Archives for posts with tag: lato

– Nadchodzi jesień, więc ludzie piją na potęgę, bo boją się, że nie przeżyją zimy.

– A wiosną piją z radości, że jednak przeżyli.

– Zimą z kolei piją, żeby przeżyć.

– Co innego latem. Wtedy piją na luzie, żeby sobie pożyć.

– Czujesz te lipy? Pachną jak szalone.

– Przy ich zapachu wstyd mi moich perfum.

Chyba nadeszła zimy pora

Wyspa na której bugenwille
Błyszczały kiedyś girlandami
Morzem Irlandzkim teraz płynie
Po niebie skrytym za chmurami
To moje miasto gdzie śpiewały
Ogrody chmarą barwnych ptaków
W rytm passiflory i agawy
Zarwało się runęło na dół

Przez ciebie widzę świat na opak
Chyba nadeszła zimy pora

Tamtego ranka wulkan wrący
Cały się skrzył radością życia
Dziś wieczór garbi się milczący
Wystygłą lawę szadź pokrywa
W moim miasteczku tropikalnym
Panował niezmącony spokój
Skąd zatem pomysł ten fatalny
By stworzyć inne pory roku?

Przez ciebie widzę świat na opak
Chyba nadeszła zimy pora

Skąd taki hałas skąd ta cisza?
Czemu stąd zabierają dzieci?
Co myśleć mam o transwestytach
Którzy się z okolicy zleźli?
Na co tak wyczekuje w deszczu
Ten czarny koń pod mymi drzwiami?
I skąd ten wiatr? Miłość odeszła!
A ty mi nic nie powiedziałeś!

Przez ciebie widzę świat na opak
Chyba nadeszła zimy pora

przeł. mrówkodzik

– Ciepło tu mają, zdejmę bluzę.

– Plus 100 do twinka.

– Do darmowego drinka?

– Aa, to na to samo wychodzi.

 

Спускалась ночная прохлада,
Природа в затишье дремала.
В аллее заглохшего сада
Я друга к себе поджидала.

Мы долго бродили по саду,
Смеялись, болтали, шутили.
И нам навевало отраду,
Когда мы друг друга любили.

Деревья от бури дрожали,
С рассветом заря занималась.
Мы холодно руки пожали
И молча навеки расстались.

Nun der Tag mich müd gemacht,
soll mein sehnliches Verlangen
freundlich die gestirnte Nacht
wie ein müdes Kind empfangen.

Hände, lasst von allem Tun
Stirn, vergiss du alles Denken,
Alle meine Sinne nun
wollen sich in Schlummer senken.

Und die Seele unbewacht
will in freien Flügen schweben,
um im Zauberkreis der Nacht
tief und tausendfach zu leben.

– A jak tam pod miastem?

– Spoko, wczoraj cały dzień byłem w Warszawie, załatwiając różne rzeczy, a dziś i jutro siedzę tu i pracuję, pilnuję domu, karmię koty, doglądam psów.

– Ale masz fajnie! Jak ja marzę, żeby tak przez chwilę popilnować – mogę nawet komarów, byle z dala od komputera i telefonów, i ludów!

Przydarzyło się dziś znajomemu:

– Taka starsza pani w tramwaju powiedziała mi tak: „Przepraszam pana, że zaczepiam, ale przypomina mi pan kolegę, który zginął dokładnie 69 lat temu”, i się popłakała, a mi zrobiło się zimno.

 

 

likwidacja

– Z zimy gwałtownie robi się lato, tak gwałtownie, że drzewa nie nadążają kwitnąć, a potem się znowu ochładza szybko i pada deszcz z gradem (i tornadem).

– Latem mi się coś robi od słońca, więc noszę białe bawełniane rękawiczki.

– Białe rękawiczki?!

– No tak, bo nie mam w innych kolorach.

– Co ty powiesz. A nie rozważałeś możliwości noszenia mufki?

– Zrobię sobie mufkę z twojej dupy! Na lato!

– Nie rozsnuwaj tego oczyma sarny smutku, bo już lato się kończy.

Posiedzieliśmy gdzieś trochę i wypiliśmy piwo, potem się pocałowaliśmy i poszliśmy gdzie indziej na kolejne piwo, w drodze na które się całowaliśmy, podczas którego się całowaliśmy i w drodze z którego się całowaliśmy (idąc przytuleni, blisko). W przedsionku metra bardzo się całowaliśmy i nawet usłyszeliśmy od grupki dwóch czy trzech nieco wyleniałych dresów pytanie: „Chcesz wpierdol, cwelu?”, ale może dlatego, że nie zgłosiliśmy ochoty otrzymania wpierdolu, to dali nam spokój. A może bali się kamer. A może jednak nas, bo on z budowy ciała też nieułomny.

– Ja to mogę co 15 minut jak jest zimno, a co 5 jak jest gorąco.

– Eee, dla mnie 5 minut przerwy to stanowczo za mało. Nawet 15 za mało.

– Dla mnie też! Ale kiedy jest tak gorąco…

Mrówk [zagajająco]: O, pada śnieg. Czekałem na śnieg.

Łukaszek: Ja nie czekałem. Czekałem na lato.

%d blogerów lubi to: