– Polski zimiok.
– A do tego pijany.
– Polski zimiok zwykle jest pijany.
– Ale czemu?
– Bo rzadko się myje. A jak zimiok sfermyntuje, to się zamienia w wódkie.
1. Outsourcing pragnień
W skrócie: student, dieta, siłownia trzy razy w tygodniu, cel 80 kg. Interesują mnie ludzie, którzy dbają o swoje ciało. Szukam kogoś, kto będzie ode mnie lepszy, kto będzie moją motywacją.
2. Samoudzielająca się odpowiedź
Nie lubie pisac o sobie. Po prostu napisz i sie dowiedz.
3. Spójn(ikow)ość oczekiwań
Szukam aktywnych gdyz jestem tylko pasywny.
4. Szkoda, że nie tę
Celowo ominąłem niektóre rubryki.
5. Milczenie do czerni
Bardziej interesuje mnie rozmowa niż monolog do bieli – pozostawiam drzwi odemknięte, więc napisz, a może dowiemy się o sobie czegoś więcej.
6. Jaja do święconki
To konto chciałbym poświęcić poznając w elastyczny sposób nowych wartościowych ludzi.
7. Mów mi Faust da Vinci
Jestem dyplomowanym rehabilitantem masażystą, wykonuje profesjonalny masaż leczniczy i relaksacyjny. Jestem także instruktorem medytacji, trenerem personalnym i instruktorem treningu zewnętrznego i aqua instruktorem :) ja chyba mam sto lat ale nie marnowałem czasu :)))))
8. Do niczego?
Fajnych kolesi do …. A jesli spotkam kogos wiecej to tez fajnie
9. Nie zdradzi o świcie
Jestem osobą honoru.
10. Pukajcie, a znajdziecie
Zagadaj a poznasz normalność:)
11. @#$%&
NIE ODPISUJE????>>>> !!!!!!!!!!!!!!
12. Bez przegięć i włosów
Bywa roznie.Nie wykluczam niczego.Normalnych gosci bez przegiec ale i bez wlosow na plecach.Mam przerozne jazdy.Moge Cie zaskoczyć pierwsza wiadomoscia.
13. „To jest sromota!” (Kpł 18,22-23)
Koledzy DBAJCIE O FORME!! Ja nie mówie że każdy musi jak model wyglądać i mieć sześciopak. ale na miłość Boską nie zapuszczajcie się! To jest mega nie- sexi !! -mowiac bardzo delikatnie…GOLCIE się! To jest higiena!! Owłosieni faceci sa bleeee!!!! Najpierw spójrz w lustro a potem zaznaczaj że masz atletyczną budowe…bo w większości przypadków….to jest jakiś dramat…
14. Przypalony rodzynek
Z piekła rodem. Komentujcie co chcecie. Cielawilo by mnie spotkanie z napakowanymi, niestety napierają puszyste serniki z rodzynkiem i przeterminowani wiekiem.
– Szkoda, że dzień żałoby narodowej w Polsce nie jest przynajmniej dniem wolnym od pracy.
– Jeszcze większa szkoda, że dzień pracujący w Polsce nie jest wolny od żałoby narodowej.
– Zaraz lecę na koncert do Iranu.
– O, do Iranu! Nie zgwałcą cię tam?
– Troszkę się obawiam tego wyjazdu, z wielu względów. Jadę grać koncert z okazji… stulecia…. niepodległości…
– Ja też bym się obawiał… trochę… Ale wiesz, tam facetom nie trudno o powodzenie. Pod warunkiem, że mają zarost. Zobacz, co ostatnio przeczytałem o wąsatej łamaczce męskich serc.
– Więc jako mężczyźni mamy tam bardzo do przodu!
– Czytałeś? Trzynastu chłopa się dla niej zabiło! Z miłości i pożądania!
– Wysłać tam Krychę Pawłowicz, to cały naród się powiesi!
