– Śpiewałem nawet na karaoke!
– Byłeś bardzo pijany?
– Nie, byłem pijany dwa lata temu.
– Śpiewałem nawet na karaoke!
– Byłeś bardzo pijany?
– Nie, byłem pijany dwa lata temu.
Co ciekawsze frazy, po których trafiano przez wyszukiwarki na mrówkodzika w ostatnich tygodniach. Wytłuszczam co tłustsze.
maksyma taktu
slang pokazać mrowkojada
co oznacza w żargonie młodzieńczym btw
palcowka na mrozie
dupa i dzik
co to znaczy leje jak scebra?
bieda- opowiadanie erotyczne
nie ma sensu kupować kredensu
dildo w kształcie psiego
zboczone wierszyki o myciu rączek
matka spolkowala z synem
porno firanki
łiljam szekspir cytaty
jakby toby
http://www.onet pl pisownia wujek
porno gej z owłosionom klatom, dupą i penisem
długosz fiuta podczas wzwodu
Ksiądz, nowy proboszcz, przyszedł do kolędzie. Pchani jakąś perwersyjną ciekawością postanowili go przyjąć.
– Zapraszamy, księże proboszczu. Mogę wziąć płaszcz?
– Nie będę się rozbierał, bo będzie mi zimno.
W domu gorąco tak, że psy leżą pokotem, a koty chłodzą się na tarasie.
– Rozumiem. Ksiądz spocznie, tu, przy kominku. Napije się ksiądz kawy, herbaty?
– Herbaty, ale żeby nie była za gorąca.
– Nie za gorąca…?
– Bo ja za gorącej nie lubię. Mogła pani wcześniej zaparzyć, toby przestygła.
Gospodyni, w lekkim szoku, udała się zatem do kuchni i zrobiła mu herbaty, którą następnie poprzelewała z kubeczka w kubeczek, tak jak robiła swojemu synowi, gdy miał dziesięć lat.
– Proszę bardzo. Ksiądz lubi ciepło, to może i słodycze? Ciasta?
Ksiądz leciutko się czerwieni:
– Nie mogę, bo zaraz musiałbym umyć zęby.
Gospodarze nieco zdziwieni patrzą po sobie. Ksiądz wyjaśniającym gestem wyjmuje górną sztuczną szczękę i pokazuje, po czym wkłada z powrotem.
– Tak, oczywiście…
Rozmowa się z wiadomych plus widocznych względów nie klei, ale schodzi na szczęście na tematy kulinarne. Gospodyni, pchana wrodzoną szczodrością, proponuje, wychodząc nieco przed szereg:
– Może ksiądz proboszcz dałby się kiedyś zaprosić na obiad?
– Niedziela. Mszę mam o szesnastej, to trzeba by po mnie podjechać.
– Myślę, że nie byłoby problemu…
– A co państwo podają?
– Robimy dobrą kaczkę…
– Ale w winie?
– Nie, raczej na chrupiąco, z majerankiem i z…
– Moja ciotka robi doskonałą w winie. Bo ludzie to nie potrafią zrobić kaczki. Za sucha.
Frazy, po których w ostatnich dniach trafiano przez wyszukiwarki na mrówkodzika:
nie niszczmy kiciucha
sadystyczny fetyszowski sex gejów
stare kobiety robią sobie dobrze erotysa
dżdżownice w dupie bdsm
jebane grice
a liczba jego szescdziesiat i szesc
zagadka hej co słychać heniu
nocą jest cicho, bo
nowy pierwiastek tlenu
anestezja śmieszne
dopełniacz l.mn zepsute radio
doznania eroryczne po/amfie
– A ty płakałeś kiedyś podczas seksu?
– Jeszcze nie.
*
– Co tam?
– Nic tu.
*
– Mam powody do dumy.
– Masz powody do dupy.
*
– Jak się masz? Źle?
– Mam się bardzo dobrze.
– A, to w takim razie ja się mam źle.
*
– Karaoke wyzwala z człowieka wiele… Falsetu.
– Pytałem o twoje plany na wieczór.
– Nie mam żadnych planów. I od razu uprzedzę, że jestem poza Warszawą.
– Pracuję w Metropolitan.
– Ooo, w Nowym Jorku?
– Nie, w budynku na placu Piłsudskiego.
– Aaa. Bywam czasem w budynku za, kojarzę.
– Jakim?
– Twon.
– Możesz rozwinąć ten akronim?
– TW-ON.
– Jeślibyś kiedyś chciał zrobić ze mną wywiad-rzekę, to czemu nie.
– Dobrze. To ty będziesz mówił dużo i ciekawie, a ja będę dbał, żeby było nie na temat.
Mmm wchodzi do sklepu z herbatami i pyta:
– Dzień dobry. Czy mają państwo filiżanki z motywami solarno-lunarno-floralnymi?
– Ty jesteś tym wielbicielem Callas?
– Tak.
– Znamy się zatem.
– Tak, stąd.
– Nie stąd. Myśmy się widzieli rok temu o piątej rano u mnie na Mokotowie.
– To nie.
– Jak to nie?
– Nie.
We must do lunch sometime often means:
I don’t care if I never see you again.
[Herbert Paul Grice]
– Cześć. Jak mija wieczór?
– Dobrze. A tobie?
– W porządku. Co słychać?
– W porządku. Cieszę się, że śnieg zaczął padać.
– Jeszcze jakieś banały powiesz?
– Nie. Teraz zapadnie krępująca cisza.