– Dzisiejszy program muzyczny w klubach zrobił się jak rodem z licealnych imprez, na których nie bywałem.
– A superstary na nogach dzieciaków wyglądają jak cytaty.
– Dzisiejszy program muzyczny w klubach zrobił się jak rodem z licealnych imprez, na których nie bywałem.
– A superstary na nogach dzieciaków wyglądają jak cytaty.
– Co byś mi polecił? Jaki klub?
– Ale jakiego rodzaju byś chciał?
– No, taki, żeby się nie ruchać.
– Czy ja naprawdę widzę kolesi śpiewających i tańczących układ choreograficzny z „Taki mały, taki duży może świętym być?” W klubie gejowskim?!
– Co się czepiasz. Myśmy dziś przecież słuchali „Chrześcijanin tańczy”.
– No tak, ale to było z moim ojcem.
– I to ma być okoliczność łagodząca?
– Nie, bo to było od tyłu…
– Te kwiaty mają nazwę świetnie pasującą do gejowskiego klubu.
– A jak się nazywają?
– Eustoma. Po grecku znaczy to „dobrousta”.
– Wurstoma?!
– Też może być.
– Ty, w ogóle wchodzę do kibla, a tam się dwóch typów całuje.
– Aha… A ty wiesz w jakim klubie jesteś?
– Ja jestem modelem i szanuję granice moralne!
– Moja matka w kościele: „Ach, te norki wyciągane na rodzinne pogrzeby!”.
– Moja matka też się zawsze śmiała z pań które w – niekiedy bardzo ciepłe – wszystkich świętych gotowały się w norkach i karakułach na cmentarzu.
– No dziś norki umotywowane meteorologicznie!
– Dziś jasne. A nawet nie wiem, ile dziś jest, ale z minus 5. Nie wychodziłem, więc nie wiem. Mam ochotę gdzieś wyjść, ale jednocześnie nie mam ochoty. Starość, jak widać, też pełna jest wahań.
– Ile by nie było, na cmentarzu zawsze zimno.
– Ano, panie, ano. Aaa, to było a propos klubingu?
– Coraz lepiej. Że chcą za wstęp w sobotę piętnaście złotych, to jeszcze nie problem. Ale wyobraź sobie, że za szatnię trzeba osobno dopłacić.
– A ile?
– Ha, trzy złote. Trzy. Co za absurdalna suma. Złotówkę, dwie, bodaj i pięć – to bym jeszcze zrozumiał. Ale trzy złote?
– Szkoda, że nie jedno euro. Czyli 4,76zł, bo zakupione po kursie obowiązującym w lokalnym, klubowym kantorze.
– A jak z toaletą?
– Na razie bezpłatna. Ale i to się może zmienić.
– Tak! Zainstalują babcię klozetową, potwornie niemiłą, złośliwie komentującą klientów podczas mikcji, najlepiej długość ich prącia. I wydzielającą papier toaletowy.
– Lepiej wydzierającą. Z rąk osobom korzystającym z toalety.
– A w darkrumach zamontują specjalne liczniki, do których trzeba będzie wrzucić monetę.
– Żeby zapalić światło?
– Żeby zgasić!
– Ty idziesz do klubu?
– Idę.
– Ale zawsze w poniedziałku było zamknięte!
– Teraz mają otwarte.
– Świat się w a l i !
– Powiedziałem mu to.
– Co mu powiedziałeś?
– Qué pequeñitas orejas!
– Co to znaczy?
– Że ma małe uszka. Śliczne ma. Myślisz, że zrozumiał?
– Nie wiem, ale pocałował mnie w głowę i poszedł.
*
– Patrzcie, mam misia!
– Jakiego misia?
– Tu, misia maskotkę.
– Ojej, ale on ma… Cipę!
– Lepszy miś z cipą niż cipa z misiem.
*
– Podobacie mi się.
– On powiedział, że mu się podobamy? Nawzajem!
– Nie, powiedziałem: „Siedzicie sobie?”…
– A, tak czy siak nawzajem.
– A skąd oni wezmą na to miejsce?
– Jest duże zaplecze, bo tam, gdzie się mieści dzisiaj klub, przedtem była cukiernia czy mięsny.
– No to akurat na klub gejowski: coś między cukiernią a mięsnym.
*
– Czerwone?
– Czarne?
– Pustelnia Parmeńska.
– Tak staro wyglądam?!
– To, że jedno z warszawskich zagłębi klubowych mieści się przy ulicy Kredytowej, zakrawa na ponure memento.
– Nie widziałem cię tu jakiś czas.
– Tak, bo się obraziłem na ten klub, że czapki nie wolno nosić w środku. A ja czapkę noszę zawsze, wszędzie. Bez czapki to na pogrzeb albo do sądu może.
– Ale tutaj właśnie jest miejsce między pogrzebem a sądem.
– Ty jesteś tym wielbicielem Callas?
– Tak.
– Znamy się zatem.
– Tak, stąd.
– Nie stąd. Myśmy się widzieli rok temu o piątej rano u mnie na Mokotowie.
– To nie.
– Jak to nie?
– Nie.
*
– Co u ciebie?
– Trochę się popieprzyło, trochę nie.
*
– Idę do domu.
– Czyjego?
– Mojego. Mam papierosy.
*
– Chciałbym zjeść ciastko i go mieć.
– Czarny przypływ nie nadchodzi?
– Nie mów. Powiedz jakieś zdanie, do którego mógłbym się odnieść.
– Masz tu dużo znajomych?
– Czemu pytasz.
– Bo masz tu dużo znajomych.