– Określanie Kościuszki mianem polskiego kompozytora romantycznego jest na wyrost – to jak powiedzieć, że Chopin to polski pisarz, bo zostawił po sobie listy, albo poeta, bo wpisał komuś rymowankę do sztambucha
– Chopin był malarzem, ty… Ty człowieku jeden! Nie znasz się! Tworzył obrazy dźwiękami malowane!
– WIERZBAMI MALOWANE MAZOWIECKIMI NA SERCACH NASZYCH TWORZYŁ!!!
– POLSKIMI wierzbami mazowieckimi…..! Jeszcze ktoś pomyśli, że francuskimi…
– Na francuskim to on bruku, paryskim, malował. W barwy narodowe malował, prasłowiańskie święte.
– No! Teraz to wszystko ma sens!
– Wiesz, bo żeby życie miało sens, to trzeba żyć dla idei! Dla JIDEJI!
– Dla DŻEDAJ.
– DżeDEJ. Na horom curke!
– Słyszałeś? W operce zrobili wystawę „Paderewski. Anatomia geniuszu”.
– Ta, raczej antynomia…
Coś nas podkusiło, żeby wrócić do domu późnopopołudniowym spacerem przez Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, Stare i Nowe Miasto. Idziemy.
Jakoś przed Bristolem pierwsza wystawa, jakby fragment torów kolejowych oklejony jakimiś brudnymi szmatami. Z opisu dowiadujemy się, że to szeroko pojęte Gloria Victis, i to pod patronatem podsekretarz stanu w MKiDN Wandy Zwinogrodzkiej (dobrze, że nie pod honorowym patronatem pani Joli z sekretariatu albo pana Edka z administracji). Parę kroków dalej kolejna wystawa, tym razem większa i bardziej błyszcząca, a zatem niewątpliwie znacznie bardziej atrakcyjna, coś o setnej rocznicy niepodległości, choć stylistyką glamouru z lat dziewięćdziesiątych pasowałaby raczej do trzydziestolecia transformacji. Niedaleko, po drugiej stronie ulicy, wystawa pod tytułem SOLIDARNI, trochę dziwnym, skoro poświęcona jest bynajmniej nie latom 80., tylko Marcowi ’68. Tablice pamiątkowe i krzyże z brzóz pod pałacem namiestnikowskim, klasyka. A zaraz dalszy ciąg wystawy niepodległościowej.
Kiedy myślimy, że już starczy tych wystaw, to przed Świętą Anną jeszcze spora wystawa o Janie Pawle II, dziwny tunel, na zewnątrz biały, wewnątrz czerwony, jakby jakaś macica Matki Polki, z której dobiegają sakramentalne słowa „…ziemi. Tej ziemi!”.
Zbliżamy się do Zamku królewskiego. Znad naszych głów dobiega jakiś furgot, hurgot.
– A to co znowu za dźwięk?
– Helikopter leci, patrz, tam.
– Uff. Bo już myślałem, że to z Zamku nadają odgłosy hitlerowskich nalotów…
– Wygląda na to, że zdaniem większości ankietowanych słowa hymnu narodowego napisał Dąbrowski. Oburzające!
– A czemu tak myślą?
– No… Bo jest „Marsz, marsz, Dąbrowski” w tekście przecież.
– Aaa, ja tam tych słów nie znam, to mi się nie myli!
– Dostał chińskiego nobla. I przyjął.
– Ciekawe, czy gdyby Kim przyznawał nobla północnokoreańskiego, to też by przyjął.
– Pewnie tak. Już się, bidulek, pogodził z tym, że tego właściwego nobla nie dostanie, więc robi co może. Zaczął nawet dawać występy muzyczne.
– A, cwaniak! Pewnie celuje w Grammy.
– Koleś ma profil pod nazwą FORBEARSONLY.
– Tylko przodkowie! Jarają mnie Scytowie zwłaszcza, ale starocerkiewosłowiański wystarczy, żebym rozłożył uda.
– Grindr głagolicą!
– To postulat przedni! Głagolica alfabetem wszystkich Słowian.
– I wszystkich gejów. Huny pany! Dam Wikingowi, tylko poważne oferty (nick „Twarożyc”).
– „Siemowit Ziemowit”.
– „Chędożsław”.
– Masz dwie opcje zamiast A i P: albo poczywasz, albo pobruszasz.
– Albo też najazd i jasyr.
– Czemu lektor w tramwaju mówi „Warsaw Rising Museum”? Myślałem, że „powstanie” to uprising, a rising to takie… No, zwykłe wstanie.
– No, bo Polska wreszcie wstała z kolan.
– Wiesz, czego symbolem jest V?
– Zwycięstwa?
– Właśnie. Popatrz na sobie skrót nowego państwa polskiego: IV RP.
– No, mamy tam V jak victoria, a pozostałe litery…
– …Układają się w RIP.
– Ten nasz orzeł biały jest jak jakaś taka niewielka ozdobna kurka; regularnie w Warszawie są wystawy drobiu, a na nie takie różne dziwadełka hodowcy przywożą, całymi klatkami! – przeurocze niektóre.
– Też obstawiam drób hodowlany! Na takich skrzydłach daleko nie poleci.
– Nie rozumiesz … Te skrzydła były specjalnie krępowane, żeby nie urosły. Wrodzy ojczyźnie i bez boga w sercu ludzie je krępowali, żeby zniszczyć orła, a ten mimo wszystko bohatersko podrywa się do lotu. Taka jest moja analiza ikonograficzna tego powstańczego cuda.
– To bardzo ciekawe, jak krępowanie skrzydeł wpływa na perystaltykę – ten kurak ewidentnie cierpi na zatwardzenie!
– Już Krzywousty miał coś podobnego. Jest teoria („teoria migracji”) głosząca, że Słowianie wywodzą się od australijskich Aborygenów. Przypłynąwszy na tratwach do ujścia Odry i Wisły przywieźli ze sobą swoje totemy rodowe, w tym totemy wyobrażające strusia emu i nielota kiwi. Zwolennicy tej teorii dzielą się na dwa odłamy. Jedni twierdzą, że orzeł Krzywoustego powstał jako wynik kontaminacji orła ze strusiem inni optują raczej za kontaminacją orła z kiwi. Z kolei wedle „teorii autochtonicznej” jest to jednak swojski drób domowy. Na to mógłby wskazywać fakt, że temu zwierzęciu wystaje z kupra coś, co mogłoby być rożnem. To sugeruje kaczkę, kurę, ostatecznie swojską polską gęś domową.
– Symbolem Polski jest ptak, który ponad połowę roku spędza, jak najdalej się da, i wraca tylko po to, żeby karmić niechciane młode w gniazdach o niskim poziomie użyteczności mieszkalnej i fatalnym standardzie. To jest proroctwo. Nasz symbol uprawia seksturystykę w Egipcie i podjada frykasy ze stołu Francuzów. W mitologii bociany walczyły z Pigmejami, bo nienawidziły inności. (Serio, właśnie sprawdziłem). „Najdłużej żyjący bocian przebywał w Szwajcarii.”
– Dzisiaj napisałem do niego z pytanie, czy wziął filety.
– Filety?
– Filety na koncert.
– No, myślę, że można starym zwyczajem mafiosów podrzucić jakiemuś złemu dyrygentowi rybę w gazecie…
a
– Pomnik Czynu Polaków, Gustaw Zemła, Szczecin.
– Lubię zdjęcie, nie samą rzeźbę.
– Wyszło trochę jak z papier-mâché.
– Znakomicie, to świetny komentarz do idei przedstawionej przez Mistrza Profesora.
„Polityka” w kiosku – 6,90zł
Dojście do 32 strony – jakieś 15 min
Najważniejszy lewicowy tygodnik stawiający (zagraniczny skądinąd) tytuł szlachecki przed nazwiskiem osoby, z którą robi wywiad*, i podniecający się jej dożywotnim członkostwem w Izbie Lordów – bezcenny
—————————————————
* A wywiad, swoją drogą, znakomity [„Polityka” 26(3065)]. Trochę szkoda, że Jacek Żakowski nie zwraca się w nim do Roberta Skidelsky’ego per Wasza Lordowska Mość, ale trudno.