– Pękiem kluczy do mieszkania też można zabić… i nożem do chleba.
– Owszem, nikt się jednak nożem do chleba nie modli, o ile wiem.
– I co, pochłonęła to tiramisù?
– Powiedziałbym raczej, że tiramigiù.
– A z czym to się je?
– Przełyka się ze wstydem, bo każda porcja to o jedną za dużo.
1. Korzystaj się mną, myśliwcu!
Jestem otwarty, pozytywnie nastawiony chłopak. Nie lubię kiedy mną się korzystają! Również jestem osobą ambitną, mającą cele i marzenia. Szukam faceta który umie zaskakiwać, który dąży do rodzinnego ciepła i bliskości. Mój wybraniec powinien być ambitny, myśliwcu i chętny do życia!
2. Naprawdę?
Wystarczy postawić pytanie.
3. Dociekania formy
siema !!
profil bez ciśnienia
Easy easy !!
zachęcam do przeczytania !!interesuję mnie forma kumpla kolegi totalnie na luzie
4. Zwierciadło duszy
Widzisz mnie to sam się domyśl…
5. Foboholik
Brzydzę się erotomanami, zboczeńcami, degeneratami i innymi dewiantami,
przez co agresywnie reaguję na wszelkie seks oferty i inne seksistowskie teksty
6. Lepiej epigramatystą?
Napisz (tylko nie bądź bajkopisarzem)
7. Zarzyj śloratadynę!
Nie szukam na jeden raz lecz na całe życie. Lubię sex ale najlepiej uprawiać go codzień we własnym łóżku. Mam alergię na trawę i trawojaraczy!!!
8. Amore di baule
Może by w końcu napisał ktoś kto się spakuje, przyjedzie i mnie pokocha.
9. Tańczący z minogami monogami
Zastanawiam się nad sensem monogami, docelowo chciałbym stworzyć związek trzech lub czterech, aby każdy mógł być zadowolony. Po co jebać się z całą wioską jak większość osób tutaj?
10. Jak nie jak tak
Bądź miły a dostaniesz podobną reakcję zwrotną. Dlaczego podobną? Bo nikt nie jest taki sam.
11. Home (s)expo
Szukam ładnej ogolonej pupy do pomieszczenia i gwałtów
12. To trzeba sobie plaster na odciski kupić
niezależny i twardo stąpający
13. Zakalec
Jeśli:
– nie widzę Cię,
– lekko puszysty? ok pod warunkiem, że jesteś sernikiem :v
– mógłbyś być moim tatą :>
Proszę, nie pisz…
– Masz ochotę na rybkę?
– Po co?
– No, przy piciu zakãsza się śledzia.
– To na początku. A potem inna rybkę. Złotą.
– Czemu złotą?
– To na pamięć.
– Widziałeś, kogo ma jako zdjęcie profilowe i w tle? „Wiedeńskiego Wotana”, jak sam się skromnie określa.
– No co, wszyscy teraz ustawiają sobie dziki, to i ona się zdecydowała… Tyle że na knura.
– Dzik to zgrabne i szlachetne zwierzątko popylające wesoło po lesie, celebrujące swoją wolność. A taka świnia tylko się cieszy, że dopchała się do koryta, a sama nie wie, w jak ciasnej żyje zagrodzie i w jakim gnoju brodzi.
– Ale ludziom taka świnia pasuje, bo mogą się doraźnie nażreć boczku i schabowych, a że w perspektywie miażdżyca, cukrzyca, zawał i udar? Kto by się przejmował!
– Na taką okazję podałbym coś lekkiego, lecz wykwintnego. Może carpaccio z ogórka garnirowane crème fraîche?
– Brzmi świetnie, a co to?
– Mizeria ze śmietaną.
– Myślę w przyszłości o pomocy chorym, bezdomnym zwierzętom…
– No, nieźle. Niedługo zasłużysz na przydomek Kocia Mama. Albo lepiej: Kocia Ciocia. Ciekawe tylko, z czego będziesz żyć. Villas to przynajmniej te jakieś tantiemy miała…
– Ale serio, te koty, które teraz mam, są naprawdę niesamowite, mam z nimi taki kontakt jak nigdy z żadnym zwierzęciem. Założyłbym jakąś fundację, pozyskiwał środki…
– No bo to jest kwestia karmiczna. Wszystkie koty z twojego życia wcielają się w kolejne koty, bo mają dziewięć żyć, i dlatego kolejne egzemplarze są coraz doskonalsze… Ej, mam! Koty plus karma, plus Kocia Ciocia – już wiem, z czego będziesz żył!
– Co, myślisz, że założę restaurację azjatycką? Fakt, te koty będą przyrastać w postępie eksponencjalnym…
– Nieee… Chciałem tylko powiedzieć, że może zostaniesz wróżką. Ale restauracja też spoko.
– Głodny jestem. Opowiedz mi przynajmniej, co jadłeś w owym prawie prestiżowym lokalu.
– Hummus z grillowanymi warzywami i zupę z dyni.
– Obosz, od tego chodzenia na marsze aborcyjne zostałeś ekofemoweganką! A dostałeś do tego zen gotowany na parze i blanszowane chi?
– Przestań, mają tam też w karcie schabowego z ziemniakami.
– Chyba po to, żeby wiedzieć, że jak ktoś go zamówi, to trzeba go wyprosić.
– Jedna po drugiej, dwie reklamy: samochodzik i korniszony. W obu ta sama ilustracja muzyczna: Marsylianka.
– A czego się pan spodziewa po kraju, którego godłem nie jest orzeł, jedno- bądź dwugłowy, niedźwiedź, lew, gryf czy inne dostojne zwierzę, tylko kogut!
– No, jasne przecież: że będą piać i gdakać.
– […] Ogon [kury] sterczy nad wydatnym kuprem jak za duży kapelusz w złym guście: Jej rzadkie chwile uniesienia, kiedy staje na jednej nodze i zakleja okrągłe oczy błoniastymi powiekami, są wstrząsająco obrzydliwe. I w dodatku ta parodia śpiewu, poderżnięte suplikacje nad rzeczą niewypowiedzianie śmieszną: okrągłym, białym, umazanym jajkiem. […]. I to nie byle jakim jajkiem, bo u nich to jest ŒUF COCOTTE!
– W kraju nad Wisłą nie do pomyślenia…
– Tak, nad Wisłą się raczej warczy.
– Pieczone ziemniaki!
– W takim ogniu? Spalą się! My zawsze w popiele…
– My też w popiele, oczywiście. Ale popiół źle wychodzi na zdjęciu.
– Co to za nazwa dla kościoła – Santa Maria della Strada. Kościół pod wezwaniem Maryi Panny Ulicznicy?
– Tak jest, ulicznica zawsze dziewica, bo za dodatkową opłatą wsunie sobie plasterek prosciutto.
– A wiesz, co będzie, jak nie spróbujesz każdej z dwunastu wigilijnych potraw?
– Yyy, będę miał cały przyszły rok wolny od przesądów i zabobonów?
– Głodny jestem.
– Jeszcze?
– No. Co to było. Dwa wysuszone na wiór udka i parę plasterków ziemniaka. I marchewka z wody.
– Ciesz się, że nie z dupy.
– Mam właśnie przeżycie mistyczne. Bób istnieje.
– Łączę się w uniesieniu. Adorowałam dziś, zanosząc przy okazji modły do siedzących po prawicy jego św. Dilla i św. Garlicka.
– Ja odrzucam bałwochwalczy kult świętych i wyznaję dogmat o Jedni. Składam mu tylko w ofierze kryształ Soli Przeczystej.
– Ty monofizyto bobologiczny!