– A od czego jest pediatria metaboliczna?
– Pomaga, jak masz dziecko, którego nie możesz strawić…?
– A może w ramach protestu można by zamiast karty do głosowania wrzucać do urny kawałek papieru toaletowego?
– Zużytego?
– Może być i zużyty. I tak będzie czystszy niż kartka z głosem oddanym na sam wiesz kogo.
– Hm, no nie wiem, czy to coś da. Bo taki papier toaletowy też może zostać policzony jako głos na dupę.
– Chyba doszliśmy do esicy jego twórczości. Tam dalej jest już zagrożenie życia. Rzycia.
– Boszsz, esica twórczości. Czuję się jak podczas rozmowy o naszym nobliście in spe. Wczesnym. Bo późny to definitywnie prostnica.
– Później to już tylko bańka. Społeczna. Spekulacyjna. No i odbytnicza, hélas!
– To był argument z dupy.
– To się ładniej nazywa argumentum ex recto.
– Ta, z naciskiem na „sre”.
– Doktor Horst Janecek, „Śmierć czai się w jelitach”.
– Wszystko się zgadza: zło czai się wszędzie, a większość ludzi ma to w dupie.
– Wiesz co angielska prasa pisała o Sienkiewiczu? „What Wagner did for Germany in music, what Dumas did for France, […] the great Pole has achieved for his own country in literature.”
– Ty, oni zawsze pisali blurby. Oni nie tylko piszą, oni myślą blurbem!
– Ale jakie długie wtedy pisali! Teraz są coraz krótsze. Bywa, że nazwa czasopisma lub nazwisko krytyka są dłuższe od blurbu.
– Poczekaj tylko, wkrótce tytanom literaturoznawstwa z The Guardian albo NYT Book Review będzie wystarczał sam wykrzyknik albo serduszko.
– Albo odcisk umalowanych na czerwono ust!
– A jakie wrażenie zrobiły na tobie umiejętności młodych śpiewaków z warszawskiej uczelni?
– Wiesz co, myślę sobie, że tutaj to aż strach beknąć albo pierdnąć, bo zaraz cię immatrykulują na wydział wokalny…
– Uważałbym też z kasłaniem i kichaniem, bo ktoś może pomyśleć, że to najnowszy utwór Agaty Zubel i dać ci za niego nagrodę albo od razu przekazać kierownictwo katedry kompozycji…
– No, no! Zmężniałeś!
– Ha! Odkryłem wczoraj, że mam już dwa włosy na jajach.
– O, to koniecznie nadaj im jakieś imiona! Najlepiej po znanych posiadaczach fryzur. Może Michał Wiśniewski i Maria Antonina?
– Ten bliżej dupy to może być Gessler.
– Dawno temu, jak byłem we Francji, kupiłem sobie magdalenkę. Wiesz, żeby się poczuć jak Proust.
– I co?
– I nic. A nawet gorzej. To niebezpieczne jeść magdalenkę z herbatą.
– Tak! Te drobinki!
– Już widzę, jak się tym krztuszę.
– Ja też! Może to tak naprawdę na to chorował Proust, a nie na astmę.
– Byłoby to jakieś wyjaśnienie dla niedotlenionego tempa jego prozy.
– Przykre to, że te książki są tak cudownie wykonane, iluminowane, oprawione i w ogóle, ale w treści jest tam głównie „Ojezujezu, ale się spierdziałem pobożnie, a jak się jeszcze trochę napnę, to się zesram!”…
– Jedynym problemem jest brak czasu na ćwiczenie. Przez co nie ćwiczę. I coraz gorzej gram ten program.
– Nie wgrał ci się jeszcze? To coś trudniejszego? Pokaż ten program. O boże. Trzy kobyły plus walc i dwa rozbudowane nokturny, nieźle.
– Wiem, mogłem wziąć łatwiej, a trochę wjechało mi na ambicję… A doba ma 23 godziny, bo srać trzeba, i przed tym nie uciekniesz.
– Czego tam słuchasz? To jakiś ambient?
– Nieee, to Arvo pierdł.
– Prawda leży pośrodku.
– Po jakim środku?
– Przeczyszczającym!
– Wiesz, że hotele mają czasem specjalny cennik na czyszczenie pościeli z kału?
– No co ty! To spytajmy, ile u nas kosztuje czyszczenie po durchlagu.
– Po czym?
– Powiemy, że miałem w pokoju durchlag i trzeba wyczyścić.
– „Nad gmachem Europejskiego Centrum Muzyki w Lutosławicach śpiewają skowronki. A w środku rozbrzmiewają instrumenty.”
– A nie wiatry z artystycznego wzdęcia u geronta, którego przedsiębiorcza żona zbiera każdy pierd do relikwiarza jako skarb narodowy?
– Wiesz co, w odpowiedzi na to stwierdzenie to mógłbym się co najwyżej… Jak to było po grecku?
– Antapoperdo. Cytuję definicję za słownikiem: „skopcić się w odpowiedzi na coś”.
– No właśnie, skopcić.
– Ty, skoro skopcić się to spierdzieć się, to kopeć oznacza pierd?
– Czy ja wiem… Chyba w tym przypadku rodzaj jakiegoś nerwicowego zatwardzenia. Zespół jelita drażliwego, typ zaparciowy. Bo idzie w zaparte.
Chłopcy lubią się bawić rzeczami twardymi, które można rozebrać, natomiast dziewczynki wolą się bawić rzeczami miękkimi, które trzeba po prostu przytulić.
[Jan Duda, źródło]
*
Klient poprosił o nowoczesne wnętrze z zachowaniem klasycznego designu, ale z poczuciem estetyki. W HOMO DECO zdecydowaliśmy się na dwa mocne akcenty – męski klubowy i delikatny lekki kobiecy. A w efekcie wyszło nam takie obłędne, mega ciepłe i przytulne wnętrze.
[źródło]
*
Urodził się w Grudziądzu, a studia wokalne rozpoczął chyba u … Pana Boga. To pozwoliło mu śpiewać piosenki na podwarszawskich estradach już w 1941 r.
[Teatr Wielki–Opera Narodowa, źródło]
*
Miłosna historia utrzymana w duchu rodzącego się sentymentalizmu wciągnęła mnie swą treścią do świata opisywanego przez Rousseau. Opowieść o niespełnionej miłości i wyrzeczeniach bardzo mi się spodobała i była wspaniałą towarzyszką w podróży pociągiem.
[źródło]
*
Widok na Wysranki z Wyżniej Kiry Miętusiej
[źródło]
*
„Żywa woda” to płyn wysokoustrojowy o odpowiednich parametrach biologicznych. Woda ta posiada właściwości fizykochemiczne, mające przede wszystkim wpływ na optymalizację płynu fizjologicznego. Zawiera też odpowiednie pH, tlen, antyoksydanty, elektrolity i odpowiednią strukturę. Parametry te powodują, że organizm jest na bieżąco filtrowany i oczyszczany – tłumaczył PAP diagnosta Miasta Kobiet Radosław Zakrzewski.
[Dziennik.pl, źródło]
*
Péter Esterházy nie żyje. Wielki pisarz, hrabia, kibic i geniusz miał 66 lat
[Krzysztof Varga, źródło]
*
Maria Konopnicka jest ofiarą jednego z największych fałszerstw polskiej historii literatury. W rzeczywistości pisarka była bowiem postępową, samodzielną lesbijką niestroniącą od licznych romansów z młodszymi mężczyznami.
[Michał Zygmunt, źródło]
– Już przed wojną był konkurs na polski odpowiednik. Cytuję za internetem garść propozycji: „świętówka, dwudzionek, przedświątek, dwudniówka, wylotka, zefirówka, naturzanka, doboświątek, niedziałek, czasopęd, pokrzepiówka, świątecznik, ozoniak, przyśnięcie, przyświątka, wykapka, wydech, przewietrze, wywczaśnik, wytchniówka, odświeżka, saturniak , wyskok, wypoczka…” Sobiela i sobieleż to nowości. Mi osobiście najbardziej podoba się dwudzionek – bo nie określa tego, co podczas niego można/należy robić, a przecież taka jest idea weekendu. Dwudniówka, niestety, brzmi jak jakaś odmiana grypy żołądkowej, kiedy u człowieka występuje czasopęd jelitowy i wzmożony wydech… Wykapka zaś to już coś dla wenerologa…