Archives for posts with tag: karaoke

– I believe I can fly, wooo!

– I believe you can ply. Wood.

 

– Uwaga na stopień!

– Na sto pień?

– Te schody prowadzą na karaoke, więc w sumie też.

 

 

– Czy ja naprawdę widzę kolesi śpiewających i tańczących układ choreograficzny z „Taki mały, taki duży może świętym być?” W klubie gejowskim?!

– Co się czepiasz. Myśmy dziś przecież słuchali „Chrześcijanin tańczy”.

– No tak, ale to było z  moim ojcem.

– I to ma być okoliczność łagodząca?

– Nie, bo to było od tyłu…

 

– Nie śpiewasz?

Ogórek nie śpiewa.

– Czemu?

Dlaczego!

– Zabierz mnie stąd.

– Dokąd?

– Dam ci adres.

– Ale ja mam już adres. Swój.

– Ratuj mnie.

– Od czego?

– Ta plebejskość mnie dobija.

– Sorawa, nie chcem jiść, dopiero co przyszłem.

– Przyszedłem.

– To wychódź, ja przyszłem i zostaję.

– Śpiewałem nawet na karaoke!

– Byłeś bardzo pijany?

– Nie, byłem pijany dwa lata temu.

 

 

– A ty płakałeś kiedyś podczas seksu?

– Jeszcze nie.

*

– Co tam?

– Nic tu.

*

– Mam powody do dumy.

– Masz powody do dupy.

*

– Jak się masz? Źle?

– Mam się bardzo dobrze.

– A, to w takim razie ja się mam źle.

*

– Karaoke wyzwala z człowieka wiele… Falsetu.

Zagubiony w morzu słów westchnienia
w oceanie trudny sens
Chodzę ulicami niespełnienia
i wierzę, że znajdę Cię

[z tekstu piosenki Między nami nic nie było]

Na karaoke mrówkodzik słuchał piosenki, której fragment brzmiał:

Jak pieczęć, proszę, połóż mnie,

co usłyszał jako:

Jak piecze, proszę, pomóż mnie.

%d blogerów lubi to: