– Widziałem dzisiaj zdjęcia ze zniszczonej Notre Dame… Poruszające…
– Poruszające to jest to, że pierwsze zniszczenia w Paryżu pojawiły się już 74 lata po zakończeniu wojny!
– Widziałem dzisiaj zdjęcia ze zniszczonej Notre Dame… Poruszające…
– Poruszające to jest to, że pierwsze zniszczenia w Paryżu pojawiły się już 74 lata po zakończeniu wojny!
– We Francji 20% podatników płaci 80% podatków.
– 20/80. Jak zawsze, Pareto się kłania.
– Żółte żylety zadają kłam tej zasadzie: 0,18% przyczyn wywoła 100% skutków.
– Dawno temu, jak byłem we Francji, kupiłem sobie magdalenkę. Wiesz, żeby się poczuć jak Proust.
– I co?
– I nic. A nawet gorzej. To niebezpieczne jeść magdalenkę z herbatą.
– Tak! Te drobinki!
– Już widzę, jak się tym krztuszę.
– Ja też! Może to tak naprawdę na to chorował Proust, a nie na astmę.
– Byłoby to jakieś wyjaśnienie dla niedotlenionego tempa jego prozy.
– Jedna po drugiej, dwie reklamy: samochodzik i korniszony. W obu ta sama ilustracja muzyczna: Marsylianka.
– A czego się pan spodziewa po kraju, którego godłem nie jest orzeł, jedno- bądź dwugłowy, niedźwiedź, lew, gryf czy inne dostojne zwierzę, tylko kogut!
– No, jasne przecież: że będą piać i gdakać.
– […] Ogon [kury] sterczy nad wydatnym kuprem jak za duży kapelusz w złym guście: Jej rzadkie chwile uniesienia, kiedy staje na jednej nodze i zakleja okrągłe oczy błoniastymi powiekami, są wstrząsająco obrzydliwe. I w dodatku ta parodia śpiewu, poderżnięte suplikacje nad rzeczą niewypowiedzianie śmieszną: okrągłym, białym, umazanym jajkiem. […]. I to nie byle jakim jajkiem, bo u nich to jest ŒUF COCOTTE!
– W kraju nad Wisłą nie do pomyślenia…
– Tak, nad Wisłą się raczej warczy.
– Bo wiesz, La Valse Ravela ma program literacki. To pary, które tańczą walca i co rusz nikną we mgle…
– To nie jest program literacki, tylko wynurzenia afektowanego nastolatka, który się za dużo masturbuje, głównie własną rzekomą zajebistością.
– No, to dokładnie sedno kultury francuskiej!
– Co ona powiedziała?
– Że w dziewięć tygodni będą z nich lady.
– Ta, chyba w dziewięć miesięcy będą z nich baby.
Po tych frazach trafiano w ostatnich dwóch miesiącach przez wyszukiwarki na mrówkodzika:
zapisz wyrazy które ukrył się w słowie mrowkojad
okreslenie cium cium
perwersja w zwiazku i naklanianie do zdrady
rzygownik inna nazwa
uczciwosc malzenska
suchar o pradze
żuk kołoradskij
bzykanie izoldy
co oznacza sympatyczna w dolnośląskim gwarze
cwaniak co to znaczy znaczenie
nie niszczcie zurawki
chuj nie słowik romeo i julia
slimak slimak pokaz rogi a jak nie to wypierdalaj
szalet etymologia francja
polubporno
opowiadania porno pijany ksiądz
lep na kleszcze
wyciorać
– Czekamy na autobus po plaży. Obok dwie Francuzki. Oczywiście palą, bo muszą – narodowość zobowiązuje. Zatrzymuje się grecki taksówkarz i próbuje sobie zorganizować kurs. Zagaduje jedną z panienek po angielsku. Ta patrzy na niego z niesmakiem i oznajmia: „We are French. We don’t speak English!”.
– Ale by było, gdyby jury zamiast za godzinę ogłosiło wynik za tydzień. Przecież oni by wszyscy się tam zakisili.
– Gdzie tam! Azjatki wykorzystałyby ten czas do zwiedzenia całej Europy!
– No tak, dwa dni na Francję, jeden na Anglię, jeden na Hiszpanię, ze trzy na Włochy…
– W tym jeden na Rzym, drugi na Florencję, Wenecję, Neapol, Mediolan, Weronę…
– Żartujesz, jaką Weronę!
– No bo tam mieszkał Romeo z Julią przecież.
– Ano tak.
– A trzeci dzień na Sycylię i Sardynię, i może jeszcze Korsykę.
– One w takie miejsca się nie udają, tam nic dla nich nie ma.
– No dobra, to ten trzeci dzień mogłyby poświęcić na Budapeszt, Pragę i Wiedeń.
– Albo na Brukselę, Amsterdam i, rzutem na taśmę, Kopenhagę.
– E tam, do Danii to chyba nie jeżdżą…?
– Oj, jak masz aż tyle czasu, to zwiedzasz wszystko dokładnie!
– Och, przepuszczasz mnie w drzwiach! Prawdziwy z ciebie dżentelmen.
– Prawdziwa dama, ale wyemancypowana.
– Znajomy znajomego znalazł. Wizualizuję sobie oboje Pędziów z tym skrzydełkiem – u niego na łysinie, u niej na hełmie.
– Idealnie się komponuje z biało-czerwoną ceratą!
================================================
Tak, jest to autentyczny serwis kawowy zaprojektowany przez Elżbietę Penderecką dla uczczenia męża. Podrzucone przez Tajnego D.
Por. też w słowniczku: hełmofon.
– Kogut jako jeden z symboli narodowych Francji to chyba najszczersza rzecz, jaką Francuzi kiedykolwiek wymyślili.
– Dlaczego akurat najszczersza?
– Bo inne narody mają lwy, czasem skrzydlate, orły, czasem dwugłowe, byki, różne dumne zwierzęta, albo przynajmniej urocze, jak jaskółka, kiwi czy inny rajski ptak. A ci mają koguta. W sumie dość żałosne zwierzę, które głównie bezpotomnie gwałci kury, drepcze w łajnie i drze się głośniej, niż powinno, i nawet latać za bardzo nie umie.
– A widziałeś, że wśród narodowych zwierząt symbolicznych Wielkiej Brytanii jest… buldog?
– To po Churchillu.
– Wiesz, że osiemnastego lutego jest środa popielcowa?
– Ha, a my będziemy słuchać Marie-Nicole Lemieux!
– A co ona będzie śpiewać? Może jakieś postne pieśni?
– Nie, francuskie.
– Wczoraj na przyjęciu rozmowa z ciekawą Panią Profesor. Dochodzi Pani Zwykła i w środku dyskusji o konwencji Republikanów mówi: A ja tak może zupełnie inny temat, z innej beczki. Te jajeczka w sałatce. Pytam męża, Władka, co to jest, on mówi, że mocarela. Biorę, nakładam, a to nie mocarela, tylko jajeczka. Takie małe. Aaaa, z przepiórki? On to się na niczym nie zna, ten Władek. Tak z kuchni, że coś bardziej sofistikejtyd. To nie. To dla niego za bardzo sofistykejtyd.
– Oni miewali genialne koncepty, ci Francuzi. Ale taki koncept działa tylko za pierwszym razem. Powtórzony staje się karykaturą.
– To tak jak z muzyką. Niepotrzebny nam drugi Schönberg.
– Ani pierwszy Szymański.
– Wy tu macie pewnie specjalną wodę do podlewania kwiatów.
– Tak, wodę kwiatową.
– Och, doprawdy doskonale! Woda kwiatowa, wybornie! To rzecz praktykowana w mojej sferze!
– W jakiej sferze? Intymnej się zraszasz?