona bawi w Monte Carlo?

– Tak. Dzieci bawi. Au pair pojechała.

– Opowiedz mi bajkę na dobranoc.

– Nie umiem opowiadać bajek.

– Oj, umiesz, umiesz. Zobacz, zacznij od „Był sobie kiedyś…”

– Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Patryk. Miał dziewięć lat. Rodzice poświęcali mu bardzo mało czasu, więc był niewychowanym bachorem. Nie lubiły go inne dzieci. To znaczy dzieci w szkole i dzieci na podwórku. Żadne dzieci go nie lubiły. A dziadkowie… Dziadkowie nie chcieli z nim zostawać. Nie lubiła go też matka innego ucznia, bo była zazdrosna o jego osiągnięcia szkolne. Wiedziała, że Patryk ma trudności z przełykaniem, i dała mu landrynka.

– I co wtedy było?

– Patryk się zakrztusił, udusił i… Wszyscy żyli długo i szczęśliwie!

UWAGA: Materiały dostępne na youtubie są mocne; jest bardzo silny przekaz podprogowy, dlatego nie zalecamy oglądanie; (jeśli już to trzeba być w stanie łaski uświęcającej i pomodlić się wcześniej do Św. Michała Archanioła i do Ducha Świętego).

[portal www.grzechy.com]

*

Polecam to miejsce każdemu. Zabytkowe, góralskie chatki, skromnie, ale czysto i z klasą. Przepraszam, nie znam cen, bo kiedyś wymarzylem sobie taka robotę, ze to mi płaca, żebym w takie miejsca przyjeżdżał.

[jeden taki dziennikarz]

*

Pomóż swoim znajomym odkrywać wspaniałe miejsca, polecając XI LO im. Mikołaja Reja.

[z facebooka]

*

Jeżeli zastanawiają się Państwo jakie rodzaje sejfów są dostępne na naszym rynku, postaram się na to pytanie odpowiedzieć poniżej. Jeżeli chodzi o kwestię miejsca zainstalowania sejfu mamy do wyboru trzy rodzaje produktów: sejfy meblowe, które umieszczamy wewnątrz mebli, ścienne – wmurowywane w ścianę oraz wolnostojące.

[źródło]

*

Nie kreujemy własnego dobrodziejstwa, własnej młodzieży nie kreujemy.

[Jerzy Dudek, tvn24]

Znajomi dość długo starali się o dziecko. Większość ich przyjaciół doczekała się już potomstwa, a oni jakoś nie mogli. Bywając u zaprzyjaźnionych par, bawili się z ich dziećmi, mówiąc o sobie per ciocia, wujek.

Kiedy urodziła się im córka, wielokrotnie przyłapywali się na mówieniu do niej:

– Chodź do wujka na rączki!

– Uśmiechnij się do cioci!

– Jestem w ciąży z dwojgiem waszego rodzeństwa i psem. Będziecie musieli podzielić się z nimi wieloma rzeczami […] Jeżeli dostrzegę poprawę w waszym zachowaniu, może uda mi się uniknąć narodzin. Ale co do psa – nie ma mowy. Urodzę go najszybciej, jak się da.

*

– Jeżeli cię poliżę, dasz mi prezent?
– Nic nie mam.
– Nie szkodzi.

*

– Mamo, co to jest cipka?
– Cipka to silne światło. Na przykład: „Gdy wyłączamy cipkę, pokój pogrąża się w mroku.”

*

– Miewasz sny?
– Tak.
– Opowiedz mi ostatni.
– Mama wpadła do basenu.
– Co dalej?
– To wszystko.

 

[cytaty mogą być trochę niedoładne; pochodzą z filmu Kieł, reż. G. Lanthimos]

[Dzisiaj specjalne a/varia, w całości z demotywatorów. Zainspirował mnie ten filmik –  najodważniejsi mogą nie wyłączać głośników. Ortografia, a zwłaszcza interpunkcja, zgodne z oryginałem.]

Serce…

…ma swoje ręce, których rozum nie zna

Głównym źródłem cierpienia

są wspomnienia.

*

Życie i czas

Nie otrzymujemy krótkiego życia, lecz takim je czynimy.

Nie brakuje nam czasu: lecz trwonimy go.

*

Stracić Przyjaciela.

tylko jeden samobójca więcej…

*

gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie wart[o]

z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto

*

Nikt nie lubi przegrywać

ale czasem porażka daje nam więcej niż samo zwycięstwo… (!)

*

Niestety, już dawno

zamieniono miłość do ludzi, miłością do kasy…

*

Przyjaciel jest po to, by płakać razem z Nim,

a nie przez Nich

*

Nie gorąca krew, a…

…chłód psychiki to atut.

*

Ważne by nie mrugnąć, patrząc w oczy wroga…

Idź za ciosem, bo życie tak wymaga…

*

Słowa

piękne nie są prawdziwe, prawdziwe nie są piękne

*

Prawdziwy mężczyzna

Przyjmie słowa krytyki do serca. Awantury są dla tchórzy, bojących się znać

prawdę

*

To nie odwaga przed śmiercią

a strach przed życiem

Dzieci miewają przekonania. Te czasem biorą się z ich własnej inwencji lub (dys)interpretacji, a czasem ktoś im coś błędnie podrzuci, niechcący czy dla żartu.

*
Znajoma wierzyła na przykład latami w to, że ksiądz i lekarz nigdy nie umierają.

*
Kiedyś, jako dość małe dziecko przekomarzała się z nieco starszym kuzynem.

Ona: Gdzie jest kuchnia?
On: W domu.
Ona: A gdzie jest dom?
On: W Wołominie.
Ona: A gdzie jest Wołomin?
On: W Polsce.
Ona: A Polska?
On: W Europie.
Ona: A Europa?
On: Na Ziemi.
Ona: A co to jest Ziemia?
On: Taka wielka kula.
Ona: A gdzie jest ta kula?
On: W kręgielni!

Były to lata siedemdziesiąte, może osiemdziesiąte. Kręgielni w Polsce nie bywało. I ona tak do wczesnej dorosłości miała przekonanie, że Ziemia to kula w jakiejś tajemniczej kręgielni.

*
Jej mąż za to jako dziecko był przekonany, że ognia nie da się zgasić wrzątkiem.

*
Agathé zaś, słuchając piosenki zimowej Dzieci stawiają bałwana, dorośli stawiają kołnierze, wyobrażała sobie dzieci lepiące ze śniegu bałwana, a dorosłych – lepiących ze śniegu kołnierz.

 

Ciąża powstaje przez zbliżenie się kobiety z mężczyzną, którzy wydzielają plemniki, plemniczki, to znaczy nasiona.

Chciałbym ci powiedzieć, co to jest spółkowanie, no wiesz, no. Zbliżenie to jest dwóch plemników, które w połączeniu powodują ciążę. Jest to reakcja dwóch plemników, po których powstaje jajeczkowanie. A następnie przeradza się w kształt dziecka.

Tatuś daje mamusi ziarenko, które mamusia wychowuje w słoiczku na wacie, i to ziarenko po pewnym czasie się rozrasta, rozrasta i pęka, i tak wszystkie dzieci się wzięły na świecie.

Ja wszystko pamiętam: w brzuszku było ciasno i ciemno i ja już chciałem wyjść na świat, ale nie mogłem, bo jak bym to mamie powiedział? I było ciasno, i było ciągle ciasno i było niedobrze, bo było ciemno, i wcale nie było mi dobrze, a mówić to było bardzo mi ciężko, bo nie mogłem mamie powiedzieć, żeby szybciej zrobili mi tą operację, tej mamie operację, bo ja na mówić, na mówienie to mówiłem tylko „be bbe, ba bu, ba bu”, tak mówiłem.

Narysowałem, jak kobiecie z tyłka wychodzi dziecko.

Tu na tym rysunku widać, jak dziecko wychodzi gardłem.

Lekarz ma taką karteczkę, podpisuje, i wysyła mamę do szpitala. Mama idzie do szpitala. W szpitalu stemplują i podpisują.

Oglądając raz zdjęcia pornograficzne, doszliśmy do wniosku, że rodzenie przez carskie cięcie należy do kobiet porządnych, a rodzenie przez pochwę – do prostytutek.

Mama leży rozebrana, a tata na mamie. A przed tym, zanim się położy tata na mamę, musi tata włożyć pitoka do pipki. Wtedy powstaje zapłodnienie. A jak mama będzie ciągle chodziła pijana, a tata będzie trzeźwy, to wtedy będą mieli dziecko, ale jak wyjmą lekarze te dziecko z brzucha, to ono będzie nieżywe. A jak na przykład mama będzie ciągle trzeźwa chodziła, nie będzie piła wódki, a tata będzie pił, to będą mieli dziecko, i jak wyjmą lekarze z brzucha, to to dziecko będzie zdrowe.

Mężczyzna zapładnia kobietę, dotykając swoimi hormonami do hormonów kobiety.

 

[transkrypcja fragmentów ze słuchu przez mrówkodzika, mogą być błędy]

„Te ciuchy przekażę dzieciom, które mają wartość sentymentalną.”

[Reni Jusis w wywiadzie radiowym u M. Prokopa]

%d blogerów lubi to: