Archives for posts with tag: francuski

Chyba nadeszła zimy pora

Wyspa na której bugenwille
Błyszczały kiedyś girlandami
Morzem Irlandzkim teraz płynie
Po niebie skrytym za chmurami
To moje miasto gdzie śpiewały
Ogrody chmarą barwnych ptaków
W rytm passiflory i agawy
Zarwało się runęło na dół

Przez ciebie widzę świat na opak
Chyba nadeszła zimy pora

Tamtego ranka wulkan wrący
Cały się skrzył radością życia
Dziś wieczór garbi się milczący
Wystygłą lawę szadź pokrywa
W moim miasteczku tropikalnym
Panował niezmącony spokój
Skąd zatem pomysł ten fatalny
By stworzyć inne pory roku?

Przez ciebie widzę świat na opak
Chyba nadeszła zimy pora

Skąd taki hałas skąd ta cisza?
Czemu stąd zabierają dzieci?
Co myśleć mam o transwestytach
Którzy się z okolicy zleźli?
Na co tak wyczekuje w deszczu
Ten czarny koń pod mymi drzwiami?
I skąd ten wiatr? Miłość odeszła!
A ty mi nic nie powiedziałeś!

Przez ciebie widzę świat na opak
Chyba nadeszła zimy pora

przeł. mrówkodzik

– Co ja czytam. Balzak: Piotrusia. Skąd tłumacz wziął ten infantylny tytuł?! Pierrette to nie jest zdrobnienie, tylko forma  żeńska od imienia Pierre, tak jak Antoinette od Antoine’a.

– Czyli po polsku „ta Piotra”? Brzmi dziwnie. Ale Piotrusia brzmi co najmniej równie dziwnie! Mógł po prostu zostawić Pierrette i już.

– Najwyraźniej nie mógł. Widzę albowiem, iż Histoire de Gil Blas przetłumaczył jako Przypadki Idziego Blasa.

– Ta, chyba Idziego-dziadziego.

– Dziadziego-dzidziego.

– To już są chyba przejawy jakiejś demencji, cofki w rozwoju.

– Kiedy on to w ogóle tłumaczył?

– Jedno i drugie w latach pięćdziesiątych.

– Ale XIX wieku, prawda…?

– Nie, XX wieku. A sam był koło czterdziestki.

– Ciekawe, jak mówił o Marii Antoninie…

– Marysia Tosia?

– Mosia Tosia?

– Misia Pisia?

– Mmmu mmmu, pi piii!!!

 

– Na taką okazję podałbym coś lekkiego, lecz wykwintnego. Może carpaccio z ogórka garnirowane crème fraîche?

– Brzmi świetnie, a co to?

– Mizeria ze śmietaną.

 

 

– Ech, gdyby tak w Polsce kręcono South Park… Powiedzmy pod tytułem Miasteczko Nowy Sącz. Pokazaliby z okazji kampanii prezydenckiej w Warszawie, jak Rafał Trzaskowski chodzi od drzwi do drzwi z duchem Geremka za plecami i gardłuje jakieś mediumiczne bajdy w stylu medium…

– A Patryk Jaki owszem, gardłowałby, ale w jakiejś toalecie miejskiej przy glory hole

– Powiedz coś po francusku.

– Nie lubię. A w sumie to nie mogę.

– Niby czemu?

– Bo każde zdanie wypowiedziane w tym języku pozbawia mnie jednego nanometra penisa.

– A ty jaki masz akcent po francusku?

– Trudno powiedzieć. Nie-Francuzi myślą czasem, że jestem Francuzem. A Francuzi, że Belgiem lub Kanadyjczykiem, zależy, ile przedtem wypiłem. Im więcej, tym bardziej kanadyjsko ponoć brzmię. A jako że mówili mi to rodowici Francuzi, to wciąż nie mogę się zdecydować, czy powinienem się tym martwić czy raczej z tego cieszyć…

1. Ignorantia w rui nocet

Nienawidzę ludzi, którzy nie znają samych siebie i z tą niewiedzą ładują się w życie innych. I nie mówię tu o wiedzy, czy lubisz naleśniki. Brakiem znajomości siebie możesz niewyobrażalnie skrzywdzić drugą osobę nawet o tym nie wiedząc. Warto zagłębić się w siebie, w celu odkrycia. A jeśli już musisz wykorzystywać do tego innych, to weź takich ludzi, którym na tobie zależy tak samo mało, jak tobie na nich. Taka rada.

2. Parzyste, a jednak nieparzyste

7 dni. 1000 wiadomości. 12000 odwiedzin. Wynik? ZERO. Nie poddaję się ;)
Jeśli nie akceptujesz moich wad, nie jesteś wart poznać zalet.
Kocham pytania typu „Jakim cudem Ty nie masz faceta?”… Może Ty znasz odpowiedź? Proszę się mnie nie bać – wystarczy napisać i podać hasło.

3. Wola i ochota

Kogo szukam? Szukam chłopaka, jestem zwolennikiem randek, poznania się, zakochania.
Seks Preferencje: Seks grupowy, Podglądanie, Plener

4. Stan posiadania

I have an apartment, looking for sex

5. Francuskie zoo

lope à féconder, cuve à Yop, pute en chaleur, grue parfumée, pintade rasée, chatte perchée, chienne en string, poule barbue, truie esclave, cochon-dinde hybride, boeuf aux hormones, veau de ville, blaireau épilé, pintade rasée, couple en rut, bi discret, mytho virtuel, cyber chauffard, barge à bulles, touze en vrac, tassage de dosettes sexpresso, ….NON MERCI bis

6. Rozchwierutanie emocjonalne

Jak chcesz sexu to do kolejki … Zapomnij mi.. ,dawno mnie nie ma …miłość jedną robi mi straty. ..

7. Anonimowe dupy i dupki

miejcie swoje brody , tatuaże i dresy … skoro wam raźniej z tym w samotne noce.

Oczekuję budowania męskiej, głębokiej relacji, a nie pieprzenia z anonimowymi dupkami!

8. Cel: pal!

szukam pracy, docelowo związku

9. Trudne trutnie

Chętnie męskich facetów, chętnie wysportowanych, przystojnych. Osobowość się liczy ale to niestety najtrudniejszy warunek do spełnienia.

10. Na myśli

Normalnie wyglądający i bez skojarzeń 31 latek. Szukam tak jak w opisie sex randki z mojej okolicy. Nie wykluczam stałej znajomości ponieważ jestem obecnie stanu wolnego ;) życie pokaże jak się wszystko potoczy więc nie obawiaj się i pisz śmiało. Skoro widać mnie na profilu to jeśli piszesz to załącz foto. Nie odpowiadam na wiadomości jednozdaniowe , zaczepki jak i profile bez fotek. Piszesz a nie masz foty załącz w 1 wiadomości. W dobie smartfonów to nie problem zrobić fotkę. Pisząc fotkę mam na myśli twarz a nie penis.

11. Wątologia

Nie ma nic gorszego jak bycie nikim.

12. Łączę urazy szacunku

Ja rozumiem, że chcecie być mili, ale po jakiego chuja te pozdrowienia?
Czy każda wiadomość musi brzmieć ” pozdrawiam „?
Zdrowy jestem, nie potrzebuje pozdrowień

13. Intymne niedyskrecje

Daj ponieść się świetnym chwilą przy relaksacyjno – erotycznym masażu.
To masaż pełen emocji, gdzie Ty i ja jesteśmy nago. Nasze ciała są przez tę godzinę jednością , pełną emocji, oddającą sie uniesieniom. Gwarantuje czystość, dyskrecje. Masz więcej pytań?

14. Pas ja

Jak widać nie mam jakiś szczególnych zainteresowań, może jeszcze tej jednej, wyjątkowej pasji nie odkryłem. Żyje na ten moment z dnia na dzień z nadzieją na to, że pojawi się ktoś dzięki komu nie będę musiał już nigdy tu wracać. Ja nie żyje dla tego portalu, on jest tylko pewnym narzędziem, okrutnym, bezwzględnym ale niestety raczej koniecznym.

– Czytałem był onegdaj ustęp z Tomaszewskiego, z francuskiego passage, i zastanawiałem się nad jego arrière-pensées związanemi z używaniem takiego, pardonnez le mot, języka très raffiné.

– On jest z Krakowa.

– Nie ma w tym wszelako kontradykcji, niewątpliwie wybitny szopenista.

– One we dwóch z Poniatowską to czołówka.

One we dwóch?

– W sumie, to one we dwie.

– Ja tam w babie najbardziej lubię to, co na zewnątrz.

– Jakiej babie?!

– Wielkanocnej, oczywiście.

– Ja najbardziej lubię sam miąższ.

– Ja lukrowany wierzch. Bo dla mnie środek jest taki „no i? gdzie reszta?”. Muszę mieć coś do tego więcej.

– Mi wystarczy z masłem.

– Co za chałczane zwyczaje. To jest chałkizacja polskiej baby!

– Co to za ludzie?

– Francuzi.

– Skąd wiesz? Nic nie mówili.

– Poczułem czosnek, ty nie?

– Ty, faktycznie Francuzi.

– No przecież mówię. Język francuski to ani langue d’oc, ani langue d’oïl, tylko langue d’ail.

– No i jak ci się podobała wystawa o Tansmanie?

– Wiesz co, ciekawsza już była twoja opowieść o tym, jak przed laty nie mogłeś jej obejrzeć, bo akurat w tamtej sali spadł sufit.

– No jest tam trochę ciekawych rzeczy… Ale małym drukiem i trzeba się schylać…

– Do tego jakieś utrafiolety… Jak w nie powiem jakim klubie. To ja już wolałem w sąsiednim saloniku rubinsteinowskim czytać pretensjonalną korespondencję.

– Aha, już czuję, co nadchodzi.

– Ty wiesz, jak Iwaszkiewiczowa zaczynała list do Neli Rubinstein? „Chopinissime! Kochana Nelusiu!”. „Chopinissime”, dasz wiarę?! I było coś „o Twoim czarodziejskim mężu”. W zasadzie zamiast tego listu mogła po dziesięć razy napisać: „Jesteśmy ważni. Jesteśmy ustosunkowani. Jesteśmy lepsi…”. I to najlepiej en français.

– Ekwador ma to w nazwie.

– A co ona znaczy? Aequus to „równy”, d’or to „złoty”. Czyli co, „równy złotu”?

– Ciekawie kombinujesz! Dodam, że écu, czyli odpowiednik escudo, tudzież scudo, to tarcza, a zatem…

– Złota tarcza!

– Dobrze im życzę L’enfer c’est les autres… Ojoj, przepraszam, wkleiło mi się, piszę na laptopie rodziców, mam tu guzik od wklejania itepe obok spacji. Kiedyś mnie to pogrąży.

– Znajomy uczył kiedyś polskiego w belgijskiej szkole językowej. Raz na lekcji pojawiło się pojęcie skośnych oczu. Któryś uczeń pyta: „A co to takiego skośne oczy?”. Ów prowadzący zajęcia znajomy nie wiedział, jak im to wytłumaczyć, więc postanowił pokazać. Rozciągnął oczy palcami, podchodził do każdego ucznia po kolei i z akcentem stylizowanym na chiński piszczał: „Skośne oczi! Skośne oczi!”. A kiedy podszedł taki piszczący i rozciągnięty do jednej z uczennic, która okazała się  faktycznie Azjatką, wskazał tylko na nią klasie i z ogromną satysfakcją podsumował: „Eh voilà!”.

– Ja jakoś do tej pory nie mogę się przekonać do Lutosławskiego.

– Sądzę, że Lutosławski nie miałby nic przeciwko temu.

– Tak, i powiedziałby mi to po francusku.

– A czym tak ładnie pachniesz?

Eau de mrówkodzik, czyli Patchouli 24, Le Labo.

– A nie znam. Co to za zapach?

– A taki, ma nuty dymu, brzozy, skóry…

– Czyjej skóry?

– Skóry skórzanej, w sensie: cuir.

– Queer? A, to już wiadomo, czyja to skóra!

– Już dzisiaj nie jęcz.

– Nie jęczę. Potem pojęczę.

– No nie jęcz.

– Ale bym pojęczał…

*

– Co tu dużo mówić. Jest piękny.

– Chciałbyś się z nim pierdolić?

– Ale skąd! Chciałbym to sobie wyobrażać.

*

– C’est bon, Varsovie?

– C’est bien. C’est la vie.

– Nie zabija się pająka.

– Ja nie zabijam.

– To zła wróżba.

– Bywają różne wróżby. Jak we francuskim powiedzeniu o spotykaniu pająka: matin – chagrin, midi – plaisir, soir – espoir: rano pająk wróży smutek, w południe – przyjemność, a wieczorem – nadzieję.

– Tak czy siak przegrywasz.

%d blogerów lubi to: