– Polski zachłyst współczesną poezją amerykańską jest jak szał na coca-colę za Gierka.
– Ale jest różnica: coca-cola spowszedniała i stała się tym, czym jest, czyli zwykłym napojem. A polscy epigoni poetów amerykańskich wciąż czczą poetycką Hamerykę.
– No. Stawiają na barze szklankę rozgazowanej coca-coli i myślą, że to święty Graal i wszyscy się upoją.
– I to działa. Kwestia marketingu. Gdyby mieli silniejszą głowę i mniej smaku, byliby wymarzonymi twórcami reklam.