Idę do kasy z parą bardzo obiecujących butów, na których nie ma ceny. Nieco nieprzytomna kasjerka, młoda dziewczyna, bierze je ode mnie i sprawdza w komputerze. Okazuje się, że kosztują o wiele mniej, niż się spodziewałem, czemu bezzwłocznie daję wyraz:

– Wspaniale! Proszę zapakować.

– A to jakaś dobra firma?

– Moim zdaniem bardzo przyzwoita.

Kasjerka mierzy mnie wzrokiem (ze szczególnym uwzględnieniem mojego ubioru) i mówi nieśmiało, a może i zalotnie:

– Ja się na butach znam tak samo słabo jak na hip-hopie…

– Och, ja na butach o wiele lepiej! – odpowiadam żarliwie.