Archives for posts with tag: jamb

Czytając jakieś tam szkice krytyczne, przypomniałem sobie swoją niegdysiejszą mocno późnonocną analizę wiersza  Lotte. Pomieszczam we fragmentach, w obawie i w końcu.

 

zapały swe ostudź i żądzę swą schłódź

i wzwodów swych nie wzwódź i wstrzymaj swą chuć

 

co może się zepsuć to musi się psuć

co czułam gdyś bódł przestałam już czuć

 

więc proszę się nie trudź lecz raczej stąd pódź

i więcej mi nie słódź i nie mnie już łudź

 

[…] Polisyndeton w służbie paralelizmu składniowego współgra z regularnym tetrametrem taktowanym amfibrachami. Poniekąd onomatopeiczna figura etymologica, na którą nakłada się chiazm w drugim wersie, przez pozorny hysteron-proteron w trzecim prowadzi uwagę do enallage z piątego, a anafory środowego segmentu wiersza stanowią wrzeciono, wokół którego dogodnie tkają się paronomazje. […]

[…] Konsekwentnie poprowadzony rym wewnętrzny koresponduje z regularną średniówką formy endekasylabicznej, w nieco rzadszym – lecz nie mniej wszakże czarującym – układzie 6+5, a jambiczna kataleksa w czwartym wersie, tym bardziej zaskakująca, że pojawiająca się przed dierezą, a nie w wygłosie wersu, nadaje arsie męskiej szczególnego charakteru – zważmy, iż rzeczona sylaba nie znajduje w całym wierszu konsonansu, a bazuje na – nieco „narcystycznym” – asonansie. […]

[…] Szeroko stosowana aliteracja prowadzi do niejednoznacznych paronimii, a pozorny hyperbaton z ostatniego wersu okazuje się… anapestową emfazą! […]

M. S.-C.

To okno zgasło już i ogień lampy mdły
Dyktuje chwiejny krok kolejnych ruchów rąk,
Co w górę oraz w dół nadają nikły rytm
Substancjom których gniew wypełnia rurek spląt,
Bo tak nakazał im zwyczajny ludzki spryt,
Gdy pracy słony fakt w ten wąski wstąpił kąt.
Cóż, słońce zaszło już, a szyby ślepy blask
Tak ostro w ciszy brzmi, bo sens swój stracił smak.

Lecz jeszcze chociaż raz – powtórzyć ręki ruch,
Wypełnić mrokiem pięść retorty, dolać coś,
Nad palnik przenieść szkło i mocno skupić słuch,
By zanim zawrze płyn odstawić go na bok,
Choć za oczami tkwi bolesny, sztywny słup,
A do przelania jest: tak dużo, dużo ton.
I czasem gdzieś w tym śnie, jak świadomości ślad,
Przebija poprzez ból raz polon, a raz rad.

(znalezione tutaj)

%d blogerów lubi to: