– Ty się tak do niego nie uśmiechaj. W takich barach zatrudniają też heteryków.
– Ten heteryczką raczej nie jest.
– No raczej nie. A jeśli jest, to ma czkawkę.
– Widziałem profil jakiegoś kolesia zgrywającego heteryka, który to profil nazywa się straght coś tam. Biedaczek, nie zauważył, że mu z tego straight wypadło… I.
– Ksiądz zapytał, kiedy mnie zobaczy w kościele. Odpowiedziałem, że nieprędko.
– I co on na to?
– Powiedział tylko, że będzie się za mnie modlił.
– Tylko?! W powiedzeniu do niewierzącego, że się będzie za niego modlił, jest duża dawka przemocy. To tak, jakbym do jakiegoś niezainteresowanego mną heteryka powiedział, że będę o nim dużo myślał w nocy.
1. metoda eliminacji czy eliminacja metody
Szukam zamożnego, starszego faceta, który będzie wspomagał mnie finansowo. Mile widziany lekarz lub businessman – ale to nie warunek. Nie szukam księcia z bajki, szukam zwykłego, ale eleganckiego mężczyzny. Preferuje facetów wykształconych, mądrych, opiekuńczych, szczerych i niepalących. Jestem dyskretny i tego oczekuję. Obecnie stanu wolnego, dlatego interesuje mnie stały układ. Nie szukam sex randek i sexu za pieniądze.
2. szczyt emancypacji komunikacyjnej
Sam siebie jeszcze do końca nie znam. Odkrywam siebie każdego dnia na nowo. Nie ma zatem sensu pisać tutaj czegokolwiek o sobie. Bez zbędnej pruderii mogę napisać, że jestem przeciętnym nastolatkiem niczym się nie wyróżniającym od innych.
3. higiena korporacyjna
Potrzebuje do tego auta [na zdjęciu profilowym], kierowce, przyjaciela, doradce w biznesach, kumpla do browara i nie tylko… Mozliwosc wspolpracy w moich Firmach, pieniadz nie gra roli, wazne zrozumienie sie. Higiena i dyskrecja gwarantowana. Tylko konkrety do 30 lat.
4. jednak
zawsze staram się być sobą nie zależnie od tego czy się to komuś podoba czy nie, uczę się na własnych błędach jednak każdy kopniak od losu powoduje że staje się silniejszy
5. i chuj
Cześć pedałki. Nie interesuą mnie wasze sprawy, wasze problemy, pierdoly, zycie, i całe wasze wielkie gówno. […] Jestem hetero ale wiem ze padała mozna łatwiej wyrchac i wiem ze lecicie na takich jak ja wiec tu jestem. Zgłaszać sie co ktory chce. Jebańsko i chuj, nic wiecej ciotki
6. eeenumeracja
Jeśli jesteś:
po pierwsze człowiekiem,
po drugie facetem,
a dopiero po trzecie pedałem,
to możesz napisać :)
– No bo oglądałem ostatnio na necie, no głupio mi mówić…
– No co?
– Rozwieracz Whiteheada.
– To jest…?
– …Stomatologiczne.
– Aaa, wiem. Ja też mam to w zakładkach. Waham się, który dokładnie kupić.
– No tak. Bo jest jedenastka, trzynastka…
– …I piętnastka.
koszulka jakiegoś kolesia:
napis: STRAIGHT
rysunek: tęcza w odcieniach szarości
[zauważone przez Żubra, coś podobnego pewnie do tego tutaj]
– Ja jej w zasadzie nie mówiłem, że jestem gejem…
– Kochanie, jeśli ty wyglądasz jak dres, a okazuje się, że jesteś cholernym intelektualistą, to robi się jasne, że nie jesteś heterykiem, tylko przestylizowanym pedałem!
Przekąski Zakąski. Późno, ale tłok. Ja smętny. W uszach Charpentier, nie integruję się. Stojąc na schodkach, obserwuję salę. Jakichś dwóch się mi przygląda z drugiego końca lokalu. Szczególnie jeden z nich, brązowooki, całkiem całkiem. Może i wydaje się znajomy. Po jakimś czasie podchodzę.
