Gną się ludzie i gną, byle się obciąć…
– Okazuje się, że Poczta Polska nie dostarcza paczek osobom zakwarantannowanym! Pewnie po to, żeby musiały wychodzić z domu po sprawunki.
– A co jak przyjdzie list z sanepidu?
– Właśnie! List z sanepidu z karą administracyjną za wychodzenie z domu, żeby kupić to, czego poczta nie chce dostarczyć paczką!
– Czytam, że krawcy z Teatru Wielkiego w Łodzi szyją maseczki.
– O, to fajnie. W Teatrze Wielkim w Warszawie to mogliby się tym zajmować przez cały czas, bo przecież Treliński woli kupować kostiumy u Armaniego…
– Mogliby też szyć knebelki. Dla chudych wyśtoparconych prostytut Trelińskiego. Dzięki temu nie mogłyby jeść i byłyby odpowiednio szczapowate, jak mistrz dyrektor lubi, a przy okazji nie mogłyby śpiewać, z korzyścią dla nas wszystkich.
– W Hali Mirowskiej na wejściu do spożywczego pryskają na ręce płynem dezynfekcyjnym.
– A potem w nie kichnij, obśliń i się podetrzyj. Wszyscy umrzemy.
Okres przedłużenia i pogłębienia obostrzeń epidemicznych – 2,5 tygodnia
Mandat za niesubordynację – od 5 do 30 tysięcy złotych
Zakończenie obostrzeń w wielką niedzielę, żeby ludzie mogli tłumem ruszyć do kościołów – bezcenne
– A może w ramach protestu można by zamiast karty do głosowania wrzucać do urny kawałek papieru toaletowego?
– Zużytego?
– Może być i zużyty. I tak będzie czystszy niż kartka z głosem oddanym na sam wiesz kogo.
– Hm, no nie wiem, czy to coś da. Bo taki papier toaletowy też może zostać policzony jako głos na dupę.
– Jeśli epidemia potrwa dłużej, to część wydawnictw może upaść, zwłaszcza ambitniejszych. Bo sprzedaż zmalała, a koszty stałe pozostają.
– Może spróbują ciąć wydatki? Nie trzeba produkować książek na papierze deluxe. Żeby ocalić dobrą literaturę, można drukować nawet na papierze toaletowym. Oh wait…
– Jak trwoga, to wiadomo.
– Nic dziwnego. W końcu zbawienie i zwabienie są z tych samych cząstek.
– Jest jeszcze jeden anagram, fonetyczny.
– Jaki?
– Zjebanie.
– W obecnej sytuacji cenną umiejętnością jest pozyskiwanie papieru toaletowego metodą czerpaną.
– Ja nie chcę wiedzieć, skąd oni ten papier czerpią…
Tajemniczy drobnoustrój atakujący gałki oczne rozprzestrzenia się wśród sympatyków PiS-u. Najpierw przejrzała na oczy Staniszkis, teraz Gliński. Konsultant krajowy ds. chorób zakaźnych uspokaja:
– Nie ma powodów do obaw, to odosobnione przypadki. Patogenny mikroorganizm rozprzestrzenia się o wiele za leniwie, by groziła nam epidemia. Nie stanowi on niebezpieczeństwa zwłaszcza dla osób uodpornionych dzięki comiesięcznemu zażywaniu oportunianu konforminy w dawce 500mg+ oraz osób szczególnie narażonych ze względu na ryzyko zawodowe, które profilaktycznie poddano wysokostołkowemu leczeniu przeciwskojarzeniowemu przy użyciu prawoskrętnego targowicyjanu D-serwiliny.
– Dzień dobry.
– Dzień dobry. Przyłóż mi.
– Mam ci przyłożyć?!
– Rękę do czoła.
– No, ciepłe. Ale nie wiem, czy cieplejsze niż u zagrzebanego w pościeli jamniczka.
– Przeziębiłem się wczoraj, wracając z koncertu.
– Tak, z pewnością. Zapadłeś na gruźlicę i mukowiscydozę. Chociaż ta ostania jest dziedziczna.
– To będę ją hodował, a potem wszystkich zarażę.
– Ale ona nie jest zaraźliwa!
– Moja będzie.
– Kazali mi kiedyś jechać na szkolenie do Łodzi. Ja na to, że nie pojadę na szkolenie do Łodzi, to wykluczone…
– Czemu wykluczone?
– …Potem uległem, ale i tak okazało się, że dwudniowe i trzeba z noclegiem. Więc domogłem się zakwaterowania w Piotrkowie Trybunalskim…
– Ale dlaczego?!
– Łódź? Co to za miasto! Afera za aferą, handel skórami, pavulonem, spadające balkony, dzieci w beczkach, epidemia mononukleozy, kobieta wjeżdża przez witrynę do sklepu, zabija cztery osoby samochodem, mowy nie ma, żebym się tam zatrzymywał.