– Masło to śliski temat.
– Może dlatego wymyka się lekarzom, którzy od dekad nie są w stanie stwierdzić, czy jest dla zdrowia szkodliwe czy zbawienne.
– Masło to śliski temat.
– Może dlatego wymyka się lekarzom, którzy od dekad nie są w stanie stwierdzić, czy jest dla zdrowia szkodliwe czy zbawienne.
– Widziałeś, kogo ma jako zdjęcie profilowe i w tle? „Wiedeńskiego Wotana”, jak sam się skromnie określa.
– No co, wszyscy teraz ustawiają sobie dziki, to i ona się zdecydowała… Tyle że na knura.
– Dzik to zgrabne i szlachetne zwierzątko popylające wesoło po lesie, celebrujące swoją wolność. A taka świnia tylko się cieszy, że dopchała się do koryta, a sama nie wie, w jak ciasnej żyje zagrodzie i w jakim gnoju brodzi.
– Ale ludziom taka świnia pasuje, bo mogą się doraźnie nażreć boczku i schabowych, a że w perspektywie miażdżyca, cukrzyca, zawał i udar? Kto by się przejmował!
– Zastanawiam się, czy chodzenie na koncerty ma dla mnie jeszcze jakikolwiek sens. Wykonania zwykle są co najwyżej średnie, jak dzisiaj, a jak nawet już się trafi jakieś lepsze, to publiczność i tak jest to w stanie zrujnować. Dzisiaj za nami siedział bardzo głośno i dziwnie szybko sapiący pan (serce? astma? POChP?), który zabrał ze sobą dwóch synów w wieku ok. 5 i 6 lat. Na wybór scen z Parsifala. Wagnera. Ci się pokładali, spali i szurali; żadna w tym ich wina. Po drugiej stronie za nami pani wyglądająca i – co ważniejsze – zachowująca się, jakby wykonywała najstarszy zawód świata, z panem, który wyglądał na takiego, co ten interes prowadzi albo co najmniej korzysta z jego usług. Pod koniec II aktu pani roześmiała się pełnym głosem. Najwyraźniej pan opowiadał jej jakieś prześmieszne kawałki (może jakieś mrzonki o tym, że niektórzy robią to nie za pieniądze?). Widać się im spieszyło do pracy lub zabawy, bo po przerwie nie wrócili. Wróciła za to rodzinka jakiegoś polityka głośno wchodząca, spóźniona, kiedy już się zaczęło (kojarzę jego twarz, ale nie umiem powiązać z nazwiskiem, a szkoda). Wreszcie, pod koniec III aktu, kiedy udało mi się trochę wciągnąć i rozmarzyć wśród sekwencji drezdeńskiego amen wzbogaconego innymi motywami z tej ukochanej mojej opery Wagnera – na ostatnich dziesięciu taktach – dwie stare prukwy zaczęły po prostu rozmawiać, ot, tak, tonem konwersacyjnym. Bo czemu nie? W końcu gadanie na koncercie czy spektaklu to norma, a zwrócenie uwagi (choćby najgrzeczniejsze) to chamstwo. A bileterzy i bileterki umywają ręce i zdają się najgłuchszymi i najspokojniejszymi ludźmi na świecie. Przemyśliwam, czy nie zacząć robić takim gadającym ludziom zdjęć i umieszczać ich w galerii hańby.
– Czemu masz taką minę?
– Oj, bo jestem niedoceniany.
– Zupełnie jak Zagajewski.
– I kto teraz powie, że nie jest różowo…
– Przynajmniej bywa…
– Zaróżowienie wróży problemy z cerą. Albo wieszczy stan zapalny. Lub z sercem.
– Wieszczy złuszczanie.
– Wietrzy złudzenie.
– A złudzenia wróżą problemy z sercem.
– Już samo „bicie serca” brzmi dość okrutnie.
– Za to „masaż serca” brzmi niezwykle kojąco.
Wybór fraz, po których trafiano ostatnio przez wyszukiwarki na mrówkodzika, najciekawsze wytłuszczam.
jazda z petem
jak się przebrać za lemura
bucowaty słownik
można , wąż, grzywka pisownia
kasandra doi krowy i kutasa
przechodziłam boso
jest ćwierć biedy
maszyny do czynności seksualnych fetyszowskich
zęby brakujące trójki
pieśń kiedy cierpienie przytloczy serce twe chwyty
wulgarne opowiadania erotyczne w konfesjonale
ostre ruchanie ciężarnych chuderlaków
jeżeli zetniesz włosy i tryb warunkowy j.angielski
schollsex.pl
głogi prousta dzięcielina
– Zrobiłeś takie oczy.
– Psie?
– Tak. O, znowu.
– To jest objaw neurologiczny, ale wywołany przez układ krążenia. A zwłaszcza przez jego centralną część.