– „Jak tam wknd?” – pisze do mnie. Nie wiedzieć czemu, wypadły mu aż trzy „e”.
– E-e-e? Może akurat siedział w toalecie i mu wypadło.
– „Jak tam wknd?” – pisze do mnie. Nie wiedzieć czemu, wypadły mu aż trzy „e”.
– E-e-e? Może akurat siedział w toalecie i mu wypadło.
– Przykre to, że te książki są tak cudownie wykonane, iluminowane, oprawione i w ogóle, ale w treści jest tam głównie „Ojezujezu, ale się spierdziałem pobożnie, a jak się jeszcze trochę napnę, to się zesram!”…
– Ty, skoro ona ten tego z gołębiem, to chyba powinna była znieść jajo, nie?
– I wysiadywać w stajence!
– To jest brzydko zrobione, będziesz musiał to popoprawiać.
– Spoko, ważne, żeby coś było. Żeby rzeźbić, trzeba mieć…
– Gówno.
– Chciałem powiedzieć „bryłę marmuru” albo „blok drewna”, ale…
– No, to będzie gówno. Postaram się, żeby było nie za rzadkie, żeby się dało rzeźbić.
Ktoś w Cafe „Po Schodkach” komentując czyjąś lokalizację LUB czyjś status higieniczny:
– Nie, ja na [‚brudnɔ]* nie jeżdzę.
_______________________________
* transkrypcja fonemiczna wg API
W wieczór noworoczny przed imprezą pokrzepiłem się (naprawdę smaczną) bagietką z serem i wędliną, kupioną na stacji benzynowej opodal Tesco. I nie byłoby w tym nic niecodziennego, gdyby nie fakt, że jej producentem jest słowacka firma o dźwięcznej nazwie…
FEKOLLINI S.R.O.
Powaga.
– A te rybiki to w jakim celu żyją w ogóle?
[Jeż T. rozkminiając inwazję pojedynczego rybika* na jego łazienkę.]
———————-
* rybik cukrowy w wikipedii.