– Znamy się?
– Nie.
– Myślalem, że się znamy.
– Możemy poznać.
*
– Tak patrzę i myślę, że wiecie dlaczego tu jest tylu gejów, mimo że to nie jest lokal gejowski? Rozejrzyjcie się. Sami faceci. Prawie nie ma dziewczyn.
– No jasne, ja jestem gejem.
– Ja też. Ty pewnie nie jesteś.
– Jestem, jestem. No popatrz.
*
– Dawno tu nie byłem. Jak się rozstałem z facetem, to zacząłem bywać, potem przestałem.
– Z kim się rozstałeś?!
– Z kim się rozstałeś?!
Żubr i Mrówkodzik długo czekali na przeniesienie im internetu z poprzedniego mieszkania na nowy adres. Były jakieś trudności, leżące zresztą po stronie dostawcy usługi. Monter miał być między 13.00 a 15.00, dotarł po 22.00. Zmęczeni i zdesperowani nawet nie myśleliśmy protestować, szczęśliwi, że będzie wreszcie szerokopasmowe łącze.
Monter okazał się atletycznym młodym mężczyzną, wyglądającym na bardzo silnego (sądząc po przedramionach, które to zwykle prognozują). Miał dresiarski sposób mówienia, tatuaż na ramieniu i szeroką żuchwę z męsko brzmiącym szczękościskiem. Do tego krótkie blond włosy i lekko zaczerwienione z przemęczenia oczy.
Mrówkodzik i Żubr zachowywali się standardowo, byli trochę znużeni, nie rzucali dwuznacznych żarcików; w sumie, w ogóle chyba nie żartowali. W mieszkaniu nie leżały żadne kompromitujące przedmioty (chyba że zauważył Der Tod in Venedig Manna…), nie rozbrzmiewała Madonna, Cher ani Lady Gaga. Na tapecie komputera mrówkodzika był rysunek jamnika na nieróżowym tle. Mrówkodzik specjalnie uruchomił dla montera przeglądarkę IE, której nigdy nie używa, żeby tamten nie trafił na historię przeglądanych stron. Co się ma rozpraszać, myślałem, a jak homofob, to jeszcze nam coś złośliwie źle skonfiguruje…?
Monter opowiadał ze swadą, że właśnie wrócił od śpiewaczki operowej Ireny J. i rozwodził się nad tym, jakie ona ma duże cycki, na fotce z dużym dekoltem z jej jubileuszu widział. Haha, hihi. Potem pytał. Do jakich klubów chodzicie? – Do rożnych. – Weźcie mnie ze sobą (- milczenie). Żubr powiedział potem, że strasznie typowo heteryckie było to jaranie się tymi piersiami.
Zainstalował szybko i sprawnie, poszedł.
Mrówkodzik wyszedł na miasto. Koło pierwszej dostaje od montera (z którym się przedtem umawiał przez komórkę) smsa następującej treści:
„Macie chęć na dobre jebanie? :) Jesteście parą?”
W kolejnej wiadomości dodał, że jest pasywny i ma ochotę na trójkąt. Używał bardzo charakterystycznego idiolektu miejskich gejów, to nie mógł być żart. Zresztą za takie żarty to w sumie można między niektórymi heterykami zarobić w twarz.
Byłem w takim szoku, że szorowałem szczęką po podłodze. Nie wiem, czy bardziej zadziwiło mnie to, że coś takiego napisał, czy to, że uczynił to z tak ogromną pewnością, bez ogródek, bez kluczenia, sondowania. Tak czy siak historia jak z porno-opowiadanka.
Do wyjaśnienia pozostaje, skąd tak łatwo zdobył pewność, że jesteśmy gejami. Dwóch łysych lekko przymulonych czekaniem i niedospaniem kolesi w bluzach z kapturem w przeciętnym mieszkaniu raczej nie powinno dawać takiej pewności. Musiał nas skądś kojarzyć… Albo jest geniuszem behawioryzmu, cholerka.
A może jesteśmy jednak dwoma rozwrzeszczanymi cioturzycami biegającymi ze słowami „I’m a fairy!” na ustach…?