Archives for posts with tag: Jezus

– A cóż my tu mamy?

– To jest taki Jezus na toście. Tylko że świnia. Z ciasta.

– Ja najbardziej lubię jego wizerunek na psiej dupie. Za każdym razem, jak widzę pieska z podniesionym ogonem, to wypatruję  tego Jezuska.

– Wypatrujesz mesjasza? Od razu widać, że Żyd!

– „Xanax – nie lękajcie się”, głosi rysunek autorstwa Ponuro Mi.

– Ikonograficzno-teologicznie ma to sens. W słowie XANAX są dwa krzyże (św. Andrzeja), jest ANA, ewidentny skrót od ANASTASIS – zmartwychwstanie, jest też pięć liter symbolizujących pięć ran Chrystusa, są trzy spółgłoski symbolizujące trójcę, dwie samogłoski symbolizujące dwoistą naturę Chrystusa oraz jedna spółgłoska nosowa symbolizująca boga w trójcy jedynego (nosowa, bo „[Pater] noster”). A ponieważ każde X to jakby dwie litery (KS), to daje w sumie cztery – tyle, ile cnot kardynalnych, a ogółem w całym słowie spółgłosek brzmieniowych siedem – tyle co grzechów głównych i ostatnich słów Jezusa na krzyżu. X jest również trzecią spółgłoską od końca alfabetu łacińskiego, co symbolizuje trzeci dzień wstecz, licząc od zmartwychwstania, czyli dzień wieczerzy pańskiej. Na deser zaś mamy wymowną sugestię, że prawdziwą alfą i omegą, początkiem i końcem, jest X, czyli KS, czyli ksiądz.

 

 

– Kiedy słucham Stabat Mater Rossiniego, to myślę sobie, że gdyby napisał pasję, to Jezus płynąłby w niej na Golgotę gondolą, a opłakujące go kobiety tańczyłyby wokół krzyża farandolę.

– Stabat Mater dolorosa, dla mnie pizza capricciosa!

– Nie napijesz się za moje zdrowie?

– Piję przecież.

– Aha, na pewno ze skrzyżowanymi palcami. Czy co wy tam, Żydzi, krzyżujecie.

– JEZUSA KURWA KRZYŻUJEMY, BAŁWANIE!!!

 

 

– My na barokowym oratorium BDSM. Antoni udaje się do pustelni, gdzie zaraz pojawia się cały tłum: Jezus, Anioł, Pokuta. Jest gwarnie. Śpiewają o splataniu się we trójkę, tuleniu się do Oblubieńca, oraz o tym, że im więcej cierpienia, tym zdecydowanie przyjemniej. Właściwie wychodzi, że Antoni umartwia się z powodów hedonistycznych.

– A ty co?

– A nie wiem.

– Idziesz do domu?

– Nie, byłem wczoraj.

św. Zajączek

Św. Króliczek

Rosół z Ducha Św.

Rosół z Ducha Św.

Św. Conchita

Św. Conchita

Legenda o św. Oleksym

Legenda o św. Oleksym

 

 

– Jaki on ma ładny tyłek! Czemu się Michałowi Aniołowi nie podobała ta rzeźba?

– Nie wiem. Może nie w jego typie.

– E tam. Ty też taki masz.

– Serio?

– Serio.

– Szkoda, że nie wiedziałem.

– A co?

– A nic, bo jakbym wiedział, tobym z nim chodził na wierzchu.

– To jest przykład tak zwanej misconception…

– Ma to coś wspólnego z poczęciem albo ciążą?

– W sumie może. Miss-conception czyli przekonanie o tym, jak to Jezus narodził się z dziewicy.

– A papież Franciszek jest skromny i prosty, i mieszka w Domu świętej Marty…

– Widziałeś, jak ten dom wygląda? Ma standard pięciogwiazdkowego hotelu.

– Ale zbudował go Nasz Papież Polak. Ten Prawdziwy Ojciec Święty.

– A, to zmienia postać rzeczy.

– A ty wiesz, że jak byłem mały, to długo uważałem, że Ojciec Święty jest synem Matki Boskiej?

– A nie mężem? Ojciec jest zazwyczaj mężem matki, a nie synem.

– Wiedziałem przecież, że jest księdzem i nie może mieć żony. Więc synem. Tym bardziej mi się to zgadzało, bo przecież Matka Boska, jak wiadomo, jest Polką i mieszka w Częstochowie. I nie wiadomo, co robiła w Ziemi Świętej. Na wyjeździe jakimś była.

– Rzeczywiście, jako dziecko miałeś bardzo wiele przemyśleń teologicznych.

– Tak, ale niestety nie złożyłem ich w żaden spójny system.

– Mi się najbardziej podobało, że uważałeś, że w wiecznym światełku w kościele mieszka dżin, którym jest Jezus lub Bóg, i że wisi tak wysoko, żeby nikt go nie pocierał.

Rabbio był w dzieciństwie święcie przekonany, że wieczne światełko jest zawieszone w kościołach tak wysoko, ponieważ jest to magiczna lampa, w której mieszka dżin, a niedostępne położenie zapobiega pocieraniu jej przez wszystkich. Istnieje niejasne podejrzenie, że dżinem tym mógł być Jezus lub Bóg.

*

Jako młody chłopiec Rabbio także nie przestawał się dziwić, co Matka Boska robiła w Nazarecie, Betlejem i w ogóle Ziemi Świętej, skoro przecież wiadomo, że jest Polką i mieszka w Częstochowie.

*

Mrówkodzik przez większość czasów przedszkolnych i wczesnoszkolnych był absolutnie pewien, że podniebiosy to podniosłe pieśni religijne, skoro „aniołowie się radują, podniebiosy wyśpiewują”.

*

Analogicznie mrówkodzik trwał w przekonaniu, że w jednej z kolęd wierni mówią o sobie, że byli winnicami, z czego dziecięce przeświadczenie, że winnica to coś powiązanego z winem i winą jednocześnie, niejako synonim pijanego winowajcy („wzgardzony, okryty chwałą, żeśmy byli winnicami” – nikt nie zauważył, że się Bóg narodził, bo wszyscy byli narąbani).

*

Babcia prowadzała Żubra (dzieckiem) na msze do kościoła. Kiedy na końcu padała formułka: „Bogu niech będą dzięki!”, to Żubr był przekonany, że wierni wyrażają w ten sposób radość, że to się wreszcie skończyło.

– Jezus Maria, jak on dmucha ten nos.

– Dmucha, jakby sobie robił lewatywę.

– Albo kolonoskopię.

A zatem kolejna dawka mniemań dziecięcych i nie tylko, doniesionych przez łaskawych czytelników mrówkodzika (także w komentarzach, z których niniejszym ekstrahuję). W dwóch porcjach, bo nie lubię długich wpisów.

*

Futurosioł pisze:

Mój kolega ze studiów jako dziecko zawsze zastanawiał się, co to za plemię „Winnisi”: „Niemało cierpiał niemało, żeśmy byli Winnisami.”

*

Ag dorzuciła:

Rodzinna legenda głosi, że jako całkiem małe dziecię dumnie paradowałam po korytarzu w akademiku (tam mieszkałam z rodzicami), śpiewając: „Pała na wysokości”.

Poza tym przez całe dzieciństwo byłam przekonana, że Bozia to żona Boga, która wchodzi w skład Trójcy (Bóg, Bozia i Dzieciątko Jezus – logiczne, nie?).

A dzieci chrzci się dlatego, że są niegrzeczne. To taka kara. Skąd ten wniosek? Mój młodszy starszy brat był potwornym łobuzem, nie znosiłam go. Aż pewnego dnia został ochrzczony – musieliśmy długo stać w kościele, było nudno i zimno, a on się darł wniebogłosy. Pomyślałam wtedy, że to musi strasznie boleć i później starałam się być bardzo grzeczna, żeby tylko nie zostać ochrzczoną. Nie wiedziałam, że to już się stało dawno temu.

 

Jezus „usuwa grzech świata”

[z ulotki jehowych, interpunkcja oryginalna]

Tazio napisał:

Wiesz, co mi się śniło? Że postanowiłeś zebrać grupę swoich najbliższych znajomych i poznać mnie z nimi.

No więc do ciebie wpadam do mieszkania, wchodzę, wszyscy śpią, a jest godzina koło 21.

Potem się obudziłem i jak usnąłem dalej,to zobaczyłem obraz ciebie i 6 twoich znajomych przebranych w najróżniejsze rzeczy (jeden za Pedobeara, inny za Supermana itp.).  I śpiewacie kolędy!

Potem cię pytam na osobności, czy jesteście najebani, a ty:

„Nie. Będziemy najebani, jak Jezus nam zmieni wodę w mózgu w wino.”

%d blogerów lubi to: